licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

sobota, 21 grudnia 2013

Nie wiem czy...

...będę miała czas i ochotę... zatem Muuuuuusicie mieć zajebiste Święta - każdemu według potrzeb i zachciewajek.
Serdeczności:)

czwartek, 19 grudnia 2013

Czy fakt...,

...że właśnie spuściłam majtki w kiblu, a wkładkę wrzuciłam do brudów świadczy o tym, że mam za dużo majtek, a za mało wkładek, czy może jednak o tym, że jestem potwornie zmęczona?

środa, 18 grudnia 2013

Jeśli w sobotę...

...nie zrobię jeszcze 12 kwiatów dziwnych z bibuły na choinkę, to równie dobrze będę mogła na niej powiesić rondle. Albo się.
W klimacie nadchodzących kolęda w moim aktualnym stylu. Nie darmo niektórzy zwą mnie Lucyna.

wtorek, 3 grudnia 2013

Na lodówce...

...17 zapakowanych prezentów. 6 kompletów światełek na choinkę sprawdziłam dziś -świecą. 3 okna zostały do umycia...hmmm Pani Wioli. Ozdoby choinkowe sztuk nie wiem ile - ukulane. Lista gotowalnicza omówiona z MJ.

Jakoś mimo wszystko nie czuję tych Świąt - w ogóle.

Może jak Ravel założy rogi renifera, które dostanie w prezencie zrobi się bardziej świątecznie.

środa, 27 listopada 2013

Jak mi jeszcze...

...raz ktoś zaciumka na psa na spacerze, albo zakląska, albo za"ojakionśliczniusimogępogłaskać" to kurwa dam w mordę.
Już mi się raz zdarzyło zapytać panią, czy ja na nią cmokam chociaż jest śliczniusia?
I jednego pana czy śliczne dzieci też głaszcze i przytula na ulicy.
I tysiącpierdylion razy odpowiadałam na pytanie, że nie, nie można pogłaskać.
Zawsze, ale to zawsze odpowiada mi wrogie burczenie i ofukiwanie.
Jakby do chuja wafla cudzy pies na smyczy był publicznym dobrem służącym uciesze gawiedzi i ogólnej dogoterapii.

I nie, nie będę sobie wiązała żółtych wstążeczek w imię "mój pies potrzebuje więcej przestrzeni", bo musiałabym i sobie pierdolnąć dwumetrowy żółciutki szaliczek. I nie, bo uważam, że skoro nie macam obcych dzieci, nie rzucam się na nie moich przystojniaków, i nie obwieszczam każdej napotkanej pięknej kobiecie, że jest piękna, to oczywistym jest, że do obcego, cudzego, nie mojego psa też nie podchodzę, trzymam łapy z daleka i mordę na kłódkę.

I tak, jestem rozdrażniona. I nie, nie mam PMSa. I tak kurwa, doprowadza mnie to do furii. Doczekać się nie mogę kiedy Ravel będzie miał 20 kg więcej i wtedy nikomu, ale to nikomu nie przyjdzie do tępego łba, żeby się socjalizować. Pierdolę socjalizację, jak idę z psem, to a) jest 6 rano i kurwa nie mam nastroju na ojakiśliczniusi, b) doskonale się bawimy i proszę ode mnie spierdalać, c) właśnie usiłuję go czegoś nauczyć i wtedy proszę spierdalać jeszcze bardziej, d) se nie życzę.

Czy to nie powinno być dla wszystkich oczywiste?

sobota, 23 listopada 2013

Spomiędzy tofisia...

...i ryżu z pieczarkami na ostro chciałabym nadawać tak pięknie jak Zimno. I piszę to absolutnie bez przekąsu - podziwiam ornamentykę słowną serio serio.
Zasuwam od 7.00 rano mieszając, gotując i generalnie robiąc to czego nie znoszę, po to, żeby potem robić to co uwielbiam

Tymczasem delegowałam sprzątanie  Pani Wioli, która się cieszy, bo ma kasę, ja się cieszę, bo nie muszę oglądać znienawidzonego Domestosa i ściery do kurzów, Diaboł się cieszy, bo nie lata na mopie i odkurzaczu Smok się cieszy, bo nie musi pomagać. Czas przeznaczony na pozbywanie się zbędnych pyłków i zaplamień zagospodarowujemy zabawą, czytaniem, oglądaniem. I jasne przejadę w tygodniu szmatą tu i tam, Smok sprząta Grzmota, ale jestem ogólnie jakieś 3-4 godziny bez wkurwu do przodu. I cudnie.

Il Żabineto zalane przez sąsiadów wyschło i Nigara Sufitowa nie pozostawiła w zasadzie żadnych śladów.  Nagle okazało się, że mamy całkiem gigantyczny przedpokój, w którym NIC nie stoi. Uczucie posiadania przestrzeni życiowej w miejsce burdelu z wiertarkami i szlifierkami - bezcenne. Widzę światełko w tunelu, aczkolwiek przesłonięte przeogromnym abażurem z diabołowego "to ma czas".

W radio Olga Bończyk - nie lubię baby. W sensie niech śpiewa czy tam gra, ale jako człowiek z wypowiedzi mi nie pasuje. Tak mam. Podobnie Młynarska. Podobnie Edi Edyta Górniak. Oraz jeszcze parę osób, w tym takich z mojego własnego reala. Odcinam się pomalutku, innym robię chirurgiczne cięcie ciach - żegnam oschle z mojego życia - męczenie się w relacjach, które mi nie pasują zdecydowanie nie jest w moim stylu. Zdecydowanie nie mam tak, jak niektóre znane mi Żmije, że potem mam doła. Nie miewam raczej.

Muszę sobie zrobić - jak widać - przerwę od kuchni, bo zgłupieję.

A do tego jeszcze chciałam powiedzieć, że mam nadzieję, że  JohnnyB wykorzysta chociaż 1/3 nabytych i przypomnianych umiejętności, żeby zawstydzić snobów i pokazać dziś rodzinną klasę. Wiruj Johnny, wiruj:) Mnie też potrzebny był taki wieczór z walcowaniem i wyluzowaniem. Bez wazeliny zupełnie - dobrze jest mieć bratnią duszę w rodzinie, ale taką wiecie... że telefon w środku nocy, red alert, i jak trzeba to jest w ułamku sekundy niemal.

Dobra, pójdę kroić dalej - już mi chyba trochę ręce odpoczęły.




środa, 13 listopada 2013

Zniknęła mię...

