…, że będzie bez inicjałów. Jakbyśmy doprawdy wstydziły się naszych złotych myśli.
No to lecim…
X: Bo mnie paznokcie żółkną od nadmiaru marchewki – ale tylko u dużych paluchów.
X: Ja miałam przywieźć wino, ale wzięłam tylko te dwie flaszki. No nie wiem co mi jebło.
X: Jakbym miała bogatego męża, to bym go zatłukła.
Y: A ja bym najpierw za niego wyszła.
X: Ideałem męża jest korespondent wojenny. Tylko, że oni mało zarabiają.
Z: Ale dzieci dostaną rentę…
X: I co z dzieckiem się męczyć?!
Y: Obwieś, łapserdak, oberwaniec to są wszystko słowa cenzuralne.
Z: Bo to była bardziej przenośnia niż metafora.
Q: Śniadania mi nie dałaś!!!
Y: No właśnie, co jadłaś na śniadania?
Q: No właśnie nic, bo mi nie dałaś, więc co za różnica?
Y: Wiesz jakie mam przezwisko z Customer Service? Królowa. „O kurwa, Królowa idzie!”
X: Mówiłaś o moich kiełbaskach, że są sflaczałe.
Z: Ja? W życiu. Ja bym się nie ośmielila powiedzieć nic innego, poza tym, że zmalały.
Z: Możecie mnie od mniejszości narodowych nie bluzgać?
Y: Ja cię nie wyzywam od mniejszości, tylko od podgatunku.
Z: Te, bo ja brelatych nie biję, ale mogę dla ciebie zrobić wyjątek.
Y: Wyobraź sobie brelaty Murzyn – to taki podgatunek.
X: Ja myślę, że dzieci się w ten sposób tworzy, że się dowcipnie aplikuje je.
Z: Musimy ją nauczyć palić i możemy ją posłać do domu starców na Ciovo.
Y: Z tego co ja wiem, to ona umie palić.
Z: Gumy chyba.
X: Z gumami to ja umiem i inne rzeczy robić.
X: Czy ja sobie tu mogę zrobić manicure?
Y: Taaa.
Z: I pedicure, i Who pedicure, i wyciskanie pryszczy na pięcie.
Y: Jeśli chodzi o wyciekanie piersi…
Y: Ty, czemu ty pijesz moje wino??!!
Z: Bo moje się skończyło.
Y: Czy jak ja się kąpię w morzu, to potem jestem słona w środku?
X: Ja cię poliżę w środku jak będzie okazja.
X: Bo miłość jest zawsze po grób.
Z: No raczej jego, bo nie mój.
Y: Jak owsik tak…
X: No nie wiem jak owsik robi na dywanie.
Y: No ja też nie, ale jest biały i robi ooooo taaak.
X: Ja nie wiem jak ta ludzkość przetrwała.
Z: Dupią się na prawo i lewo i się rozmnażają chyba.
Y: (do dzieci) Macie prawo do jednego noża i musicie się nim podzielić.
Z: Życie z X nie może być proste.
Y: Jakem trzeźwa Y obiecuję ci tu, że będę ją narajać każdemu Egeszmege.
X: Słucham oczami, smakuję węchem i nie słyszałam umycia wody.
Y: Jeszcze nikt nie umarł od tego, że się pobawił zdechłym arbuzem.
Y: Ja właściwie mówiąc, że nie mam Ravela, chciałam powiedzieć, że nie mam Gerschwina.
Q: Szła sobie kaczka przez wieś, znaczy gęś – też na G.
Z: Bo stoi i patrzy na to zwierzę, jak maciora na prosięta.
Y: Trochę się mylicie, bo on ma tu suche, a tu jest mokre i patrzcie jak leci.
Z: No faceci tak mają.
Kurtyna:)