licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

sobota, 26 lutego 2011

Czy to oznaka...

…choroby psychicznej, jeśli  chodząc po domu w dresie, dobieram skarpetki kolorystycznie do koloru spodni? Zorientowałam się dzisiaj, kiedy nie mogłam znaleźć czerwonych i pomyślałam sobie „jak to będzie wyglądało?” Leczyćto czy jeszcze poczekać?

W ramach eksperymentu kulinarnego nr 86 Die Rippen Kalbfleisch mit Sauerkraut. Smacznego… mam nadzieję.

piątek, 25 lutego 2011

Z cyklu...

… w realu…

Z cyklu zagadki:
Podobnie jak Who

tylko, że nie stres, a ślepą furię.
_____________________
Podpowiedź:
Jest to praca fizyczna, przy której można totalnie nie myśleć.
I nikt mi nic nie powiedział,a już na pewno nie Klucha, bo jest teraz pewnie w drodze. Oraz nie Smok, bo Jej nie ma w domu. Sama to sobie wymyśliłam.

czwartek, 24 lutego 2011

Pięćdziesiątka...

…orzechówki na spirytusie na pusty żołądek to nie jest dobry pomysł. Nawet w celach leczniczych. Człowiek ma potem bardzo głupie pomysły. I tak, owszem, pomogło, a raczej pomagało – dopóki nie wytrzeźwiałam. Potem znowu wylądowałam z głową i dupą w łoterklozecie. How nice. I tak przez dzień boży cały. Dwie suche bułki muszą mi wystarczyć za całe obiady z przystawkami, a mam ochotę na coś totalnie ciężkostrawnego. Bleh.

W ramach bycia już trzeźwą i chwilowo niemiłą opanowałam chęć przydzwonienia mordą Śliskiego w blat biurka. Któregoś dnia i cała flaszka orzechówki, skrzętnie bunkrowana przez Szefa S (dziś na potrzeby chwili zwanego Balsamem Na Rany i Nadwornym Znachorem) nie pomoże i jak temu misiu wypierniczę z bańki co o nim myślę, to się chłopak popłacze.

MJ przeszła dziś samą siebie dzwoniąc do mnie po godzinie od momentu kiedy Jej powiedziałam, że jadę do domu spać i Diaboł Smoka odbierze. Zadzwoniła zapytać co tam? No jak co tam? Jakie co tam? ŚPIĘ! Czasem opada mi wszystko – nie tylko ręce.

środa, 23 lutego 2011

Górna...

…prawa ósemka mi wyłazi. Poza tym, że z dziąsła to i bokiem.

Smok rano sam wyrwał sobie zęba. W sumie nie był Jej potrzebny, a i tak dyndał na jakiejść zdechłej nitce kawałka czegoś (na czym się kurna trzymają mleczaki, bo nie na korzeniach przecież?). Niezła jest. Mnie od samego patrzenia jak rusza tym zębem przy pomocy dowolnie języka/palca/widelca robiło się słabo.

Oprócz ósemki mam jeszcze inne dolegliwości jamników na przykład oraz globusa od rana. Ktoś może zapyta jaki mam humor?

NO ZAPYTA KTOŚ?

Się pytam czy się zapyta?

Doskonały Moi Mili, bo azaliż boli mnie odgórnie, oddolnie oraz lekko pośrodku i na prawo to jakoś tak mam, że mi fajnie. Taka karma. Aura. Tfu natura taka.

wtorek, 22 lutego 2011

Będę miała...

…nowy telefon! Będę miała nowy telefon!! Będę miała nowy telefon!!!

:)))      

APDEJT:
Rozmowa starym telefonem przeprowadzona:
Drożdż: To niech to załatwi może twoja mama.
Cleos: Ty czekaj czekaj, a twoja to co? Nie żyje i prezentuje urocze zwłoki? Bo tak ciągle angażujemy moją…
D: (słyszę jak chomiki mu się klonują) Żyje i NIE prezentuje uroczych zwłok.
C: Jestem niepocieszona doprawdy.