...z salonu półka z felg i opon do U-Boota. Bosz jak pusto, bosz jak pięknie!
Niewiele potrzeba Cleosi do szczęścia.

czwartek, 7 listopada 2013

Dziobak pyta codziennie...

...co piłam/brałam. Who się dziwi. A ja dawno nie byłam tak wyluzowana - serio serio. Wdupiemanie sprawdza się na wielu polach. I tych, które doprowadzają mnie do wścieklicy macicy i tych, które są ode mnie niezależne i tych które sama nie wiem co.
Jest cudnie.
Przyczyn jest wiele, zaiste ich mnogość mię zadziwia.
Poza tym jestem permanentnie zmęczona sama nie wiem czym, bo przecież należy celebrować i uwielbiać życie i to wcale nie powinno być męczące.
Czekam grudnia i dwóch tygodni urlopu.

środa, 30 października 2013

Rozmowa ojca roku...

...tak 40 z córką lat 9.
Smok: Dostąłam jedynkę bo zapomniałam kartki z zadaniem.
or: Nie interesuje mnie twoje zadanie.
Smok: Musimy podjechać po torbę na judo.
or: A masz klucze?
Smok: Nie.
or: A tego chuja pierdolonego nie ma w domu? To wszystko wina matki, tyle lat było dobrze to musiała spierdolić wszystko.

Nie mam słów.

poniedziałek, 28 października 2013

Mogłabym tyle...

...napisać... O debilizmie, o ojcu roku, o radości, o spełnieniu marzeń.
Ale mi się nie chce.
Wolę poczekać na spotkania gębą w facjatę - zdecydowanie.

niedziela, 13 października 2013

17 minut...

...tyle wytrzymał Smok "Koszmaru z Ulicy Wiązów." Pokonał Ją staroć z 1984 roku, chociaż wczoraj Underworld i Residence Evil jakiś czas temu obejrzała w całości.

Freddie rules!!!

piątek, 11 października 2013

Więcej szczęścia...

...niż spokoju?
Wystawić na Allegro cośtam dzisiaj o 15.00 i sprzedać w komplecie o 16.30.

Biorąc pod uwagę ile zaśpiewał Nadworny Mechanik za remont podwozia Smerfiny, jestem może nie do przodu, ale spokojniejsza o finanse do końca miesiąca.

środa, 9 października 2013

sobota, 28 września 2013

Brałam dziś...

...ekspresową lekcję śpiewu w Operze Śląskiej.

I jak Ci Cleosiu solistka Opery mówi, że potrafisz śpiewać i powinnaś wziąć udział w konkursie, to Ci to ewidentnie wydatnie poprawia humor.

czwartek, 26 września 2013

Najpierw...

...zadzwoniła do Babci MJ, że po szkole będzie później niż normalnie.
Potem poszła z tornistrem i plecakiem z wycieczki objuczona jak muł  w jedno miejsce i zrobiła zakupy.
A potem MJ dostała kwiaty i ja dostałam kwiaty, które kupiła za kieszonkowe.

A na koniec upiekła ciastka francuskie z czekoladą - dla mnie i dla Diaboła.

Mam najlepsze dziecko w galaktyce - przypomnijcie mi o tym, kiedy doprowadzi mnie do zimnej furii.

poniedziałek, 23 września 2013

Egzystencjalny...

...dół.
Emocjonalna dolina.
Wewnętrzne szambo.

A do tego egoistyczny wtórny analfabeta, z którym się muszę użerać.

Że trup nie ściele się gęsto ludzkość zawdzięcza tylko temu, że jestem nad wyraz opanowana ZAWSZE i anielsko cierpliwa.

środa, 18 września 2013

Ojciec roku...

...zawalił, nie sprawdził dziecku zadania. Wyraziłam swoje zdanie na ten temat, sugerując, że jeśli ma problemy z ortografią, to będzie odbierał Smoka OD moich Rodziców, po tym, jak oni sprawdzą zadane lekcje. I cóż?
I najlepszy ojciec na świecie, poinformował dziecko, że dostał opieprz, że nie będzie mogła u niego bywać oraz że jeszcze raz taki numer, a się obrazi.

Pytam się jaki numer?
Obrażają siędzieci w przedszkolu, po czterdziestce wypadałoby dorosnąć może?
Że już nie wspomnę o czytaniu ze zrozumieniem.

Wniosek formalny mam. Niech ten wrzesień już się kończy, zanim komuś wpierdol spuszczę spektakularnie.
Chujowina panie - jak mówi jeden mój znajomy.

czwartek, 12 września 2013

Jak kwieciście...

...powiedziała Who "O ja pierdolę". Ewentualnie również Ona chociaż przy innej okazji "O kurwa". I nie chodzi o wskazanie, która z moich Lejdis najbardziej przeklina, ale o to, że jakże te słowa są adekwatne.

Na przykład do tego, że Ciotka Kapo pracuje w jednym miejscu od 48 lat i uwielbia nadal swoją pracę. Czy ktoś z mojego pokolenia jest sobie w stanie wyobrazić siebie za 48 lat w tej samej firmie/instytucji? Taka Kate na przykład?

Na przykład do pomysłu sprawienia komuś na urodziny skoku ze spadochronem. Potrzeba doprawdy ogromnej wyobraźni, żeby wyimaginować sobie dajmy na to mnie skaczącą - nawet w objęciach instruktora. Blogu dzięki nie ja byłam adresatką tego pomysłu.

Na przykład do tego, że drożdż zwany też skunksem alias przyjaciulem, w jednej rozmowie używa proszę/dziękuję/czy mogłabyś. Oczekuję niecierpliwe, z której strony nadleci gigantyczne DUP i spadnie mi na mą głowę niewinną, gdyż jest zdecydowanie za miły.

Na przykład do pana tucającego Kate przez cały czas trwania Carmen, żrącego w teatrze landrynki w szeleszczących papierkach, ale również dotrzymującego towarzystwa równie obytej pani czekającej podczas spektaklu aż niewyciszony telefon przestanie dzwonić.

Ale także na przykład do nas, Lejdis ubranych jak na pogrzeb wieczorową porą, w kreacje wysublimowane, midi i maxi wchodzących do mordowni z bilardem i grających w piłkarzyki w tych wieczorowych kiecach z Whoever w charakterze tła dźwiękowego - wydającą odgłosy jak przy wielokrotnym orgazmie.

Się dzieje, że o ja pierdolę, że pozwolę sobie zacytować.


czwartek, 29 sierpnia 2013

Rocznicę spędziliśmy tak...

