licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

środa, 30 maja 2012

Nie wiem jak...

…mają inni, ale ja mam tak, że kiedy jadę 120 km/h, za mną auta, po mojej prawej auta jadące w tym samym kierunku tylko wolniej, po mojej lewej na obu pasach auta jadące w kierunku przeciwnym i nagle pod prąd wali na mnie czołowo wielka, kosmicznie ogromna błękitna ciężarówka, to moją pierwszą myślą jest jak się okazuje „ja kurwa chyba śnię!” Kolejną „czy ten gość za mną, ten w Skodzie ma na tyle refleksu, żeby we mnie nie wjechać jak zahamuję?” A ciężarówka dalej jedzie. A ja nadal nie mam gdzie zjechać, bo wszędzie jadą. Myśl trzecia „Jak nie zahamuje i wjedzie mi w dupę, to mnie wprasuje w tego kolosa.”
Potem się zdarzyło coś, nie wiem co – ktoś zwolnił, ktoś przyspieszył, ja jechałam mając pas oddzielający pasy ruchu w połowie osi auta, sprawdziłam hamulce – działają bardzo skutecznie, pasy zresztą też – a potem dojechałam do pracy.
Dla ułatwienia dodam, że ten wurwa płetwal błękitny, wyjechał, pod prąd, wymuszając hamowanie paru pojazdów, przejechał dwa pasy ruchu, potem  dwie ciągłe wszystko to zapominając o istnieniu migaczy i ciągle pod prąd, wymusił pierwszeństwo i przyprawił mnie o zawał.

Senkju senkju baj.

poniedziałek, 28 maja 2012

Czy to jest...

…wina niżu/wyżu, czy może taki dzień świra/palanta?
Obtrąbiłam naukę jazdy. Koszmarnie obtrąbiłam. Koszmarnie nienaumianą naukę. Naród dzisiaj z jakichś przyczyn jeździ, jakby stracił resztki instynktu samozachowawczego. I ja generalnie NIE PAMIĘTAM kiedy ostatnio użyłam klaksona.  Ale jak mi zajechał drogę, bez kierunkowskazu, zmieniając pas tuż po wjechaniu ze skrzyżowania, to mnie krew zalała. Więc trąbię. Mijam debila, po prawym, bo się wlecze prawie stanął, a tam instruktor zamiast spinać poślady i jak sama nazwa profesji wskazuje isntruować, siedzi rozparty jak w hamburskim burdelu, szkoda, że pod maską zamiast silnika nie miał laski od robienia loda.
Cleos: No ty widzisz co za ciul.
?: No widzę.
Cleos: Kaukaski.
?: Kaukaski to jest chuj, ciul jest złamany. To JA mam CIEBIE uczyć?
Cleos: Co za instruktor jakiś w mordę kopany.
?: Dwa ciule znaczy w jednym aucie. Dużo.
Cleos: Rejestrowane jest na pięciu, mogło być gorzej.

Pytanie konkursowe brzmi: z kim jechała Cleosia?

czwartek, 17 maja 2012

Nie mam...

…kredensu.
Szafę mam w gabinecie.
W przedpokoju mam meble.
Ogólnie mam bajzel.

Jest bosko.

Najboskiejsze jest to, że przywiźliśmy meble w składzie: szafa, szafka, płyta z wieszakami Smerfiną.

poniedziałek, 14 maja 2012

Są różne rodzaje...

…skurwysyństwa. Sama czasem bywam suką, z burym zjeżonym włosem na grzbiecie. Owszem. Ale jest też pewien rodzaj bycia skurwysyńskim zerem, patałachem bez odrobiny samokrytycyzmu, ofiarą nie losu bynajmniej, tylko własnej głupoty, która swoje lenistwo, nieuctwo, wszelakie niedopatrzenia i niekompetencje tłumaczy tym, że dwie inne osoby się przyjaźnią. I jak docierają do mnie, z różnych stron i źródeł informacje z Nowej, że to moja i złośliwość i wynik szczerej przyjaźni z niejaką Grabarką, że one nie ptorafiąsobie przed audytem ISO w dupie rady dać. Że w księgowości siedzą leniwe, niedouczone, niekompetentne, nadęte krówska, którym się dupy ruszyć nie chce, żeby poszerzyć swoje zawodowe horyzonty, to mnie krew zalewa. I mam nadzieję, że czyta to teraz Szef S i jego Kochanica Króla, i Messerschmidt i Pani A., i Spanielica może jeszcze. Bo każda z nich powinna wsadzić swój nos w swój własny zadufany w sobie tyłek i tam szukać rozwiązań problemów, które biorą się z ich ciemniactwa. Pierwszy niech nie ma ludzi za idiotów, i tak wszyscy wiedzą kto kogo bzyka, gdzie i kiedy. Druga mogłaby przestać przyprawiać rogi siostrze, ale przestać dawać się unieszczęśliwiać. Trzecia niech wreszcie schudnie i popracuje nad poprawną polszczyzną, a nie wpiernicza parówki z majonezem na tony, a potem owija się folią spożywczą, nakłada kosmiczny kombinezon i obrabiając ludziom dupę z kim tylko popdanie udaje, że zrzuca kilogramy. Czwarta niech idzie na emeryturę  i przestanie płakać, jeśli tylko ktoś zróci jej na cokolwiek uwagę. A ostatnia niech się rozwiedzie i spróbuje żyć z siebie, a nie bycia żoną szefa – zobaczymy jak daleko zajdzie. Wszystkie powinny wrócić do szkoły – bo blog mi świadkiem, że księgowa ze mnie jak z koziej dupy chaszcze, ale bywało, że miałam wiedzę większą niż one wszystkie razem wzięte.
Jak można zrzucać na kogoś swoje własne safajdane obowiązki tylko dlatego, że „żyje w zażyłości z panią Cleosią.” Obarczać kogoś winą, obowiązkami, pracą. I mię zazdrości, że się samemu chyba prawdziwej przyjaźni nie zaznało.
Mam zwyczajnie ochotę wsiąść w Smerfinę, pojechać i powiedzieć WSZYSTKO. A wtedy burza, tornado, hura-kurwa-gan Maciuś to będzie Pikuś, pan Pikuś. A w piątek mam wolne… mogę jechać.