Bosz, jak ja to uwielbiam:)

poniedziałek, 21 lutego 2011

Jak człowiekowi...

..jest dobrze w życiu, to nabiera do siebie JESZCZE WIĘKSZEGO dystansu i nawet, jeśli w czapce a la Caryca Katarzyna wygląda jak przygłup, to na pokątne parskania reaguje tylko dziką radością, że komuś poprawił humor.

Tia.

Chodzenie boso po salonie jest zajedwabiste. I po jadalni też. I o mój bloże, co my będziemy robić, jak się ten nieustający remont już skończy? Umrzemy z nudów i z nadmiaru wolnego czasu będziemy się wzajemnie zakopywać w skrzynkach z pelargoniami na balkonie. Że zwłoki w sensie zakopywać będziem.

Tia.

Miałam tutaj piękny ciąg dalszy, ale go szlag trafił nagły jasny. To sobie pójdę. Co będę tu tak sama siedzieć.

Tia.

niedziela, 20 lutego 2011

Wpadłam na...

…takiego pomysła, że się sama swoim geniuszem zachłysnęłam oraz wpadłam w euforię. Pozwoli nam to zaoszczędzić jakieś kila – dużo kilka – stówek, będzie kosztowało grosze i prace budowlane Diaboła. Diaboł nie powiedział NIE. Być może dlatego, że nikt tak nie ma i to nie jest wcale taki zły pomysł:)

sobota, 19 lutego 2011

Smok rano...

…dał mi pospać do 9.30 i ANI RAZU nie przyszedł do Maroka. Nic, nul, zero. Wygrzebałam się więc z pościeli, wzułam kapciuszki i poczłapałam zobaczyć czy żyje i jak się miewa. A Ona powitała mnie słowami „Mamo, nie chciałam cię budzić, to zrobiłam sobie śniadanie i je zjadłam. Chciałam ci też zrobić kawy, ale tyle ich tam w szafce  stoi, że nie wiedziałam, na którą będziesz miała ochotę.”
Hlip, się wzruszyłam.

Po czym poszłyśmy budzić Diaboła, co już nie było tak subtelne i delikatne:)

piątek, 18 lutego 2011

Dobrze robi mi...

…na samopoczucie, kiedy okoliczne samce, przemykając obok mojego pracowego siedziska mają w oku takie „mmmmhhhmmmmmrrrr”, które w tłumaczeniu oznacza „nie mam cię, ale bym cię zjadł” lub w  wersji dla subtelnych i wrażliwych „ślicznie dziś wyglądasz”. Gdybym potrzebowała urosnąć w  którąkolwiek stronę z dumy i samouwielbienia, to może urosłabym. Ale nie potrzebuję.

Śmieciuch w pierkaniku pachnie tak, że zaraz kota dostanę.

A propos kota, nasz Isówka oznajmiła mi dziś via @, że wczoraj był Dzień Kota i ma nadzieję, że coś mojemu mruczkowi wyszeptałam do uszka. Odpowiedź brzmiała „Ależ oczywiście. Że mu flaki wypruję jeśli będzie chlewił w łazience robiąc bajzel z kuwety.” Cóż, biorąc pod uwagę, że zamieściła na NK zdjęcie swojego Goldena z poduszką serduszkiem z wizerunkiem czarnego kota, którą to poduszkę Golden dostał na Walentynki – nic mnie już nie zdziwi. Dla ułatwienia dodam, że walentynkowego zdjęcia męża nie zamieściła. Uwielbiam babeczkę:)

APDEJT:
18,75 m2 czyli 268,14 kg płyt OSB wniesione. 268 kg nie brzmi strasznie w workach gipsu czy cementu czy kleju do kafelek czy nawet w bloczkach betonowych ytong. Ale w „super-wygodnych” do niesienia płytach jest KOSZMAREM.

czwartek, 17 lutego 2011

Uporządkowałam...