...mniej więcej...



okładając się gorącymi olejkami i kamieniami podczas masażu Ratnaabhyanga. Bosz... Mieliśmy po tych zabiegach odstawić się jak stróże w Boże Ciało i udać na rocznicową kolację, ale skończyło się na błogim obżeraniu w dżinsach i bez kreacyjnych fajerwerków. Rozleniwienie maksymalne. Najlepsze owoce morza ever i pudding czekoladowy za który oddałabym cnotę, gdybym ją miała.
trafiliśmy akurat na Festiwal Lampionów Chińskich
A potem na korowód szkół samby i salsy

Wszystko co Cleosie i Diaboły lubią najbardziej. Muszę sobie zdecydowanie częściej wygrywać wyjazdy w różne miejsca, bo to urozmaica życie, że hej.
Kolejny wyjazd 20-22 września. Również wygrany, ale oj tam.

A poza tym? Życie panie, życie pełnymi garściami.

piątek, 23 sierpnia 2013

Gdybyście wiedzieli...

...jak mi się nie chce, to byście wiedzieli jak mi się nie chce.
Zastanawiam się, czy to jest jeszcze miejsce dla mnie. Za dużo mam życia wokoło siebie i w sobie, żeby mieć czas i chęć przelewać je na ekran.
Podumam, zobaczę.

piątek, 19 lipca 2013

Jak Cię Cleosiu...

...ucho boli to idziesz do lekarza. Jak ci się zrobiło w uchu coś i boli tak samo jak drzewiej bywało, to idziesz w to samo miejsce licząc na to, że przemiła pani piguła weźmie skalpel, zrobi cięcie, wyciśnie, wyczyści i przestanie cię boleć. Ale otóż nie. Bo primo nie masz skierowania. Secundo nie masz przy sobie karty NFZ. Tertio pan doktor opryskliwie zagląda ci do ucha środkowego/nosa/gardła chociaż mówisz, że boli cię przy dotykaniu, pod skórą. Quatro powinnaś była iść w piątek wieczorem do lekarza pierwszego kontaktu, a nie na izbę przyjęć do szpitala i na ostry dyżur, bo one nie od tego. Quinto nie idziesz z uchem do laryngologa specjalisty, tylko do całodobowej przychodni do internisty - laryngolog nie jest od twojego ucha. Sesto pomimo, że boli cię jak przy złośliwym pryszczu na nosie, słyszysz, że to nie ropień/czyrak czy cokolwiek, tylko jesteś zdiagnozowana jako przewlekły zatokowiec i alergik. Settimo dostajesz receptę na antybiotyki i aerozol, które kosztują 46 PLN, i których nie wykupisz, zamiast darmowego cięcia skalpelem.

Kurwa, już wiem dlaczego nie chodzę do lekarzy.

wtorek, 16 lipca 2013

Odpowiadając na lamenty...

...narodu, który duma czy żyję, informuję, że owszem.

Zadzwoniła taka  Who na przykład mówiąc, że martwią Ją moje nerki, ale cieszy się, że nie mam kataru.

Kate się zastanawia, czy mię przeszło.

A ja zwyczajnie nie mam czasu na tym wolnym od Smoczycy. Zrobiłam sobie taką check listę, na której wpisałam wszystko na co nie mam czasu, kiedy spędzam czas z dzieckiem. I za każdym razem, jak skreślam jedną jako wykonaną, to mi do łba przychodzą dwie nowe. I tak to. Obszyłam  futrem puf zmasakrowany przez Czarną Sukę - 2 godziny. Zrobiłam porządek w papierach domowych - 7 godzin. Przesadziłam stado kwiatków - 6 godzin. Wykleiłam album komunijny - 1 godzina.  No zwyczajnie nie mam czasu.

I nie nie mam alternatywnego bloga. Nie mam nawet alternatywnego życia.

Oglądam filmy za to. Dziś na przykład "Sharknado" - jezusienazareńskikochany. I jeszcze "Bejbi blues", "12 rounds", i jeszcze pierdylion innych. Wychodzi jakoś średnio 3 na wieczór.

I czytam. "True blood" w oryginale. Po "Grze o tron" i wszelakich przyłbicach, ogierach i giermkach, teraz przyszedł czas na terminologię wampiryczno-przekleńśtwową. Taki flow.

Nie mam czasu. Mówiłam już? a tu i teraz się wywnętrzam wyłącznie z miłości do Who, która się martwi moją nerką, ale cieszy, że nie mam kataru. Nie bardzo wiem w czym rzecz.

Loves.

sobota, 29 czerwca 2013

niedziela, 23 czerwca 2013

Do wszystkicch moich...

...rozlicznych oczywiście przymiotów, możemy dodać i ten jeden - jestem złodziejką. Że pijaczką, leczącą się psychicznie i niekochającą własnego dziecka, to już wiedziałam, ale że perfidnie wyłudzam, przywłaszczam sobie i kradnę pieniądze, tego nie byłam świadoma.
Cudowny ojciec objaśnił mnie w tym temacie w czwartek, żyłując się i zapluwając w telefon.
Potem wyszło na moje. Nic nowego niby.
Satysfakcja gwarantowana.

Idąc tym tokiem myślenia, spożyłyśmy we trzy sześć butelek wina, wieńcząc pijacki wieczór okrzykiem "Vagina is wide open."
Cudnie. Satysfakcja gwarantowana.
Doszłam do siebie dzisiaj późnym popołudniem.
W życiu nie przeżyłam tak męczących zakupów. Ale za to jaki efekt tych męczarni będzie.
Satysfakcja gwarantowana.

To idę ukraść parę godzin snu. W końcu nie mogę wyjść z wprawy...

wtorek, 18 czerwca 2013

Od 18 marca...

...badania Smoka wraz z lekarstwami pochłonęły skromne 1200 PLN. Ojciec wszechświata nie dał/dołożył nawet 1 PLN.

Bosko.

Dzięki ci bloże za Ciotkę Kapo.

sobota, 15 czerwca 2013

Prawie nago...

...opalaliśmy się w lesie.

Nie zabrałam portfela - nie kupiłam truskawek.

Nie zerwałam łubinów.

Nie mam siły zwyczajnie. Ciężki tydzień, ciężki czas. Usiadłabym w kąciku i pochlipała sobie, ale zamiast tego wskoczę na orbitreka na 3 godziny. Może po, będzie mi się chciało tylko spać.

czwartek, 13 czerwca 2013

Wyobraźcie sobie...

