licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

czwartek, 17 lutego 2011

Uporządkowałam...

…kalendarze. Od 2004 mam wszystkie – i prywatne i pracowe. Gdyby się na przykład okazało, że 24 września 2007 popełniono zbrodnię, o którą jestem podejrzana, to bardzo mi przykro nic z tego, bo spędziłam czas w pracy, potem gnałam do szewca, potem widziałam się z Marchwiakiem, a na koniec miałam zaplanowany w TV film, na polshicie. Alibi mam na każdą minutę. Szmergiel taki. Kawałek  niezłej historii zmieścił się w kartonie po papierze PolSpeed 80g.

Przy okazji znalazłam w innym kartonie (jak w końcu odgruzujemy gabinet, to się chyba urżnę z nadmiaru szczęścia po pozbyciu się WSZYSTKICH kartonów i pudełek, pudeł i pudełeczek) blok listowy – ktoś sobie życzy list dostać? Oraz notes z Królem Lwem, w któym to notesie prowadziłyśmy z Dziobakiem pilne konwersacje w czasie wykładów z historii powszechnej XX wieku, albo polityki ustrojowej państw Europy Wschodniej. Ależ się ubawiłam czytając:)

A ogólnie? Nie zliczę ile osób pytało się mnie dziś stojąc mi face to face lub słysząc się przez telefon, czemu jestem taka wkurzona/zła/wściekła/smutna/nieswoja/dziwna/niespokojna/zamyślona/chwc. No ja pierdykam! Wystarczy tylko, że nie mam na twarzy uśmiechu służbowego nr 8 i od razu zbiorowa histeria i masowe ucieczki oraz dezercje z pola rażenia. Rozpuściłam drani.

3 komentarze:

  1. Koniecznie musisz mi pokazać ten notes, też chcę poczytać o naszych dawnych popierdółkach :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Może pobijesz śliczną Alicję z Allerød?

    OdpowiedzUsuń
  3. Tia, śliczną jak śliczną – na pewno słynną. Tylko język mi się plącze po 10 godzinach:)

    OdpowiedzUsuń