licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

sobota, 19 sierpnia 2006

Wstajemy rano obudzeni cmokiem

Smok: Mama nie pi. Tata obudź.

o to nie śpimy, budzimy się. Trudno.

Cleos: Smoku chodź. Przebierzemy się. Dzisiaj nie ma piżamowania.

W łazience…

Smok na kibelku: (siiiiiiiiiiiiiiiiiiii)

No to przybijamy piątkę, korzystamy z papieru zwanego srajrolką, Smok spuszcza wodę i śmiejemy się razem głośno. Nastąpił bowiem (znów) czyn ten wspaniały, kiedy Smok nie zlał się w majty w miejscu, w którym akurat stał/siedział/leżał tylko skorzystał jak czlowiek z toalety. ALLELUJA!!!

Nie zmienia to faktu, że niezmiernie ucieszyłam się na wieść, że temu Smoku udało się obsikać nowiutki komplet wypoczynkowy Teściuniuniuniów. Ten który zakupili przed zeszła Gwiazdką, kiedy to „nie mieli pieniędzy”. Grzeczne dziecko…

Dla ułatwienia dodam, że Teściuniuniunia od dnia ślubu, kiedy to opuściła wesele o godzinie 21-wszej nie odzywa się do mnie ani jednym słowem. Dzięki wam bogowie choć za to:)))

Byliśmy na jagodach. Zbieranie jagód ze Smoczycą to sztuka karkołomna, gdyż: Smok biega po lesie we wszystkich kierunkach jednocześnie, znajduje jagody z okrzykiem „TU SOM MAMA TU SOM”, zrywa jedną sztukę, gna przez pół lasu do mnie i do słoika, wrzuca do słoika wspomnianą wyżej jagodę, gna przez pół lasu, „TU SOM MAMA TU SOM”, zrywa jedną sztukę… I tak ciągle, wciąż i w kółko. Uzbieraliśmy. Upiekłam babeczki z jagodami – sztuk 30. Na drugi dzień na talerzu zostało 5 sztuk. Kosmici nas napadli i zeżarli, bo nikt inny się do czynu nie przyznał.

Bajki zostały sprawdzone i dzisiaj je drukuję, w poniedziałek wysyłam. Duży stwierdził:
„A może ty będziesz jak ta z Anglii od Harry’ego Pottera?”
Tak Tato, poproszę. Problem tylko w tym, że banki nie honorują dochodów autorów z publikacji książek i nie uznają pisania za stałe miejsce zatrudnienia, więc NIKT mi nie da kredytu. A hacjenda kredytu wymaga.

A propos. Na hacjendzie rośnie jabłoń. Geodeta wbił kołki graniczne, czekamy na gminne zatwierdzenie i kupujemy. Budowlańcy już są zaklepani, architekt chyba też. Pomysł na projekt zmieni się z dnia na dzień, ale ciągle oscyluje wokól mojego ukochanego drewnianego ganku. Byle do przodu i kolejne marzenie się ziści. Już wiem skąd wezmę kota Chestera, i wiem jakie kolory położyć na ścianach, i deski jakie na podłogę, i kafle, i wszystko.

Dopszzzzz. Pójdę zatem piec kolejną porcję babeczek, bo mi moje głodomory już kwękają nad uchem „a kiedy zrobisz babeczki? kiedy? kiedy? kiedy?” No to zrobię natychmiast i mam ich z glowy:)))

4 komentarze:

  1. 2 szklanki mąki pszennej
    1 jajko
    łyżeczka soli
    6-8 łyżek cukru
    1 torebka cukru waniliowego
    1 torebka proszku do pieczenia
    1 szklanka mleka
    4 łyżki olejuWszystko co sypkie wymieszać w misce. Wszystko lejące z rozbełtanym jajkiem wymieszać osobno. Wlać lejącedo sypkiego i mieszać do uzyskania jednolitej masy. Odsączone jagody (mogą być prosto z lasu lub mrożone) dodawać do masy i mieszać tak, żeby się nie rozgniotły (wg przepisu jest 30 dkg, ale ja daję więcej). Foremki na babeczki o średnicy 5 cm wysmarować lekko tłuszczem (nie grubo bo potem ciasto przywiera). Pakować do nich ciasto do 3/4 pojemności. Piec 25 minut w 180 stopniach (nie na termoobiegu tylko na grzaniu piekarnika góra-dół). Pochłaniać w ciągu dwóch dni:)))
    Mnie wychodzi z tej porcji ciasta 56 babeczek.
    Smacznego:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. będę od 15 do 17 września
    o ile samolot z Afryki 7 września wyląduje w Warszawie ;o)))

    OdpowiedzUsuń
  3. pewnie nie wiezysz, ale czytam Helpland..po trochu w prcay ;))potem poprosze o bajki ;P

    OdpowiedzUsuń