licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

niedziela, 28 października 2012

Przyjechała o...

..13.00. Do tej chwili obejrzałam na niej dwa filmy, zasnęłam, wypiłam hektolitry herbatki, wymiziałam kota, poczytałam książkę. Oznacza to w dużym skrócie, że MAMY WRESZCIE KANAPĘ.
Senkju senkju, gratulacje owszem przyjmuję.

Azazel przyjechała koszmarnie spóźniona, ale 11 miesięcy związku przyzwyczaiło nas do tego, że czego nie możesz zmienić i na co nie masz wpływu musisz zaakceptować. Albo odpalantować, ale to raczej nie wchodzi w rachubę. Za to wyszła jakoś tak o 5.30. NAD RANEM. Zadek mię się splaszczył od krzesła, bo wczoraj nie posiadałam jeszcze KANAPY i blog mi świadkiem, że nie pamiętam, kiedy ostatnio tyle mówiłam i słuchałam. Kroi się kolejna Wiedźma na Sabaty, jakiem Cleosia.

Zatem kiedy o 10.20 dostałam SMS od Pana Kierowcy, że jedzie z KANAPĄ miałam ochotę oddzwonić i nabluzgać biedakowi na czym świat stoi, gdyż azaliż spałam właśnie od czterech godzin i był mnie obudził.

Red Bullowi zaś składam niniejszym serdeczne dzięki za skręcenie KANAPY, w ramach wsparcia w robieniu niespodziewanki Diabołowi. Nawet jeśli chodzi o 4 durne śruby i dwa oparcia Przyjaciele bywają bezcenni.


sobota, 20 października 2012

Bo...

... upiekłyśmy już bułeczki na słodko na śniadanie.
Pojechałyśmy nakarmić MJa, przez domofon przedstawiając się jako gazownia, a potem przyprawiając Ją o zawał. I pytam się:
C: Tak wpuszczasz wszystkich nie pytasz po co przyszli i jeszcze drzwi otwierasz bez łańcucha, pogło cię matka?
MJ: No przecież gazownia, to pewnie do licznika.
C: A twoje zwłoki właśnie leżą w przedpokoju i rozpoczynają proces gnilny.
Usiłujemy wyjść, ale drzwi pozamykane na wszystkie zamki.
C: Po cholerę to zamykasz, skoro nie da się z zewnątrz otworzyć?
MJ: Z przyzwyczajenia.
C: Jak będziesz denatem po wizycie gazownika, to ci może być trudno zamknąć się od wewnątrz dla bezpieczeństwa.

Odwiedziłyśmy nasze złomowisko - 53 kg makulatury tą razą.

Zrobiłyśmy kompozycję jesienną na konkurs do szkoły.

Aktualnie z marakasami z "Kreta" odkamieniam prysznic w rytm Gangam style. Cudnie.

Jeszcze tylko ilustracja do śląskiej legendy na kolejny konkurs i jestem wolna, jak dzika świnia.

A ponieważ nie będziemy mieli w przyszłym roku naszego ulubionego kalendarza z gołymi babami, postanowiliśmy kalendarz zrobić samodzielnie - każdy po 4 miesiące zanabyte drogą losowania. Autorski będzie - bardzo - jak sądzę:)

poniedziałek, 15 października 2012

Se kupię...

...leżankę i będę ją ze sobą, na pleckach - tachu, tachu. To tu, to tam, to siam. A co! Bo wiecie, dobry terapeuta musi mieć leżankę, nie? Ongiś miałam ci ja zieloną kanapę terapeutyczną, ale wyzbywszy się Drożdża, wyzbyłam się i narzędzia pracy. I o dziwo głową na tej kanapie pracowałam, nie dupą. Tymczasem jednakowoż azaliż obecnie nie posiadam kanapy. Jeszcze. A przydałaby się, oj przydała. Tłum by na niej leżał, jednostkowo, nie tłumem w komplecie. Tak mam. Że słucham.

piątek, 12 października 2012

Znalazłam...

...książkę... Taką dla mnie. Taką cleosiową, że aż boli. Przeczytałam ze wstrzymanym oddechem, chociaż taka zwyczajna, zwykła, prosta.  Obejrzałam film. Książka bardziej, ale i film też...taki dla mnie

czwartek, 11 października 2012

Dzwoni Who...

...:
Cleos: Śmiać się nie mogę, bo mi wara wisi.
Who: Ja też nie mogę bo mi cycek skacze.
Cleos: Musimy mówić poważnie.
Who: Same poważne rzeczy mówimy, bo mnie boli.
Cleos: A mi wisi.

I dalej w ten deseń. Udało nam się roześmiać tylko ze dwa razy może:)

wtorek, 9 października 2012

Pytanie konkursowe...

...brzmi:
Ile przekleństw i w ilu językach  w ciągu 45 minut jest w stanie wygenerować Cleosia?

Odpowiedzi poprawne mile widziane, niepoprawne będą karane śmiercią. O taki mam nastrój! Właśnie taki!

poniedziałek, 8 października 2012

Drożdż...

...posłał mi SMS. Odpowiedziałam. Odpisał mi z lekką autoironią i poczuciem humoru. Mogłabym Go takiego nawet polubić. Chyba.

niedziela, 7 października 2012

wtorek, 2 października 2012

Smok popełnił...

...list do Świętego. Cudnie - więcej czasu mamy wszyscy na zorganizowanie tych wymarzonych cudów. Potem przyszła do mnie i zapytała:
Smok: Mamo, a czy ja naprawdę byłam grzeczna w tym roku.
Cleos: No byłaś, poza tymi momentami, kiedy doprowadzałaś mnie do białej gorączki.
Smok: :(
Cleos: Ale nawet wtedy Cię kocham i jesteś najfajniejsza na świecie.
Smok: ...
Cleos: No serio.
Smok: Mamo... postaram się od teraz do Mikołaja być naprawdę, ale tak naprawdę grzeczna. Nie wiem czy mi się uda, bo wiesz jak dzieci dorastają to... (szuka słowa)
Cleos: Odbija im czasem?
Smok: O właśnie. Ale się postaram być grzeczna mimo to.

I odmawia stanowczo uwierzenia w opowieści Przyjaciółki Od Przedszkola, że Mikołaja jednak nie ma.

I załatwiłam również kwestię ozdób choinkowych. Połowicznie. Brakuje mi czarnych, gdyż w tym roku helplandowa choinka będzie czarno-złota. I jak mi ktoś powie, że to za wcześnie, że po kiego grzyba w październiku, to pogadamy w grudniu, jak ja będę machała palcem w buciku i nuszkom, a reszta świata będzie dostawała świątecznego amoku.
O!