…dał mi pospać do 9.30 i ANI RAZU nie przyszedł do Maroka. Nic, nul, zero. Wygrzebałam się więc z pościeli, wzułam kapciuszki i poczłapałam zobaczyć czy żyje i jak się miewa. A Ona powitała mnie słowami „Mamo, nie chciałam cię budzić, to zrobiłam sobie śniadanie i je zjadłam. Chciałam ci też zrobić kawy, ale tyle ich tam w szafce stoi, że nie wiedziałam, na którą będziesz miała ochotę.”
Hlip, się wzruszyłam.
Po czym poszłyśmy budzić Diaboła, co już nie było tak subtelne i delikatne:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz