licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

wtorek, 15 lutego 2011

W piątek nadjeżdża...

..reszta podłogi do jadalni. Jeśli ktoś poza Szwagierkami ma ochotę ponosić, to ja zapraszam serdecznie. 22mm płyty OSB 250cmx125cm, na drugie wysokie piętro to JEST gimnastyka. I siłownia. I w ogóle dupa krowska.

Azaliż właśnie a propos krów. Tłumaczę moim Misiom Puchatym, że trzoda oborna nie tańczy, że nigdy nie widziałam pląsającego na pastwisku bydła przeżuwającego. Zatem z gumą do żucia z parkietu won. Dwa lata trzymali dyscyplinę, teraz coś ich pogięło. Wczoraj wyrzuciłam Dwa Licha. Nie pojmuję. Biorąc pod uwagę, że jest to jedna z 3 (słownie: trzech) zasad, których przestrzegania wymagam bezwzględnie, i że do rżnięcia głupa, szaleństw i pajacowania nieprzystającego do wieku to ja jestem pierwsza doprawdy nie rozumiem skąd to rozprzężenie. Zdaje się, że po kazaniu w następny poniedziałek czekają ich też ogłoszenia parafialne, a potem niech robią co chcą, ja mogę zawsze jechać do domu grać ze Smokiem w Chińczyka.

Uwielbiam ten okres w roku, kiedy zaczynam docierać do pracy już nie ciemną nocą i czarną dupą, ale bladym świtem i szarówką. Jadę sobie, a nad Nową mam taki wschód słońca, że głowa mała.

A Diaboł oznajmił dziś, że On chromoli Święto Lasu i popinkalanie wokół ogniska, bo Mu się Chaszcz znudził chyba. Bóg najwidoczniej istnieje, albo moja anielska cierpliwości została wynagrodzona. Ale do nieba, jeśli mogę decydować, to ja nie chcę raczej, chóry anielskie nie dla mnie, wolę piekielne rozrywki:)

1 komentarz:

  1. Może on zwyczajnie ostatnio w pokrzywy wlazł, zraził się ;)

    OdpowiedzUsuń