…kalendarze. Od 2004 mam wszystkie – i prywatne i pracowe. Gdyby się na przykład okazało, że 24 września 2007 popełniono zbrodnię, o którą jestem podejrzana, to bardzo mi przykro nic z tego, bo spędziłam czas w pracy, potem gnałam do szewca, potem widziałam się z Marchwiakiem, a na koniec miałam zaplanowany w TV film, na polshicie. Alibi mam na każdą minutę. Szmergiel taki. Kawałek  niezłej historii zmieścił się w kartonie po papierze PolSpeed 80g.

Przy okazji znalazłam w innym kartonie (jak w końcu odgruzujemy gabinet, to się chyba urżnę z nadmiaru szczęścia po pozbyciu się WSZYSTKICH kartonów i pudełek, pudeł i pudełeczek) blok listowy – ktoś sobie życzy list dostać? Oraz notes z Królem Lwem, w któym to notesie prowadziłyśmy z Dziobakiem pilne konwersacje w czasie wykładów z historii powszechnej XX wieku, albo polityki ustrojowej państw Europy Wschodniej. Ależ się ubawiłam czytając:)

A ogólnie? Nie zliczę ile osób pytało się mnie dziś stojąc mi face to face lub słysząc się przez telefon, czemu jestem taka wkurzona/zła/wściekła/smutna/nieswoja/dziwna/niespokojna/zamyślona/chwc. No ja pierdykam! Wystarczy tylko, że nie mam na twarzy uśmiechu służbowego nr 8 i od razu zbiorowa histeria i masowe ucieczki oraz dezercje z pola rażenia. Rozpuściłam drani.

środa, 16 lutego 2011

Dzisiejszy...

…dzień sponsoruje w całości taki oto dialog:

MJ: Bo ty powinnaś…
Cleos: A dupa, dupa dupa.
MJ: :) I koniecznie
Cleos: Dupa
MJ: Ale…:)
Cleos: Oraz pipa pipa
MJ:) i…
Cleos: Dupa pipa dupa dupa pipa dupa pipa pipa
MJ: No tak i ciul… kaukaski.

Amen

wtorek, 15 lutego 2011

W piątek nadjeżdża...

..reszta podłogi do jadalni. Jeśli ktoś poza Szwagierkami ma ochotę ponosić, to ja zapraszam serdecznie. 22mm płyty OSB 250cmx125cm, na drugie wysokie piętro to JEST gimnastyka. I siłownia. I w ogóle dupa krowska.

Azaliż właśnie a propos krów. Tłumaczę moim Misiom Puchatym, że trzoda oborna nie tańczy, że nigdy nie widziałam pląsającego na pastwisku bydła przeżuwającego. Zatem z gumą do żucia z parkietu won. Dwa lata trzymali dyscyplinę, teraz coś ich pogięło. Wczoraj wyrzuciłam Dwa Licha. Nie pojmuję. Biorąc pod uwagę, że jest to jedna z 3 (słownie: trzech) zasad, których przestrzegania wymagam bezwzględnie, i że do rżnięcia głupa, szaleństw i pajacowania nieprzystającego do wieku to ja jestem pierwsza doprawdy nie rozumiem skąd to rozprzężenie. Zdaje się, że po kazaniu w następny poniedziałek czekają ich też ogłoszenia parafialne, a potem niech robią co chcą, ja mogę zawsze jechać do domu grać ze Smokiem w Chińczyka.

Uwielbiam ten okres w roku, kiedy zaczynam docierać do pracy już nie ciemną nocą i czarną dupą, ale bladym świtem i szarówką. Jadę sobie, a nad Nową mam taki wschód słońca, że głowa mała.

A Diaboł oznajmił dziś, że On chromoli Święto Lasu i popinkalanie wokół ogniska, bo Mu się Chaszcz znudził chyba. Bóg najwidoczniej istnieje, albo moja anielska cierpliwości została wynagrodzona. Ale do nieba, jeśli mogę decydować, to ja nie chcę raczej, chóry anielskie nie dla mnie, wolę piekielne rozrywki:)

niedziela, 13 lutego 2011

W ramach...