...mnie... powtórzę MNIE z wdupiemanizmem. Umicie? Bo ja nie umim. Ale mam/posiadam na stanie permanentnie od jakiegoś czasu. Taki totalny zlew. Dobrze to, czy źle nie wiem i nie będę o tym myślała dzisiaj... pomyślę kiedyś tam.
Tymczasem jak już mam zajebisty dzień, ale taki naprawdę boski, cudny, fątastyczny, zajebiastyczny  i w ogóle perfect, to nie mogę o nim napisać. A ten taki był.

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Nie chce mi się...

...Opowiadałam to już dziś tyle razy, że sfracać (jak mówi Duży) mi się chce tą opowieścią i szczegółami niezachowań ojca dzieciom.
Dlatego na otarcie łez i póki co, smoczy tort komunijny, który był  dokładnie taki, jaki miał być i zalicza się do plusów dnia.

niedziela, 2 czerwca 2013

Laski...

...nie mam siły.
Blog mi świadkiem, że po własnym weselu nie byłam taka wyrąbana.
Relacja jak wrócę do żywych, a jest o czym opowiadać oj jest. Chociaż to prawda, stan liczebny populacji ludności na świecie nie zmniejszył się dzisiaj, a przynajmniej nie dzięki moim działaniom.

sobota, 1 czerwca 2013

Dzwoni ojciec...

...miesiąca. O której on ma być jutro w kościele. W celu? Żeby Smoczycę ZOBACZYĆ. Ależ bądź kiedy chcesz, możesz od siódmej tam stać nawet, tylko nie wiem po co, bo jak myślisz, że Ją będziesz denerwował to się grubo mylisz. O której? Dostałeś zaproszenie na 9.00. O której? Kurwa trzymajcie mnie. Przyjdzie i będzie robił wieś i siarę. Dopuszczam opcję awantury w kościele, mordu na funkcjuszu publicznym, bijatyki, krzyków i ogólnej boruty.
Ja nie wiem, módlcie się, kciuki trzymajcie, zaklinajcie, bo ja już siły nie mam. I do tego ta pogoda... kurwa mać.

piątek, 31 maja 2013

Od radosnej...

...godziny 6.45 mamy u nas adoptowanego na dzisiaj syna znajomych. Poszłam poinformować pasożyty, że za 10 minut obiad. Wychodząc ze smoczej jamy słyszę jak absztyfikant komentuje grę komputerową "jeeee przeszłem!!!", drę się z kuchni "mówi się przeszedłem", na co odpowiada mi oburzony wrzask Smoczycy "poprawiłam go już mamoooo!!!"

Uwielbiam moje dziecko - pasjami:)

poniedziałek, 27 maja 2013

Sześć dni...

...dam radę, dam radę.
Jutro od 16.00 proszę obserwować pasek w TVN. Jeśli ukaże się na nim informacja o masakrze w kościele to to byłam ja Jarząbek.

Idealny ojciec, który od zeszłego wtorku jest moim nieomal najlepszym przyjacielem i jestem niemal od zakochania jeden krok, zadał dziś pytanie, które stawia go na poziomie minoga kręgoustego doprawdy. Pytanie brzmiało "to w niedzielę na którą w tym kościele?" Nie zabiłam, wcale nie dlatego, że mam na uwadze przykazania, ale dlatego, że nie chce mi się użerać z jego kolegami po fachu.

Dam radę, dam radę. Sobota będzie krytyczna, potem już z górki i na krechę.

I przywiozłam dziś wiosło do domu. Opatrzone komentarzem " Cleoś uważaj na nią, ona tyle zła wygrała w swojej karierze..." Tak, wiem, będzie pasowała do mojego satanistycznego dziecka.

Dam radę, dam radę.

sobota, 25 maja 2013

poniedziałek, 20 maja 2013

Trzy godziny...

...na zakupach z Who. Efekt trzy tuniki na wakacje, torebka z łańcuchami na komunię-srunię,  smocza koszulka z trupimi czaszkami i smokiem - wszystko piękne, boskie, cleosiowe. Uwielbiam nasze sklepy.

Sześć godzin na Nocy Muzeów w oczekiwaniu na nocne owadów łowienie i... Klucha zasnął, a Smok stwierdził, że pora do domu, bo pan przynudza. Japonki  mięciutkie zrobiły mię kuku w stopy dzięki czemu utwierdziłam się w przekonaniu, że nie ma jak szpilki. Ale zaliczone wystawy czasowe i dzieciowe rozrywki muzealne.

Dnia kolejnego pięć godzin pod hasłem "mamo kup mi yorka, mamo, mamusiu" na wystawie psów. Stanęłam koło doga i nie mogłam się od niego oderwać. Potem koło jamnika dostałyśmy ze Smokiem i Who spazmów zachwytu, piękny był króliczy, długowłosy i merle. Sentyment mam do jamników zaiste. Wredne toto, spod stołu go nie widać, ale uwielbiam pasjami. Zaraz po dogach of oxycort. Who się dziwi, że ja rasy rozróżniam, ale tego o mnie jeszcze nie wiecie, że pierwszą książką, którą przeczytałam od deski do deski WIELOKROTNIE był "Atlas psów rasowych". Na pamięć go znam i do dzisiaj mam.

A potem basen ze Smokiem - pusty. Wyszalałyśmy się jak dzikie, bo było i rodeo, i nurkowanie, i wodny berek, i pływanie na czas. A Koleżanki ze Starej kasują mi bilety ulgowe, co jakby dziwne nie jest, gdyż jak powszechnie wiadomo nadal mam lat siedemnaście.

Fajny był ten weekend, taki jak lubię, bez gnuśnienia przed TV czy innym odbiornikiem internetu. Na przyszły zaplanowana Biesiada Rodzinna w szkole.

A teraz uwaga - pamiętacie jak mówiłam/pisałam, że ojciec idealny planuje imprezę imieninowo-komunijną z jednym wypasionym prezentem od niego i teściuniuniów? Pewnie pamiętacie. Smok wrócił dziś do domu z prezentem od teściuniuniów właśnie: podkreślacze marki Real 4 kolory, gumowy robal z automatu, pudełko na kostkę kartek kolorowych z kartkami. Szachy Harry'ego Pottera zbierane w prenumeracie czegośtam zostały u skunksa.  Blogu dzięki dziecko jest nauczone, że prezenty nie są ważne, ale na cała tą otoczkę i okazjonalne piergolenie a potem taki badziew nóż mi się w kieszenie otwiera.

piątek, 17 maja 2013

W planach...

...na popołudnia i/ęd/łamane przez wieczór - najazd Hunów.
Uwielbiam pasjami i mam nadzieję, że się uda przednio.

poniedziałek, 13 maja 2013

Załatwiam...

...biegam, ustalam, komponuję, zbieram, kolekcjonuję, umawiam, organizuję, planuję, urządzam i tworzę. Niby w swoim żywiole, ale trochę mam już dosyć.
Mam tylko nadzieję, ze pojechane pomysły wypalą w komplecie.

21 dni jeszcze.

czwartek, 9 maja 2013

24 dni...

...jeszcze. Możecie być ze mnie dumni - nie dałam kasy na prezent dla czarnego luda. Po ostatniej akcji odeszły mię wszelkie ewentualne skrupuły.

wtorek, 7 maja 2013

Wróciłam...

...ze spotkania komunijno-organizacyjnego.

Zgadnijcie jak mega jestem wkurwiona?

Zgadnijcie kto dołączył do Życzenia Śmierci 3?

Zgadnijcie ilu bzdur, herezji, nadinterpretacji, nielogiczności musiałam wysłuchać?

Zgadnijcie jak zostałam nazwana przez pożal się blogu sługę bożego?

I zgadnijcie, jak wysoko powyżej uszu mam ten cały komunijny cyrk?

Jeszcze 26 dni. Dam kurwa radę.

poniedziałek, 6 maja 2013

Super ojciec...

...oświadczył dziecku, że nie będzie go na obiedzie komunijnym.
Bez podania przyczyny.
Bez jednego dodatkowego słowa.
Bez nawet "twoja matka to sucz nie mam ochoty jej oglądać."
To się nazywa "musimy o tym pogadać."
Niektóre rzeczy się nie zmieniają.
Nigdy.
Jak na przykład głupota ludzka.
Albo niedojrzałość.
I egoizm.

Dzieć na zewnątrz nie przeżywa, co jest w Niej nie mam pojęcia. Pewnie szambo.
Będę musiała jakoś to prostować.
Wszystko.

Czasem życzenie śmierci nie jest serią filmową w telewizji.
Serio.

czwartek, 2 maja 2013

Krąg życia...

...się zamyka.
Najpierw obserwujemy, jak boa dusiciel wcina chomiczka.  Ktoś komuś znaczy się kuku zrobił. Potem pan puka mi w okno Smerfiny "pani ma z tyłu pas przytrzaśnięty. Mogę otworzyć drzwi i schować? Miłego dnia jak najbardziej życzę." Ktoś komuś zrobił fajnie. Potem jakiś dziesięciolatek przechodząc przez pasy macha do mnie w stylu "ejo ziomala, ja tu na dzielni rządzę i idę temi pasami, więc stój jak jedziesz." Więc ja stoję i posyłam mu zza kierownicy buziaczki, a on dębieje i się śmieje i kłania w pas. Ktoś komuś zrobił fajnie. A potem ojciec roku w odpowiedzi na informację, jaki jeszcze prezent dla Smoka przewidujemy, o czym mu donoszę, żebyśmy się nie dublowali, odpisuje "tylko nie jakieś badziewne, żeby miała zabawę". Ktoś by komuś najchętniej zrobił kuku.

Ubiję go kiedyś jak chomika.

środa, 1 maja 2013

5 godzin...

...w Świerklańcu. Hulajnoga, pizza, huśtawki, koniki, karuzele, wyścigi chartów, spacery, gonitwy, hot dogi, gadki-szmatki. Jakoś tak wyluzowałam niespodziewanie, chociaż ostatnich parę dni było delikatnie mówiąc lekko dupiatych.

Ot choćby:
Fantastyczny ojciec pytany codziennie przez córkę, czy będzie na obiedzie komunijnym, niezmiennie odpowiada, że musi z Nią na ten temat porozmawiać, po czym unika tematu jak ognia. W unikaniu jest dobry, powiedziałabym nawet, że najlepszy. Mistrzem unikania jest doprawdy - żeby nie było, że nie doceniam jego talentów i nie widzę w czym jest doskonały. Unika doskonale.

Sam sobie strzela w kolano, jak zresztą mu powiedziałam. A że kolana ma słabe, to postrzał będzie jeszcze bardziej dotkliwy w konsekwencjach. I nawet nie muszę się o to jakoś specjalnie starać.

Pójdę się zatem zrelaksować przy Dżołanie. A co!

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Wzorowy ojciec...

...na pytanie córki "tato a czy będziesz na obiedzie komunijnym?" odpowiada "musimy o tym pogadać". Jakby było o czym gadać a właściwa odpowiedź nie była tylko jedna.
Witki opadają, ale postanowiłam się nie denerwować.

Wystarczająco dużo kosztował mnie weekend.

czwartek, 25 kwietnia 2013

Doskonały ojciec...

...twierdzi, że straszę go sądem. I rozpowiada to twierdzenie na prawo i lewo każdemu, kto tylko chce słuchać. Doskonały ojciec nie odpisuje na SMSy chociaż przecież życzył sobie być informowany, a zwyczajna, pospolita kultura osobista wymaga, żeby potwierdzić, że informacja dotarła. Tym bardziej, jeśli dotyczy zdrowia dziecka, a nawet je warunkuje.
Doskonały ojciec jest chroniony niczym zwierzątko na wyginięciu i dlatego nie można mu powiedzieć, że "się nie interesuje", bo przecież "widuje dziecko co drugi weekend." Widuje owszem, ale czy widzi? Czy to również oznacza, że chociaż nie pił i nie bił, to był doskonałym mężem? Bo jeśli tak, to doprawdy nie rozumiem dlaczego dwie żony od niego odeszły w ten sam fantastyczny sposób znajdując sobie uprzednio kochanków, w którymi są do dzisiaj. Czy to, że doskonały ojciec zabiera dziecko w co drugi weekend czyni z niego ojca odpowiedzialnego, dorosłego, dojrzałego, mądrego? Się nie dowiemy, bo na straży spokoju doskonałego ojca stoi cała rodzina i bóg niewątpliwie, chociaż go nie ma.
Doskonały ojciec wziął z rąk dziecka zaproszenie na komunię, nie podziękował, nie otworzył, nie przeczytał, słowa nie wydusił. Wziął i nawet nie miał odwagi powiedzieć dziecku w twarz, że go nie będzie, albo że będzie tylko w kościele, albo nie wiem co. Podobnie postąpili rodzice doskonałego ojca, najpierw posyłając dziecko od dziadka do babci i znowu do dziadka, bo żadne z nich nie chciało toksycznej koperty dotknąć. Podziękowali. I ani słowa więcej.
Doskonały ojciec nasyła na wyrodną matkę Ciotuchnę Kapo, która tłumaczy, że "Cleosiu ty jesteś kobietą, nie możesz mu tak mówić", "Cleosiu on mógł się nie zgodzić na paszport, bo kobiety tak robią, że zabierają dzieci i wyjeżdżają." Ciotuchny Kapo nie interesuje, że doskonały ojciec łgał w sądzie jak kundel, że wyrodna matka POWIEDZIAŁA, że wywiezie dziecko. Doskonały ojciec Ciotuchnie Kapo skarży się, że on nie jest niezainteresowany, tylko to wina wszystkich wokoło, że nie lecieli z raportami na temat zdrowia/komuni/kupy dziecka.