sobota, 12 maja 2012

Uskuteczniłam look...

…a la Korba. W zieleniach… Chyba czas na kolejną sesję foto – w deszczu:)

APDEJT:
Zastanawiam się, czy kiedyś zacznie mnie wkurzać wizg kątówki. Na razie to muzyka dla moich uszu, bo oznacza, że Diaboł montuje swój prezent urodzinowy. I znowu jakiś kawałek marzenia znajduje swoje miejsce.

wtorek, 8 maja 2012

Przyszedł Azazel...

…z zapytaniem. Na które to zapytanie odpowiedziałam ochoczo i radośnie, a potem się zobowiązałam.
No to wróciłam do domu i zrobiłam skrzydła. Dłonie mi zaraz odpadną od cięcia i zszywania kartonu.
Kręgosłup mi pęknie, bo ani na stojąco, ani na siedząco – jakaś niewymiarowa jestem chyba. Ni w picz ni w oko, jak Babcię kocham. Istnieje też opcja, że mam stół do dupy, ale kocham mój stół i nie będę na niego bluzgała.
Smok zapowiedział, że jak Spawacz zniszczy maskę, to mu dokopie. Koniec cytatu.
Zobaczymy co powie Azi jutro. Azaziż starałam się bardzo.

Smok wyje pod prysznicem rozpaczliwie jakąś pieśń szkolną. Chyba Ją pójdę spacyfikować zanim sąsiedzi doniosą do LOP, że się znęcamy nad kotami. I chomikiem. I żółwiem.

Na sztalugach mam obraz, który czeka na zakończenie dwoma elementami. Czeka… i czeka… i czeka… i wurwa niech czeka. Jak sobie pomyślę o siedzeniu bez podparcia i nieleżeniu, to mi pęka bardziej.

Powiedziałam dziś lektorce, w ramach komentowania długiego weekendo-tygodnia, że przeczytałam siedem książek. Wywaliła oczy jak przydeptany pies Pluto. No, nie kumam. Siedziałam przecież na balkonie, Smok serwował soki z lodem i czytałam, to czemu tu się dziwić.

Przydałaby się dodatkowa kasa – ktoś jest chętny na lekcje tańca? obraz może? albo pokój dzieciowy w misie?

sobota, 5 maja 2012

Niniejszym informuję...

…że jeśli jeszcze raz Moja Matka, znana szerszym kręgom jako MJ, w dzień wolny od pracy zadzwoni do mnie/nas przed godziną 9.00, to używając słów powszechnie uznawanych za obraźliwe powiem Jej co o tym myślę. I bynajmniej nie będzie to taka delikatna perswazja jak przed chwilką.

Oraz myślałam wczoraj, że dzisiaj będę posiadała jakiś zakwas nożny po 5 godzinach rolek. Ale nie posiadam.

Posiadam za to najpiękniejszą w galaktyce szafę na buty. I zmieszczę w niej jakieś 30 par. Gdzie zmieszczę resztę nie bardzo wiem, ale nie będę o tym myślała dzisiaj, pomyślę o tym jutro (no i kto tak mówił, no kto?:) )

czwartek, 3 maja 2012

Tort urodzinowy...

…Wojciecha Pszoniaka – pycha. A jakie babeczki z toffi! O mój bloże! I to poczucie humoru, autoironia, smak i szyk. Jeszcze raz potwierdza się stara prawda, że wystarczy mieć młodą duszę, żeby zawsze pozostać młodzieńczym i młodym.