licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

piątek, 28 lipca 2006

Wyszłam z domu...

…o 6.45.
Do 19.30 nie mogłam odbierać telefonów.
O 19.45 dzwoni do mnie automatyczna sekretarka:
Automatyczna Sekretarka: Dzień dobry. Masz jedną nową wiadomość. Wiadomość otrzymana o godzinie 19.20 od numeru 0 60….bla bla. Aby odsłuchać wiadomość wciśnij jeden.

Wciskam…

Grzech: No to co chciałaś powiedzieć mamie?
Smok: Jacaj mama jus. JAAACAAAJ. MAAAAMAAAA jacaj posie.

No to wsiadłam w autobus i wróciłam:)))

środa, 26 lipca 2006

Tofika powiedziała...

…że mam napisać cokolwiek, może być, że mi gorąco w zadek…
…To piszę:

gorąco mi w odwłok jak byk!!!

A oprócz tego:

Mamy w pracy Nowych. Jeden Nowy to Toudi. I to wcale nie dowcip, ani moja złośliwość – podobieństwo jest uderzające. Tak samo przygarbiona sylwetka, wydłużona dwarz, kozia bródka nadająca ogrzy wygląd, lekko wyłupiaste oczka. Boski jest. Poza wszystkim miły, sympatyczny i podoba mu się moja torebka. Znaczy się ma gust facet.
Druga Nowa jest Pyskata. Pyskatość znam tylko z opowiadań Tofiki i Zadziorka, jest więc szansa, że dziewczę zmieni pseudonim artystyczny po bliższym poznaniu. Na razie jakby nie zwracam na nią uwagi.
Trzecia Nowa jest Nołnejmka, bo jeszcze nie wiem jaka jest. Wygląda na sympatyczną.

Siedzimy więc sobie, gorąco nam w tyłki i inne przyległości i tak:
- malujemy paznokcie,
- robimy makijaże,
- czeszemy koki i inne fale Dunaju,
- czytamy książki/blogi/gazety/wszystko,
- pierdoluchamy bez ładu i składu.
I oczywiście, że szefowej nie ma i Śmierdzielizardy też nie:)))

Smok mówi: bób, baja i kleci zdania jak najbardziej logiczne, chociaż niekoniecznie gramatyczne. Nie wymagajmy cudów, wystarcza mi
- mama baja ja ce
- misie daj tu mi,
- dzie Tatol jest tatusia?
- bobu posie mama daj
- mij nie tu nie mama (i w ryk, że nie chce myć włosów)
…i temu podobne kwiatki.

Mały John wyjechał. Tęskno mi trochę i nie mam z kim obgadywać teściuniuni.

A teściuniunia? Nie zadzwoniła do Grzecha na urodziny. Nie odbierała jego telefonów znad morza. Zalała mi marantę, wysuszyła skrzydłokwiata. Nie zwróciła uwagi na wnuczkę, kiedy Grzech pojechał odebrać psa po naszym powrocie z urlopu, tylko przez godzinę opowiadała co Traktor robił z nimi na spacerze. Nie zainteresowała się urodzinami Smoka. Mojego powrotu w ogóle nie zauważyła – równie dobrze mogłam utonąć w morzu też by nie zwróciła uwagi. Standard:)))

Jakoś mi tak jest relaksowo, tylko pieruńsko mi się nic nie chce. Ochrzanię więc Tofikę, że mnie zmusiła do pisania i usiądę sobie w kąciku i tam sobie będę siedziała i wspominała urlop…

poniedziałek, 24 lipca 2006

Wrócilim...

Nic mi się nie chce, nawet pisać, a to już dziwne raczej.

Trzy tygodnie nieustającego słońca i laby zaowocowały:
- odwiedzinami u Pierników,
- opalenizną jak z Tunezji,
- 133 bocianami liczonymi pieczołowicie podczas wycieczek,
- tonami zjedzonych skrzydełek z grilla,
- i żeberek,
- konkursem na lodożercę, który nie został rozstrzygnięty, bo żarliśmy te lody bez opamiętania,
- wspomnieniami o gofrach ze WSZYSTKIM,
- śniadaniami w ogrodzie,
- Smokiem wytaplanym w morzu,
- zamkami z piasku,
- Big Laguną wykopaną przez Grzecha na plaży,
- bąblem po bąku co mnie użądlił,
- poszerzonym smoczym słownikiem o: mecz, goool, jeeeedzie, tile buuuutów, tile muuuu, patrz, jucam, tatusia Dzieś, jacaj, dzieci, dzidziuś, itd.,
- imprezami w knajpoie karaoke,
- tańcami na trawie,
- fascynacją Tubisiami,
- kilogramami ziemniaczków z koperkiem pożartymi przez Smoka,
- wędzonymi węgorzami na tony,
- chlapaniem w basenie, wszyscy się chlapaliśmy,
- gotowaniem bobu co dwa dni dla Smoka na kolację,
- przeczytaniem przez mła ośmiu książek, Grzechowi nie liczę, ale chyba dwunastu,
- paleniem czekoladowych cygar o północy,
- dzikim zadowoleniem ze wszystkiego.

Wrócilim…
I nic mi się nie chce…
Znaczy chce mi się…
Jechać na urlop!!!