Doskonały ojciec zasługuje na długie życie w nieszczęściu. Czego mu serdecznie życzy wyrodna matka. Pech chce, że posyłane kosmiczną drogą życzenia wyrodnej matki przeważnie się spełniają w taki lub inny sposób, w tym lub późniejszym czasie. I blog mi świadkiem, że jak już ten szczęśliwy dla niej moment nadejdzie, to wyrodna matka zatańczy na grobie doskonałego ojca. Czujcie się zaproszeni, możecie przyjść popatrzeć. Będzie widowisko niemalże jak podczas zbiorowego sikania na podjeździe Hacjendy w świetle reflektorów Wiśni.

środa, 24 kwietnia 2013

Idealny ojciec...

...oświadcza, że nie przyjdzie na komunię córki, bo "to dla niego żadna okazja", nie czuje potrzeby partycypowania w kosztach komunii, bo nie był o niczym informowany, jego matka "chyba nie wyobrażasz sobie żeby przyszła" oraz "życzy sobie być o takich kwestiach informowany na przyszłość." Bo jakby wiadomo o komunii Smoka od wczoraj i idealny ojciec jest zaskoczony faktem, że wszystko jest ogarnięte jego udziału. Nad przybyciem w swym majestacie na mszę się zastanowi jeszcze, a zapytany, czy nie zdaje sobie sprawy z tego, że może sprawić Dziecku przykrość, mówi "to twoja wina."
Idealny ojciec stwierdza, że wyrodna matka nastawia dziecko przeciwko niemu ale "nie martw się, ona jest coraz starsza i coraz więcej rozumie." Szczerze mówiąc mam nadzieję, że dokładnie tak jest.
Idealny ojciec nie ma potrzeby wiedzenia o badaniach dziecka, płacenia za nie, ani tym bardziej paprania się fiolką z dzieciową kupą. Może to robić plebs w postaci Diaboła, ale idealny ojciec wyraża oburzenie na wieść, że doskonale radzimy sobie z kupowymi zbiorami, fiolkami i badaniami i gdyby jutro zszedł śmiertelnie, to ani finansowo ani organizacyjnie nie byłoby dla mnie w tym żadnej różnicy, równie dobrze może go nie być na tym łez padole.
Idealny ojciec nie ma poczucia, że manipuluje córką, że siłownia stała się ważniejsza niż czas spędzany z dzieckiem, że dziecko powinno wiedzieć gdzie on w domu trzyma herbatę, kiedy jego w domu nie ma, a ona chce się napić czegoś ciepłego bo brzuch ją boli. Nie widzi nic dziwnego w tym, że wtedy dziecko dzwoni do wyrodnej matki z pytaniem gdzie tato ma herbatę, a wyrodna matka po pięciu latach niemieszkania z idealnym ojcem bez pudła wskazuje właściwą szafkę.
Idealny ojciec nie widzi zanikających relacji, ani tego, że dziecko jest dojrzalsze i mądrzejsze niż on sam kiedykolwiek był. Nie widzi również, że wyrodna matka zaciska zęby, zagryza klonujące się chomiki i przed dzieckiem tłumaczy jego idealne posunięcia. Widzi za to, nastawianie przeciw i generalnie spisek niemalże światowy. Jak zawsze. Jak dotąd. Znowu.

Opadło mi wszystko. Była taka chwila, krótka, ale dopierdalająca centralnie w ten punkt mózgu, który jest najczulszy na idealnego ojca, że miałam ochotę zrobić z gnidy wzór na linoleum. Zabolało w ułamku sekundy tylko to o nastawianiu przeciwko. I gdyby to dotyczyło kogoś innego, a nie Smoka użyłabym każdej możliwej, znanej mi techniki manipulacji, żeby dokładnie właśnie tak - nastawić przeciwko. Ale chodzi o dziecko. Moje dziecko. I niestety jego dziecko. Nie zrobię Jej tego, żeby miała ojca za dupka i debila bez krzty zdrowego rozsądku. Staram się jak mogę, tłumaczę jak potrafię, czasem słów mi brakuje, czasem cisną się na usta te najbardziej niecenzuralne z możliwych, obłąkańczo nienawidzące tego egoistycznego skurwysyna. I nie wypowiadam ich. Duszę w sobie i duszę się. I choćbym bardzo się  starała i wytężała wszystkie szare komórki jakie posiadam, nie znajduję dobrego rozwiązania tej niedobrej sytuacji.

Została mi po Azazelu flaszka Lambrusco. I zamierzam ją wypić sama. Przy Tap Madl. I niech mi tylko ktoś powie, że brak w tym klasy, to w mordę dam, jak bloga kocham - bo ewidentnie mam ochotę komuś przypierdolić.

wtorek, 23 kwietnia 2013

Wzorowy ojciec..

...nie interesuje się stanem zdrowia dziecka przez ponad dwa miesiące, po czym dzwoni do córki i pyta, co było u lekarza. Jakby dziewięciolatka potrafiła szczegółowo odpowiedzieć na to pytanie.  "Zaleciła jakieś tam badania." Widocznie taka odpowiedź jest dla wzorowego ojca satysfakcjonująca. grunt to nie wiedzieć, kiedy, gdzie, jakie i za ile - nie trzeba  będzie się tym wszystkim przejmować.

piątek, 19 kwietnia 2013

Jechałam sobie...

