licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

niedziela, 8 marca 2009

Niedzielny...

…obiad.
Cleos miącha w garach. Dzwoni telefon – Mały John.

Mały John: Takiego pięknego sufitu to ja jak żyję nie widziałam…
Cleos: Czekaj mamuś zadzwonię do ciebie potem, bo mi Diaboł skacze koło garów, chyba żryć chce.

Chwilę potem:
(mniam mniam mlask ciamk mlask)
Cleos: Jak znajdujesz tego ptaka, mój drogi?
Diaboł: Znajduję go wybornym, kochanie.
(mlask ciamk chrumk)
Cleos: Ja to się powinnam urodzić gdzieś w epoce jaskiniowców. Chrząstki tam były większe, bo oni się mamutami odżywiali.
(mlak ciamk ciamk)
Cleos: Jakże mi miło zadowolić twoje podniebienie najdroższy.
Diaboł: To dla mnie sama rozkosz moja droga.
(Mlask ciamk, mlask – z głośników Elvis i Devil in disquise)
Diaboł: Piosenka o Cleosi…
Cleos:??? Gdzieś ty się tego anioła dopatrzył???
Diaboł: No jak gdzie, jak w tekście. Może niekoniecznie „…talk like an angel”, bo z tym to różnie bywa…
Cleos: ….pfffffff

Wersal proszę państwa:)))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz