...łagodnieje, a równowaga w przyrodzie jak wiemy być musi, to ktoś musi suczeć. Wiem kto nawet. I powiem Wam, że mi z tym do twarzy, jak tak słucham komentarzy.
I rym się znalazł i nawet uroczy.
A dziś mi ktoś oznajmił, że mu się przyśniłam. Mam nadzieję, że nie na szubienicy, ale może w lekkim gothic style. Jakie to urocze.
Biorąc po uwagę moje zryte sny o jeździe na łyżwach po zamrożonym pasażu w centrum handlowym z Panem, o którym nawet nie myślę za często, to ja nie wiem co się w atmosferze wyrabia... Serio serio. tym bardziej, że Pan na łyżwach ni chu chu, a co mnie widzi, to się czuje zobowiązany szusować po powierzchni, którą właśnie przemierza. Chesusie!
1 kg do szczęścia, 5 kg do doskonałości. Dobry plan to mieć plan. trzymajta kciuki.
wtorek, 21 października 2014
środa, 15 października 2014
Nieogar...
...moi Drodzy, ale ogólnie pozytywnie.
Takie tam zdechłe słońce jesienne - równie dobrze, może lać jeśli o mnie chodzi. Ponieważ:
MJ sprezentowała mi bajeczny płaszcz, o którego cenę wolę nie pytać, wyglądam w nim jak Pani Ksiądz (by Koledzy z Najnowszej) ale szykownie (również by Oni).
Zamówiłam sobie futro - srebrny lis. Prosz się nie burzyć, nie fukać - sztuczne. Ale przebieram nóżkami.
Mam wystruganą przeszkodę treningową dla Białego Smroda i wreszcie mogę tego debila zmusić do aportowania w skoku.
Mam klatkę dla tegoż Smroda, i jak tylko obczaję jak go nauczyć z niej korzystać będę szczęśliwym czlowiekiem.
Schudłam 4,5 kg. jeszcze 1,5 do szczęścia i 5,5 do doskonałości - a wtedy drżyjcie narody i smętne paruflaki!
Komu chcę okazuję serce, albo chociaż cień jego i obserwuję ten szał szczęścia. Nie rozumiem ludzi - naprawdę - i nieustająco z fascynacją zapuszczam emocjonalnego żurawia w czeluści nieogarniętych uczuć i powikłanego chujwiczego.
Wracam do formy - w zasadzie nie wiem dlaczego. Filozofia życiowa mi się sprawdza, modyfikacje wprowadzam na bieżąco, dzięki czemu mniej się wkurwiam, a więcej rechoczę nieopanowanie nad głupotą, pustką, próżnią i innymi zjawiskami przyrody. A tego ci dookoła urodzaj. Głupota ludzka nie przestaje mnie zadziwiać, ale wraz z nowym umysłowym feng shui postanowiłam ją obśmiewać, miast analizować na wszystkie sposoby i szukać logicznego wytłumaczenia, tam gdzie nie znajduję nawet zrozumienia dla słowa "logika".
Alutka przybrawszy przydomek Rozwielitki doczekała się jego rozwinięcia w Samowitą. I to z wiciem nie ma nic wspólnego. Za to dużo z pisaniem "nie samowite uczucie" w tenże piękny dla oka sposób. Skoro udowodniła światu publicznie zresztą bardzo, że coś może być nie samowite, to jednocześnie samowite też być może. I jest - ona cała - Rozwielitka Samowita. Czyż to nie brzmi dumnie?
Żyję w paradoksie. Jestem zmęczona i ludzie mnie wkurwiają z zasady, bo oddychają tym samym co Mój Majestat powietrzem. A jednocześnie uwielbiam ludzi, bo gdzie nie spojrzę, tam mam fun - tylko powody do niego są różne.
I co? Słonecznie?:)
Takie tam zdechłe słońce jesienne - równie dobrze, może lać jeśli o mnie chodzi. Ponieważ:
MJ sprezentowała mi bajeczny płaszcz, o którego cenę wolę nie pytać, wyglądam w nim jak Pani Ksiądz (by Koledzy z Najnowszej) ale szykownie (również by Oni).
Zamówiłam sobie futro - srebrny lis. Prosz się nie burzyć, nie fukać - sztuczne. Ale przebieram nóżkami.
Mam wystruganą przeszkodę treningową dla Białego Smroda i wreszcie mogę tego debila zmusić do aportowania w skoku.
Mam klatkę dla tegoż Smroda, i jak tylko obczaję jak go nauczyć z niej korzystać będę szczęśliwym czlowiekiem.
Schudłam 4,5 kg. jeszcze 1,5 do szczęścia i 5,5 do doskonałości - a wtedy drżyjcie narody i smętne paruflaki!
Komu chcę okazuję serce, albo chociaż cień jego i obserwuję ten szał szczęścia. Nie rozumiem ludzi - naprawdę - i nieustająco z fascynacją zapuszczam emocjonalnego żurawia w czeluści nieogarniętych uczuć i powikłanego chujwiczego.
Wracam do formy - w zasadzie nie wiem dlaczego. Filozofia życiowa mi się sprawdza, modyfikacje wprowadzam na bieżąco, dzięki czemu mniej się wkurwiam, a więcej rechoczę nieopanowanie nad głupotą, pustką, próżnią i innymi zjawiskami przyrody. A tego ci dookoła urodzaj. Głupota ludzka nie przestaje mnie zadziwiać, ale wraz z nowym umysłowym feng shui postanowiłam ją obśmiewać, miast analizować na wszystkie sposoby i szukać logicznego wytłumaczenia, tam gdzie nie znajduję nawet zrozumienia dla słowa "logika".
Alutka przybrawszy przydomek Rozwielitki doczekała się jego rozwinięcia w Samowitą. I to z wiciem nie ma nic wspólnego. Za to dużo z pisaniem "nie samowite uczucie" w tenże piękny dla oka sposób. Skoro udowodniła światu publicznie zresztą bardzo, że coś może być nie samowite, to jednocześnie samowite też być może. I jest - ona cała - Rozwielitka Samowita. Czyż to nie brzmi dumnie?
Żyję w paradoksie. Jestem zmęczona i ludzie mnie wkurwiają z zasady, bo oddychają tym samym co Mój Majestat powietrzem. A jednocześnie uwielbiam ludzi, bo gdzie nie spojrzę, tam mam fun - tylko powody do niego są różne.
I co? Słonecznie?:)
sobota, 4 października 2014
Jak sobie przypomnę...
...jako tu drzwiej bywało słonecznie, to mnie skręca. Z zazdrości o samą siebie.
Bo chwilowo bad mood z gatunku ja pierdolę nosz kurwa mać!
I żeby nie było, wszystko gra, buczy, huczy i jest generalnie zajebiście, tylko świat dookoła jest posrany do sześcianu.
Bo chwilowo bad mood z gatunku ja pierdolę nosz kurwa mać!
I żeby nie było, wszystko gra, buczy, huczy i jest generalnie zajebiście, tylko świat dookoła jest posrany do sześcianu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)