...dzisiaj rano do pracy, w której potem zresztą spędziłam 11 godzin. Jechałam sobie, a w radio leciała piosenka. Poryczałabym się jak dziecko, gdyby nie idealnie dopracowany make up. Tylko dzięki niemu nie zapanowałam nad jedną, góra dwoma łzami.
Bosz, jak mi tego brakuje... jaką mam potrzebę ogromną... i jak bardzo nie wiem co z tym zrobić...

niedziela, 14 kwietnia 2013

Porzadek w butach...

...robię. Kto widział ile Cleosia ma butów, ten wie, że to nie jest lekka praca, oj nie jest.

Z ciężkim sercem i pociągając nosem rozstałam się ze śniegowcami MJa, słuszny wiek lat 40 i zerwane mocowania sznurówek kwalifikują je do utylizacji. Po 40 latach!!!  Do tego odzyskałam z nich sznurówki w boskim niebieskim kolorze i gąbkowe wkłady, które nawet nie są zniszczone. Dodajmy, że przechodziłam w nich ostatnich pięć zim. Pokażcie mi buty zrobione w dzisiejszych czasach, które wytrzymają 40 lat. Nawet moje ukochane New Rocki przeżyły zaledwie 11.

Kurtki zimowe wymieniłam na wiosenne, szaliki i czapki również. Nie zgadzam się na żadne przymrozki i dupiatą pogodę.

Na stole wiosenne kwiaty skomponowane doprawdy dziwacznie. I jeszcze Diaboł zdecydował się dziś na wybebeszenie pianina. Chyba się urżnę ze szczęścia. Problem mam aktualnie tylko jeden: co zrobić z klawiszami z kości słoniowej? Ktoś to skupuje? Można to na coś przerobić? Zupełnie nie mam pomysłu.

piątek, 12 kwietnia 2013

Pamiętacie...

...moje wygrane herbatki? Pamiętacie. To git. Teraz se zapamiętajcie, że wygrałam weekend w SPA dla dwóch osób:)

czwartek, 11 kwietnia 2013

Se usunęłam...

...ósemkę. Na razie chodzę z kołkiem zamiast języka i zaćpana ketonalem forte. Opuchlizny chwilowo brak. Boli średnio trochę przez nie bardzo.
Na jutro mam wypisane L4, z którego jak znam siebie nie skorzystam, chyba że będę wyglądała jak zmutowana świnka morska nażarta po czubek głowy. Twardym trza być, nie miętkim.

Nadworna Dentystka, ta której oświadczyłam się już dwukrotnie wyrwała mi dziada w ciągu, a bo ja wiem... trzech minut?  No czterech góra. Powiedziałam Jej, lekko niewyraźnie, bo z gębą napchaną tamponami, że trzeci raz się nie oświadczę, ale jest boska i zajebista. Trochę to brzmiało jak "boszzzgkha i żajebisztcha", ale oj tam, nie bądźmy drobiazgowi - zrozumiała. Na koniec zadeklarowałam, że może mi wyrywać co tylko chce i w dowolnych terminach/okolicznościach. Uśmiała się, ale co Jej w sumie innego pozostało, tuż po moim stwierdzeniu, że mam doskonałe zęby po prostu. Tego się będziemy trzymać.

Diaboł też jest żajebisztchy, bo dopóki nie zaczęło działać znieczulenie, siedział obok, trzymał za rękę i piergolił od rzeczy, byle tylko odwrócić moją uwagę od faktu, że za chwilkę mam zemdleć z przerażenia. Zachował się naprawdę, serio, serio.

A do tego wszystkiego zapłaciłam połowę tego na co się nastawiałam, co oznacza, że kamień z serca. I to wcale nie dlatego, że coś tam, tylko na własne oczy cennik widziałam, rozmawiałam o nim nawet nastawiając się na masakryczne 500 PLN przy chirurgii szczękowej, jeśli będzie potrzebna. Tymczasem skasowała mnie 50% minimalnej stawki za rwanie  ósemki.

Chyba jestem szczęśliwym człowiekiem. Albo jest i inna opcja - mam więcej szczęścia niż rozumku.


środa, 10 kwietnia 2013

Smoczyca...

...wróciła do domu i oznajmiła, że tatuś odwiózł Ją wcześniej bo poszedł na siłownię. Z Alutką. Do Pura. Tam gdzie koksy i osobiści, etatowi podejrzani.Glebłam byłam. Pomijam tu fakt, że skunks od dwunastu lat zaznał sportu w postaci przejechania rowerem z basenu odkrytego miejskiego na korty tenisowe miejskie do knajpy na piwo. To jest jakieś 800 metrów może.  Na basenie w życiu nie był. Sportów żadnych nigdy never. No narty w tym sezonie dopóki nóżki nie wykręciolił.

Miłość jest jednak wielka. W tym przypadku nawet z kolosalną nadwagą.

wtorek, 9 kwietnia 2013

Czarny lud...

...poinformował dzisiaj rodziców na zebraniu organizacyjnym, że tak proszę Państwa kiedyś składano bogom ofiary z ludzi i nie proszę Państwa wiara katolicka nigdy nie chciała wytrzebić żadnej innej kultury i religii, a jedynie zasymilować się z nią.

I tak to, moja wiedza o wyprawach krzyżowych, o wycinaniu w pień pogan nawet w naszym pięknym kraju, o zakazach czczenia innych bogów i paleniu boskich gajów i innych miejsc pogańskiego, innokulturowego kultu poszła się wypasać i to bynajmniej nie na łono Abrahama.

I ależ oczywiście, że pewnie nie wiem wszystkiego, nie wszystko pamiętam, część przekręciłam po obejrzeniu "Królestwa niebieskiego" czy tam lekturze "Requiem" i w ogóle ciemna masa ze mnie, ale to, co ten człowiek opowiada, przechodzi ludzkie pojęcie. Przechodzi nawet cleosiowe pojęcie, a jak wiemy ja wyobraźnię mam raczej szerokokątną.

A na koniec spotkania jakże pouczającego, gdzie dowiedziałam się, że nie, nasze dzieci nie będą piły kanibalistycznie krwi i spożywały ludożersko lewego pośladka jakiegoś umarlaka, otóż dowiedziałam się, że tamta pani, ta czarna w okularach zbiera kasę na prezent dla pana księdza. 50 PLN od każdego skomuniowanego dziecka.

Prędzej wielbłąd przejdzie przez ucho igielne, niż ja te 50 PLN wycaluję. Tak mi dopomóż blog!

niedziela, 7 kwietnia 2013

Zaraz mnie...

