licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

piątek, 23 lipca 2004

Powinnam...

…urodzić się w całkiem innych czasach. Powinnam żyć w czasach Robin Hooda, rycerzy, dam dworu, szranków i mieczy. Powinnam żyć w czasach, kiedy honor i godność były najważniejsze, kiedy wystarczyło dane słowo, kiedy sprawy załatwiało się na parol, kiedy ludzie mieli dla siebie wzajemnie i dla samych siebie więcej szacunku. Powinnam żyć w erze, kiedy ktoś kto dopuścił się krzywoprzysięstwa, złamał słowo, zdradził, skalał szlachetną miłość sam siebie karał zamykając się w wielkiej wieży, albo przynajmniej podkulał ogon i uznawał swój błąd… Ale nie… Żyję w czasach kiedy można zniszczyć wszystko co najświęsze, zmieszać z błotem każde uczucie, zdradzić, okłamać, a potem jeszcze domagać się dla siebie odszkodowania, podziału majątku, pieniędzy. Nie rozumiem tego, nie pojmuję. Jak można być takim NICZYM…???

wtorek, 20 lipca 2004

Kuzynka K. ...

…urodziła wczoraj. O 22.15 po burzy. Mała Ostra ma 49 cm i waży 2950 g. Trzy tygodnie przed terminem. Poród przez cesarkę się odbywał, więc wrażeń raczej żadnych. Szczegóły poznam jak Kuzynka K. i Mała Ostra wrócą do domu.
JESTEM CIOTKĄ:)))

Jest mi wściekle gorąco, chociaż żaluzje mam od słonecznej strony pozasłaniane. Idę sobie zdechnąć, a potem może napiszę kolejną bajkę dla mojej Wikusi.

niedziela, 18 lipca 2004

Nad naszym lasem...

… nad polaną, na której zawsze rozkładamy się z piknikiem latał dziś kruk. Skąd kruk o tej porze roku pojęcia nie mam, bo to chyba jeszcze nie pora na niego. Wielki był, czarny jak to kruk, słychać było łopot jego potężnych skrzydeł i złowieszcze krakanie. Pomyślałam, że to zły znak, że może to jakieś ostrzeżenie.
Chwilę potem na ramieniu usiadł mi motyl. Żółty i czarne kropki miał na skrzydłach. Zła wróżba została odwrócona, bo motyle nie mogą zwiastować nieszczęść.
Czyżbym znowu miała szczęście? Czyżby znowu Los postanowił dać mi spokój?
Do domu wróciłam już bez złych myśli, za to z brązową opalenizną. Musi być dobrze, MUSI:)))

wtorek, 13 lipca 2004

Dzwonią...

…do mnie trenerzy z życzeniami powodzenia i zapewnieniami, że będą trzymać kciuki. Pytają o termin i jak się czuję i w ogóle wykazują nad podziw wielkie zainteresowanie. Koszykarze, hokeiści, piłkarze, siatkarki – w większości faceci. W życiu nie spodziewałabym się z ich strony takiego wsparcia – dzięki chłopaki:))) Mała Wika będzie miała masę wujków:)))

Promienne życzenia nadeszły z Capri. Ela-Gazela posłała kartkę i paczkę, w której były przesłodkiej urody śpiochy różowe z czapeczką. I okolicznościowe nowonarodzeniowe capreskie śliniaki. Ostatnio Gazelę widziałam… 6 lat temu. Pełne zaskoczenie – jednak scorpionia krew i jedność zodiakalna daje się odczuć. Kochana… odpisałam dłuuugim listem:)))

Z Bremen i Hamburga przyszły niespodziewajki – ciuchy, butelki, termosy, cuda na kiju i życzenia wszystkiego słonecznego:))) Ludzi, tych którzy pamiętali, widziałam już nawet nie pamiętam jak dawno temu. W zasadzie to znajomi moich Rodziców bardziej niż moi, ale pamięć pozostała.

Wszystkie te gesty, telefony, kartki, listy, pierdółki cieszą mnie ogromnie, tym bardziej, że mam pewność, że nikt nie zrobił tego bo „tak wypadało”. Po prostu ludzie mają serca.

czwartek, 8 lipca 2004

Jak nie było nikogo...

…to były pustki. Jak już przyjechali to niemal w komplecie. Wczorajszy wieczór spędzony w gronie Przyjaciół dał miłe chwile rozrywki w tym nudnym oczekiwaniu na JUŻ. Był Mąż, Dziobak i Rudy i Czupur. Zabrakło Iwy, Marchwiaka z Red Bullem, ale ich planuję spotkać może w weekend – obaczym jak będzie.
Za to o 22 wczoraj odnawiałam przewijak, montując na nim ceratę z Kubusiem Puchatkiem. Jest gotowy.
Grzech z wojny wrócił o 3, dzięki czemu obudził mnie skutecznie i do 5 nie mogłam spać. Efekt? jestem dziś nieprzytomna a czeka nas zakupowy dzień. Łolamatko.
Przemyśleń głębokich – brak.
Bajki się piszą. Pisanie dla dzieci jest o wiele trudniejsze, niż pisanie dla młodzieży czy dorosłych. Co z tego wyniknie – zobaczymy.
Nic mi się nie chce:)))

sobota, 3 lipca 2004

Najwspanialszemu...

…Grzechowi Mojego Życia:)))
życzę dziś:
zawsze tego radosnego błysku w niebieskich oczach,
spełnienia marzeń – przynajmniej kilku w roku:)))
sił do pracy, z której oby zawsze miał taką satysfakcję jak teraz,
cierpliwości anielskiej do mnie i do Wiki:))),
żeby nigdy nie zatracił umiejętności mówienia i pokazywania jak bardzo kocha,
więcej spokoju za kierownicą:))),
mądrości, by jak do tej pory, zawsze potrafił znaleźć właściwą życiową ścieżkę,
więcej szaleństwa, bo po szarym dniu tylko ono daje wytchnienie,
miłości, która dodaje skrzydeł,
i żeby NIGDY NAWET NA GRAM się nie zmienił:)))

Kochająca na zabój i wieki wieków amen
Cleos