licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

poniedziałek, 17 lutego 2014

Wyrzucę...

...telewizor przez okno...

Sąsiadka moich Rodziców poderżnęła sobie w piątek gardło.
Jej ponad 90-letnia matka na widok karetki, policji i bóg wie kogo we własnym domu, była uprzejma zejść natychmiast tego samego dnia.
Poderżniętą odratowali i wylądowała w wariatkowie.

...Doprawdy niepotrzebna mi ani "Ukryta prawda", ani "Dlaczego ja?", ani nawet "Rozmowy w toku".

A byłą z Niej naprawdę piękna i mądra kobieta...

środa, 12 lutego 2014

Gdyby mi ktoś...

...pragnął podarować szeflerę, to prosz się nie krępować. Pies zeżarł jedyną, jaką miałam. Został korzeń - poszarpany - nieżyjący.

sobota, 1 lutego 2014

Jakoś tak...

...mie oklapł był ten blog. Z nie-chce-mi-się, przez w-dupie-mam, po chuj-to-kogo-obchodzi.

A się dzieje. I to dobrze. Rozmowy umoralniające wsparte zdiagnozowaną astmą, rozmowy w ogóle, nowe spojrzenia na stare sprawy, nowe meble w starej kamienicy, nowe plany na stare życie. Się kula. Rozmowy prowadzę na żywo, grono słuchaczy/wspieraczy/w ramię płakaczy stałe, niezmienne, niezawodne. Nie mam czasu ani chęci na zabieganie o to, żeby ktoś mnie chciał w swoim życiu. Jestem/jesteś - ok, a nie? Anie są dwie, jedna daje, druga nie jak mawiał poeta wiejski, ale jak mnie nie ma/ciebie nie ma - znaczy taka kolej rzeczy. Rozpaczy nie będzie raczej. Nie inaczej. Doprawdy mam ciekawsze rzeczy do robienia, niż pogrążanie się w żalu po stracie. Wał. Na schwał. Czytelnictwo mi wzrasta - 7 książek w  styczniu, to żaden wynik w porównaniu z whoeverzym wuj wie ile, czy kejcinym w wuj, ale i tak poprawiam wynik. Oglądam filmy, na które do tej pory nie miałam czasu. Spędzam kreatywnie czas ze Smoczycą, która poza tym, że nieustannie mnie wkurwia, to również nieustająco zachwyca. Diabolę się, zgodnie z potrzebą moją i/lub Jego. Planuję, kombinuję - no jak to ja. Nie darmo dostałam od koleżanek na urodziny podkładkę pod kubek z wdzięcznym hasłem "Wciąż coś naprawiam, poprawia, ulepsza? to musi być Cleosia." Well...

Postanowiłam sobie, że w ramach postanowień będę się trzymała kurczowo wyniku mojego testu na wartości. Serio. Ręcami i nogami. Do ostatniej kropli krwi dziewiczej i tchu ostatniego. I niech mi tylko ktoś do wuja wafla stanie na drodze - jakkolwiek, gdziekolwiek, ktokolwiek. Wdepczę w linoleum i przygniotę obcasikiem. A obcasy mam jak zawsze, niezmiennie - wysokie.