...weźmie i zwyczajnie rozpierdoli w drobny mak. I mam kurwa w dupie bycie subtelną kobietą z klasą. Najbardziej na świecie mnie wkurwia rzucanie obietnic bez pokrycia i ciągłe odkładanie na potem czegoś, co można zrobić od razu i mieć z głowy.

Gdybym kurwa umiała, to sama zrobiłabym tą ścianę w gabinecie!

sobota, 6 kwietnia 2013

Smok jest...

...jak pamiętamy zdietowany. Zatem kotlety są niepanierowane, i różne tam takie upierdyknienia. Smaczne nawet muszę przyznać chociaż wielbicielką golonki jestem a jakże.
Nakładam obiad na talerze, nade mną stoi Diaboł.

C: Już w tym domu nie uświadczysz ziemniaczków na obiad.
D: Yhm...
C: Brokułki, kalafiorki...
D: /błagalnym tonem/ A kluseczki chociaż czasem?

I bądź tu człowieku racjonalnie żrący.

czwartek, 4 kwietnia 2013

Zostałam wywołana...

...do tablicy przez Demi. Chwilowo nie pałam uczuciem do wywoływaczki, bo łańcuszki to ja nie bardzo, ale że jestem zdyscyplinowana, to se napiszę, a co.

1. Czego nie byłabyś/ nie byłbyś w stanie zaakceptować u swojego partnera?
stosowania przemocy - psychicznej i fizycznej

2. Czy różnica w wykształceniu jest dla ciebie istotna? 
Nie, pod warunkiem, że nie rozmawiam/żyję/spotykam się z imbecylem zwyczajnie głupim życiowo. 

3. Jaki macie sposób na zrzucanie pozimowego nadmiaru kilogramowego? 
Ustalam moją dietę i chudnę. Po czym po jakimś czasie mam ochotę na ciasteczka/chipsy/czekoladę/golonko z musztardą i witajcie kilogramy. To się zdarza przeważnie po ponad roku, ale jednak. A wtedy wdrażam moją autorską dietę i chudnę. 

4. Czy istnieje intuicja/ przeczucia/ anioł stróż? 
Jasne. Mam swojego osobistego.
5. Randki w ciemno – hit, czy kit? 
 Hit, albo będzie love życia, albo powód do śmiechu przez najbliższą dekadę.

6. Czy oblepialiście ściany w pokoju plakatami swoich „miłości” muzyczno – ekranowych lub sportowych (jak tak – to kto to był)? 
Limahl, Europe, a potem romątyczne parki z Bravo Girls.
7. Jaki jest wasz ulubiony kawałek muzyczny i właściwie to dlaczego taki jest?
Zawsze niezmiennie od lat po primo Bolero Ravela - to chyba oczywiste, doskonale się przy tym robi absolutnie wszystko - planuję nawet na własnym pogrzebie. I po secundo - Singing in the rain - za niepohamowany optymizm jaki we mnie wzbudza w każdej sytuacji.
8. Pierwsza randka, która utkwiła wam najbardziej w pamięci (niekoniecznie ta pierwsza, pierwsza, ale pierwsza w dowolnym kontekście)?
Siedziałam na zboczu potoku i kopałam rowy melioracyjne, przepuszczając rurki z pobliskiej budowy przez zwały gliny i ratując żaby i salamandry przed absztyfikantem. Upiergolona w glinie po czubek głowy, na żadnej następnej randce nie byłam już tak wyluzowana.

9. Noc w ciszy, czy z radiem w tle? 
Jeśli śpię to mogę grzmieć i armaty, jest mi wsio ryba i tak mi ktoś baterie wyjął - więc w sumie trudno powiedzieć. Bo radio w tle mam w sumie zawsze wtedy, kiedy nie śpię.

10. Jeden dzień, który powtórzylibyście gdyby była taka możliwość 
 Moje urodziny zorganizowane dla mnie przez Przyjaciół, kiedy byłam w finansowym dołku. Blog mi świadkiem, że nigdy wcześniej, ani później nie zaznałam tyle miłości, przyjaźni i pozytywnych uczuć w jednej chwili, w jednym miejscu, od takiej ilości ludzi.

 APDEJT:
czy 
na spokojną noc to doskonały wybór, czy jedynie wyśmienity?
 

środa, 3 kwietnia 2013

Se sprawiłam...

...telefonino nowe. Pięknie wynegocjowałam z 399 PLN na 1 PLN, ze 150 minut gratis na 600 i jeszcze parę tam takich dupereli. Przy groszowym abonamencie dokonałam cudów negocjacji. Zaprawdę powiadam Wam, tako było, jako żywo.
Telefon przyszedł był przemiłym kurierem. Nawet niebrzydki - telefon, na kuriera nie zwróciłam uwagi. I? I zaczynam być zdania, że bliższy mi cywilizacyjnie jest tam-tam. Połowę aplikacji w telefonie uznałam za zbędne, część wywaliłam, domagając się jakiejś prościzny w zamian rozbuchanego ego technologicznego. Diaboł patrzył na moje poczynania, a nawet brał w nich udział z lekką dozą "a weź ty się kobieto piergolnij w łeb". Osłupiał i zaniemówił dopiero po moim stwierdzeniu "no jaki ja chujowy telefon mam".

Starzeję się, czy po prostu jestem nienormalna?

niedziela, 31 marca 2013

Jakie są...

...plusy zimy tej wiosny?
Otóż...
oraz...
Jakoś da się żyć.
Chyba.


Za Onetem...

...
"30 na 31 marca przestawiliśmy zegarki o godzinę do przodu. Nareszcie poczujemy wiosnę!"

A potem spojrzałam w okno i krew mnie zalała dziewicza. Eeeeee? CO to do wuja wafla jest ja się pytam? Mam dosyć, tak serdecznie, że chyba pomimo zacznę chodzić w sandałkach w celu zaklinania. Opcje są dwie, albo zejdę za zapalenie płuc, albo w końcu zrobi się na dworze coś sensownego w pogodzie.  Jedno jest pewne - w obu przypadkach nie będę musiała już oglądać tego białego gówna  WSZĘDZIE!
30 na 31 marca przestawiliśmy zegarki o godzinę do przodu. Nareszcie poczujemy wiosnę!
30 na 31 marca przestawiliśmy zegarki o godzinę do przodu. Nareszcie poczujemy wiosnę!
30 na 31 marca przestawiliśmy zegarki o godzinę do przodu. Nareszcie poczujemy wiosnę!