licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

sobota, 28 marca 2009

Zrobiłam sos...

… do spagetti. Opróżniłam w większości garderobę. Przesadziłam 5 wielkich kwiatków.

Podłogi raczej nie ułożę. GRRRRRRR

czwartek, 26 marca 2009

Byłam na...

końferencji. Trzy dni w zasadzie. Z tych trzech dni najlepiej pamiętam carpaccio wołowe ze świeżą rucolą i smażoną doradę. No nic nie poradzę, że lubię jeść.
Były mądre referaty, był Teatr Polski z Bielska Białej, karaoke. Przyznaję, że jak osiemdziesięciu chłopa śpiewa „Pod papugami”, to to robi wrażenie. Były tańce do rana i „och, ach, ech – jak pani lekko tańczy.” Oraz było SPA.  Się trochę urobiłam, jak wół lekko i nawet godzina w saunie nie pomogła. W drodze powrotnej zasnęłam w samochodzie, przyprawiając Szefa S o lekką palpitację, bo niby wszyscy się boją jak On prowadzi. A ja się ośmielam spać – pffffffffff.
Było paru macaczy, paru zagadywaczy, paru podrywaczy, paru chamów i prostaków, paru spuszczonych na drzewo, paru zgaszonych wapnem, paru, którzy nabili sobie punkty. Jeden lew parkietu, jeden właściciel od sztamy, jeden inżynier od konwersacji wesołych. Rachunek ogólny na plus. Tylko zasnęłam Diabołowi na ramieniu w 15 minut po rozpoczęciu projekcji filmu. Jakoś tak zdechle.

Smok ma na ścianach koktajl jagodowy – mnią.

Dzisiejsza końferencja  też zaliczona. Wraz z prezentacją, wybuchami śmiechu, brawami i sałatką, która nie wiem z czego była, ale była pycha.

Aktualnie padam na twarz. Lekko, bo zadowolona jestem z tych wyjazdów. Grunt to się dobrze zmęczyć.

sobota, 21 marca 2009

Prawo...

…serii…

Smok chory

złapałam gumę

trafiłam na BARDZO niemiłych lekarzy

spotkałam faceta, który napadł mnie osiem lat temu

w moim sklepie nie robią szaf pod zabudowę

naczekałam się u wulkanizatora

jakby mi ktoś jeszcze chciał dowalić, to proszę się nie krępować…

niedziela, 15 marca 2009

Sabat 1/4

czyli wizyta u Who mit Kate.

(Cleos usiłuje powiedzieć dwa zdania)
- To się przedzieraj. Ale drzyj się w temacie a nie ogólnie.

- (o Who) Ona będzie zaraz spała i mówiła „mówcie mówcie, a ja się zdrzemnę.”
- To jej wlejemy kawkę.
- Chyba doodbytniczo.

- Ty mnie w ogóle podziwiasz.
- Ja cię w ogóle lubię podziwiać laska

Siedzimy z dzieciorami przy stole – kolacja. Kudłata pyta jak się doi krowę. Trzy panie magister unoszą ręce i wraz z gestem ciągnięcia za wymiona, jednocześnie, niezmówione wydają odgłos „szu szu szu”

- O 00:17 pała mu zapałała.

- Obawiam się, że zamarznięte plemniki się nie sprawdzają.

- Jeżeli mam iść do łóżka dla jednego orgazmu to sorry, ale mi się nie chce.

- Ja mam takie buty (o pokazie na Fashion TV) i chodziłam w nich na wesele i nawet tańczyłam. A raz nawet sikałam w Krakowie pod blokiem.
- My wiemy, że ty lubisz sikać pod budynkami.

- Ja to potrafię zrobić. Ja śpię czasami z ludźmi…

- Położyłam się w tym brodziku, zwinięta w pozycję embrionalną i zasnęłam od razu.

- Chcesz powiedzieć, że ci? Kośmici ziądzą na ziemi?

- A. to była ta Pogrzebiarka, tak?
- Grabarka ale owszem, tak.

- Ja w ogóle za 69 nie przepadam, bo nie mam podzielnej uwagi.

Którejś zdażyło się pocałować którąś w rękę.

- Dostaję furii, jak mi facet podaje zdechalaka i omamle mi cała rękę.

Ukulał nam się Jacob Van Der Glut latający po Grenlandii z oszczepem i wycinający wszystkich Dominików.

- I jasność uczyniła mnie niewolnicą tego mężczyzny.

Smok do Kluchy: (grają w Zgadulę) Nooooo, to musisz myśleć kochaniutki.

- Na „szłem” się nie zgadzam.
- Ja czekam, aż będę mogła powiedzieć „poszedłam”.
- Wyszedłam za mąż i zaszedłam w ciążę.

Oraz hit na niedzielne śniadanie „Do Ciebie Aniu szłem”

Było bosko. Dzięki Jędze. (a ucho mi rozcięli w szpitalu)

sobota, 14 marca 2009

Restauracja...

Cleosanthia*****

 poleca:

kurczak Carapelli w chrupiącej panierce w sosie parmigiano reggiano z kluseczkami

Szefowa kuchni życzy smacznego:)))

środa, 11 marca 2009

Jestem wykończona...