…przeprowadzanej zmiany imidżu z cleosiowego na mroczny i zły dossssssssssssssstałam nassssssssssssstępnego sssssssssssnake’a. Piękny jessssssssssst…

sobota, 12 lutego 2011

Cleosiowa...

…kuchnia serwuje dziś na obiad

番茄酱猪肉用竹

Zaiste jest to eksperyment nr 85.

APDEJT:
Namalowałam 2 motyle (słownie: dwa) i 1 feniksa (słownie: jednego). Czuję się jakbym walnęła Hołd Pruski czy coś w ten deseń. Ręce mnie bolą, kręgosłup mnie boli. Idę do wanny. Jutro nastąpi koniec tego dzieła, bo czeka na mnie w głowie aniołek jeden taki… lekko ząbiaty. I drugi może też – kto to wie?:)

APDEJT II:
Mocząc w towarzystwie zad w wannie, stwierdziłam z bólem w głosie (po raz trzeci tego dnia):

Cleos: Piwa bym się napiła.
Diaboł: Dobra, jak wyjdziemy, to pójdę do sklepu.
(wyszliśmy)
Diaboł: (ubrany już) Coś jeszcze?
Cleos: (nieśmiało) Chipsy cebulowe? Albo ziemniaczane solone?
Diaboł: (salutuje) Dobra.

Niech mi się już nikt nie dziwi, że mam do Niego słabość wielką:)

piątek, 11 lutego 2011

Dostawszy uprzednio...

…do łapki list motywacyjny Kandydata i jego CV Szef S, gnał przez korytarz wołając „Zwalniam wszystkich i zatrudniam tego człowieka”

Pisownia total oridżinal poniżej:

„Zwracam się z prośba o rozpatrzenie mojego akcesu, jaki składam w Państwa ręce, do podjęcia pracy w Państwa firmie. Moje wykształcenie: jako uczeń szkoły średniej zdobyłem umiejętności techniczno-mechaniczne, które są mi bliskie do dziś, jako student zdobyłem umiejętności interpersonalne i komunikatywne, w końcu w praktyce zawodowej: nauczyciel, mechanik samochodowy; magazynier, kierownik magazynuu, przedstawiciel handlowy, właściciel hurtowni farb, ajent sklepu, menedżer (partner ds. sprzedaży) jak i uczestnicząc w szkoleniach zdobyłem umiejętności  handlowo-sprzedażowe, jak i organizacji przedsiębiorstw, sieci handlowej w różnych aspektach – z pewnością będę mógł wykorzystać jak i pogłębiać pracując w państwa firmie. Stanowisko, o które staram się ubiegać, daje duży wachlarz możliwości spełniania się, co da mi wiele satysfakcji a to z pewnością postaram się odwdzięczyć – stwarzając miła atmosferę wśród pracowników jak i klientów – to zaś z pewnością w sposób bezpośredni spowoduje perturbacje wzrostu obrotów. Z mojej strony mogę zapewnić o obowiązkowości, sumienności i lojalności wobec pracodawców jak i szacunku dla osób współpracujących. Z góry dziękuję z zainteresowanie moją osobą. Z wyrazami szacunku…”

Zaplułam biuro jak i okoliczną podłogę co pozwoliło mi umrzeć ze śmiechu jak i odczuwając perturbacje skonać:)

APDEJT:
W ramach dalszej złotej czcionki…
Znałam już różne hasła na zachęcenie do picia napojów wyskokowych. Otóż mamy:
No to chlup!
No to chlup w ten głupi dziób!
Chluśniem bo uśniem!
Chlapniem bo oklapniem!
Pyrsk ludkowie!
I tarara rączka w górę (by Duży)
Na zdrowie!
Po jednym!
No to rozchodniczka! (tak można przez noc całą)
Kanpai!

Dziś usłyszałam hasło, które powaliło mnie na kafle i długo podnieść się nie mogłam, a ponieważ właśnie spożywamy z Diabołem Rieslinga to
PYRSK NA MIGDAŁ, ŻEBY KRZYK DAŁ!