…ale jak mi te dzieciaki mówią „Pani! Pani jeszcze pokaże rumbę raz”, to jakoś nie mogę im odmówić. Nawet jeśli w drodze po schodach kolano zrobiło CHRRRRRUUUPP i co prawda wróciło na swoje miejsce, ale przyprawiło mnie o chwilowe zaćmienie, skutkujące uwisem na poręczy. No to ćwiczymy te new yorki i alemany i widzę, że im się chce. I nawet mam jednego chętnego co „tylko na walce chodził będę”. Ależ proszę bardzo.

Tyle o tańcach.

Ulubienieć zwany Kapturem zaczął mówić „tak” zamiast „no” i „proszę?” zamiast wyburczanego „co?” Reszta nawet dała się sfilmować. Bo film będzie – promocyjny. Chrzanić film. Nie klną, nie przeszkadzają, odpowiadają z sensem, widać, że ich to interesuje. Z tego satysfakcja jak byk, aż mi serce rośnie (do rozmiaru F).

Tyle o dziennikarstwie.

„Panie” mówią, że mam podejście i dar. Hmmmmm. A może po prostu odrobina empatii i zrozumienia wystarcza. I niestawianie się w pozycji nauczyciela, tylko partnera do dyskusji. Nawet jeśli interlokutor ma 11 lat i zaczyna dyskusję od „zamknij kurwa ryj” wywrzeszczanym do koleżanki. To nie jest podejście, to sztuka przetrwania. Serio. I szkoła dla mnie samej – chociaż pracowałam już z takimi dzieciakami, a nawet gorszymi. Jeśli można komuś pomóc przyswoić tajniki pisania recenzji przez prezentację Rambo wypruwającego flaki skośnookim, to widocznie jest to jedyny sposób, jaki do nich trafia.
I jedynym sposobem na nauczenie ich kroków podstawowych jest danie z siebie 800% na ich 100%. Inaczej czują się olane. Po daniu tych 800% czuję się, jakby mnie przejechał końbajn. Ale satysfakcja jest:)

niedziela, 8 marca 2009

Niedzielny...

…obiad.
Cleos miącha w garach. Dzwoni telefon – Mały John.

Mały John: Takiego pięknego sufitu to ja jak żyję nie widziałam…
Cleos: Czekaj mamuś zadzwonię do ciebie potem, bo mi Diaboł skacze koło garów, chyba żryć chce.

Chwilę potem:
(mniam mniam mlask ciamk mlask)
Cleos: Jak znajdujesz tego ptaka, mój drogi?
Diaboł: Znajduję go wybornym, kochanie.
(mlask ciamk chrumk)
Cleos: Ja to się powinnam urodzić gdzieś w epoce jaskiniowców. Chrząstki tam były większe, bo oni się mamutami odżywiali.
(mlak ciamk ciamk)
Cleos: Jakże mi miło zadowolić twoje podniebienie najdroższy.
Diaboł: To dla mnie sama rozkosz moja droga.
(Mlask ciamk, mlask – z głośników Elvis i Devil in disquise)
Diaboł: Piosenka o Cleosi…
Cleos:??? Gdzieś ty się tego anioła dopatrzył???
Diaboł: No jak gdzie, jak w tekście. Może niekoniecznie „…talk like an angel”, bo z tym to różnie bywa…
Cleos: ….pfffffff

Wersal proszę państwa:)))

wtorek, 3 marca 2009

Słucham...

w aucie Radia CCM. (Taka mała reklama) Głównie dlatego, że grają dużo starych kawałków, a jeszcze więcej włoskich. Dziś Radio zaprezentowało sondę przeprowadzoną wśród przechodniów: z czym kojarzy wam się marzec. Odpowiedzi były różne, że z garnkiem, deszcem, wiosną, przebiśniegami (gdzie są kurna te przebiśniegi to ja tam pojadę!), słońcem. Szał optymizmu.

Niniejszym oświadczam, że marzec kojarzy mi się z brudem, syfem, kiłą, mogiłą, malarią, prostituto i jeszcze z psimi kupami, co wylazły spod śniegu i rozmnożyły się chyba przez pączkowanie. Fuj.

niedziela, 1 marca 2009

Jej wysokość...

…Piękna Która Przybyła zrzuciła mi dracenę. Ubiję sukę czarną jak psa – w końcu, kiedyś, jak mi się cierpliwość skończy. Dobrze, że mam dracenę obiecaną od Sirenqui, to się nie czuję zagrożona wymarciem buszu.

Diaboł nie lubi ze mną przegrywać:))) No ale co ja poradzę? Przed nami lata ćwiczeń, może Mu się w końcu uda:)

Prawdziwych Przyjaciół poznaje się w biedzie, wiecie? I może to banał, truizm, czy jak tam to można jeszcze nazwać, ale to prawda. Dziękuję. To prawdziwe szczęście mieć taką Przyjaciółkę. I wcale nie z czysto praktycznego tym razem punktu widzenia. Tylko dlatego, że na takie słowa zwyczajnie poryczałam się jak bóbr, bo nic mi chyba innego nie przyszło do łba, co wyrażałoby stan, uczucie, emocje. Może dlatego, że zdarzyło się pierwszy raz w życiu, tak ot, przypadkiem w sumie, bo chciałam tylko pogadać…

Ktoś mi na szybie w drzwiach napisał „Cleos”:))) „Kocham” już nie zdążyła napisać, bo otworzyłam drzwi. WYrazy miłości bywają różne – mogą być i na brudnej szybie:)))