:))

czwartek, 10 lutego 2011

Jak odpocznę...

…trochę opowiem Wam, jak to jest:

1. Być jedną spośród trzech kobiet (pierwsza lat 45-50 kg 90-120, druga ostentacyjnie manifestująca GPS na palcu) wśród 85 mężczyzn.
2. Słuchać tekstów za które chciałoby się dać w mordę/uściskać/kopnąć w rzepkę/ udusić.
3. Mieć na śródręczu siniaka wielkości spodka.
4. Mało spać, dużo tańczyć i mieć ręce naciągnięte do kolan.
5. Słuchać 80 chłopa śpiewających „Przeżyj to sam”.
6. Łącząc pracę z relaksem w jacuzzi i na saunie, wyciągać od niczego nieświadomych Panów Profesjonalnych opinie na temat produktów własnej firmy, Szefa S., współpracy, itd.
7. Zjeść takie ciasto, że mózg w poprzek staje oraz posłać nadwornemu cukiernikowi ucałowania przez Przemiłą Kelnerkę i obserować jego reakcje:)
8. Dzielić pokój z kanadyjskim drwalem.

Wróciłam.
Ledwo żyję.
Muszę się rozpakować.
Muszę spakować Smoka na weekend do Drożdża.

Niech ktoś to za mnie zrobiiiiiii…

poniedziałek, 7 lutego 2011

Dialog...

…przeprowadziłam dziś, wielce podnoszący na duchu.

Cleos: No dalej Misiu Puchaty! Przebieraj tymi nogami zdechlino!
Licho Starsze: Ni mom siły już, prosto z roboty jada.
C: A ja z wczasów niby? No co za towarzystwo geriatryczne, podnosić mi te kolana sierotki Marysie!
Licho Młodsze: To sie ni do.
C: Jak się nie da, jak się da. Kurde jestem od was kupę starsza i jakoś macham przeszczepami.
Licho Starsze: Jasne kupę, pewnie…
C: Ile ty masz dziecko lat?
Licho Starsze: 21
C: No to jakieś 11.
Licho Młodsze: Jaaaasne. Nie wierza. Jakie 11. W życiu. Kłamiesz nas. To by wychodziło 32.
Licho Strasze: Ta, pewno, 58 od razu.
Licho Młodsze: I 15 do grobu.
Cleos: :)))
Licho Młodsze: 27 to może.
Cleos: :)))  

Nic ode mnie nie chcieli, drę się na nich i tak i pomstuję na czym świat stoi. Uczciwi są do obrzygania, więc zakładam, że mówili co myśleli. Bliska byłam odpuszczenia im trochę, ale mi minęło w sekundzie. Muszę dbać o reputację, skoro już uchodzę za siksę:)
A potem się dowiedziałam, że nawet jeśli już się koniecznie upieram przy swoim wieku to to i tak nie jest 32, tylko 18 i 14 lat doświadczenia:) Skonałam. I jak tu ich nie lubić?

niedziela, 6 lutego 2011

Powinnam...

…teraz siedzieć w garderobie i zestawiać ze sobą odpowiednie kreacje. Dwie megasłużbowe, jedną powalająco-porażającą i strój kąpielowy. Nie chce mi się ruszyć. Powinnam zrobić obiad, ale jest taka godzina, że byłby już kolacją, a na kolację to prościej tosty z serem niż wieprzowinę w pomidorach. Powinnam prasować, żeby wyglądać profesjonalnie i bosko. Powinnam pewnie cośtam jeszcze, ale mi się nie chce. Wszystko przez Hobbita, który nie znał umiaru oraz przez to, że w okolicy pierwszej w nocy zapadła decyzja, że jednak nocujemy. Imprezę zakończyliśmy o uroczej godzinie 4.45. Pamiętam wszystko, poza momentem przebierania się w piżamę. No nie wiem jak to zrobiłam, ale zakładam, że energicznie, gdyż jedna z antygwałtek porwana była w strzępy.

Aktualnie w Helplandzie jedynie koty są w formie. Ja mam kaca giganta, Diaboł ma kaca zmulonego, Smok ma obrażenia po spotkaniu z Koksem. Żółw nie wiem jak się ma, bo jeszcze go nie widziałam, ale Smok melduje, że kółkami do góry nie leży.

Śmy się uśmialiiii. Śmy się upiliiiiii. Śmy się ubawiliiiii.

:)))

sobota, 5 lutego 2011

w opuszkach...

…palców, wciśnięte między linie papilarne mam pomysły. W środku nocy łapię zatem za długopis i w zeszyciku notuję. Nazwy, chwytliwe teksty, pomysły. Co tylko przyjdzie mi do głowy.

A oprócz tego cały czas smakuję w sercu wieczory, kiedy wszyscy zakopani w łóżku z ośmioma poduchami, dwoma kołdrami, przy zgaszonym świetle oglądamy „Żółwika Sammy’ego” czy inne tam „101 Dalmatyńczyków. I kiedy z Diabołem odpowiadamy na pierdylion smoczych pytań zadawanych w takim tempie, że zagłuszają lektora. I kiedy Smok da się już spacyfikować, co jest łatwe i przyjemne i bezproblemowe dzięki blogu (bo Ona zabiera po prostu swój wdzięczny tyłeczek i w podskokach udaje się do łóżka, gdzie programowo o 20.20 zalicza zgon. W przypadku bajki o 21.00 – dobranoc, pchły na noc… trzemy noski jak Eskimoski i gut najt – mam wolne), obdiabolam się i oglądamy horror. I mogę sobie zasłaniać oczy jak dziecko i zaciskać dłonie na dłoni Diaboła, aż do połamania Jego palców niemal. I tak sobie myślę, że dom jest tam, gdzie stoją mury. DOM zaś tam, gdzie tuż za progiem czuć ciepło i miłość i radość z tego, że jest KTOŚ. Niezależnie od wszelkich trudności, kłopotów, niedoskonałości, przywar, wad, upierdliwości różnych codzienności, nie zamieniłabym się na żadne pałace, hacjendy, apartamenty. Tak to.

Wartość dodana jest taka, że Smok  odrywa się od „Save the Sheriff” i pyta.
Smok: Mamo, kiedy będzie obiad?
Cleos: Za dwie godziny, a czemy pytasz?
Smok: Bo ty robisz takie pyszne serduszka kurczaczkowe, że już mi ślinka leci.

Ja, która nigdy WCZEŚNIEJ nie gotowałam. I bynajmniej nie chodzi o podrobowe serduszka:)

piątek, 4 lutego 2011

Poddałam się...

…mierzeniu, które zaordynowała MJ w celu „zakupić biednemu dziecku bojówki”. I tak to. Mam w biuście tyle co w biodrach a w talii 20 cm mniej niż w  tych poprzednich. Oraz konkluzja nienajgorsza I hope tylko 5 cm, równe 5 cm więcej wszędzie w stosunku do pomiarów maturalnych. Nie jest źle. Rzekłabym, że jest bałdzo dobrze. Tem bardziej, że w planie na za chwilkę sprzątanie, a potem projekcja bajek z Rodziną:)

APDET:
JEST PLAN!!!

czwartek, 3 lutego 2011

Przykłady...

…lat ostatnich, moje własne, rodzinne, przyjacielskie i znajome dowodzą, że porzucona lub zostawiająca kobieta stanie na uszach, żeby byłemu facetowi pokazać, że da sobie radę, kląć będzie w zaciszu domowym, ale nie do niego i prędzej zeżre własne kapcie niż okaże, że jest wściekła, sfrustrowana, rozżalona. Jeśli będzie knuć to do siebie i na zewnątrz nikt spoza najbliższego grona nie będzie widział, że się w niej na myśl o tym facecie gotuje.  Porzucony lub zostawiający facet będzie się miotał, opowiadał  o byłej kobiecie kłamstwa, każdą jej zaletę przerobi na wadę, zapomni co było dobre i straci poczucie humoru i umiejętność autoironizowania.

Nie twierdzę, że to reguła. Wiem co widzę i słyszę.

APDEJT:
Dzwoni MJ
MJ: Córcia, bo mam przed sobą taką fajną czapkę. Kupić ci?
Cleos: Ale jaką?
MJ: No taką uszatkę tylko bez uszu. Taką czarną tylko się na szaro kończy.
C: Ale będę w niej wyglądała jak debil?
MJ: Noooo, raczej tak. Wezmę co? Pośmiejemy się.

Wzięła. Wyglądam. Zaplułyśmy lustro ze śmiechu.

APDEJT II:
Lekkie spęcie, po czym ponad dwie godziny konwersacji. Czy ktoś jeszcze tak potrafi?:) Miał być cytat, o „uchacha”, ale nalewka wiśniowa zrobiła swoje nic nie pamiętam. Droga Kate (pozostając w konwencji grzecznościowo-klasycznej) czy byłabyś tak uprzejma i przypomniała mi, a oznajmiła całej Polsce co ja takiego mądrego w zakresie „uchacha” powiedziałam?:)

środa, 2 lutego 2011

Ze skrajności...

…w skrajność. Czarno-biało. B&W. Wczoraj wścieklica, dziś dzika radość z wdeptania w gumolit. Cóż, najwidoczniej niektórzy będą musieli poćwiczyć cięte riposty oraz odpowiednie tempo rzucania nimi. Bo na razie są za wolni. Zdecydowanie za wolni. I mają zbyt mało polotu. Zdecydowanie zbyt mało. Ale to już nie mój problem:)

wtorek, 1 lutego 2011

Dostałam w prezencie...

…z okazji Sabatu (każda okazja jeste dobra), wraz z majtami w rozmiarze NajwiększaDupaNaŚwiecie poradnik/odpowiednik na pytania – nie mam pojęcia jak go zwać. Od Dziobaka (niech się tłumaczy dziewczyna). O wdzięcznym tytule „Dlaczego pingwinom nie zamarzają stopy”. Podobno dlatego ten właśnie i majty, bo niby wiecznie mam katar, chodzę przeziębiona, co jest efektem noszenia nici w rzyci i braku czapki. Niniejszym oświadczam, że przy temperaturze -15 rano poddałam się i wyraziłam wspaniałomyślnie MJ zgodę na zakupienie mi czapki, a nawet dwóch.

Ale ja nie o tym.

Skąd Dziobak wytrzaskuje te książki to ja doprawdy nie wiem, ale otrzymany poradnik  podzielił się ze mną cenną wiedzą w temacie m.in.: dlaczego śluz z nosa jest zielony? dlaczego nie można samemu się połaskotać? dlaczego mocz nie ma koloru napojów, które spożywamy? dlaczego ciało dziadka pochowanego na południu Włoch 30 lat temu nie uległo rozłożeniu? czy to przypadek, że ludzki palec jest idealnie dopasowany do ludzkiego nozdrza?

Doczytałam do strony 40tej. Dzieło ma stron 238. Nie mogę się doczekać:)

Na potrzeby obdarowującej jest tu też odpowiedź na pytanie, czy istnieje jakikolwiek związek między wyziębieniem a złapaniem przeziębienia. Odpowiedź brzmi „NIE”, co potwierdza Mark Feldman z Northland w Nowej Zelandii, Pedro Gonzalez-Fernandez z Londynu i Esperandi w @, który nie podał skąd pochodzi.

Pytanie do New Scientist, które rozwiewa te wszelkie ludzkie porażające wątpliwości brzmi:
Droga Redakcjo, skoro nie ma związku pomiędzy wyziębieniem a przeziębieniem, to czy ja mogę tymi majtami okna myć?:) Albo przerobić je na letnią sukienkę? W kwiatki są to się nadadzą.