…remont z Diabołem –
Part One:
Remontujemy, tak?
Mniej lub bardziej, ale uparcie i skrycie, codziennie troszkę, tak? No. Mła
jest niewiastą wątłą jak wiadomo powszechnie i nie nadającą się do robót
ciężkichJ
Więc opalam. Drzwi, nie siebie dla
odmiany. Drzwi są w kosmos wielkie,
wysokie, szerokie i do tego jakiś debil/idiota/kretyn/patafian malował je
pierdylion razy na uroczy biały kolor, który schodzi warstwami wśród miliona moich przekleństw. Załatwiłam łazienkę, dokończyłam wrota do ekhe… buduaru, zabrałam
się za salonowe.
Diaboł: Tu stoją te
drzwi, możesz opalać.
Cleos: Mła się wydaje,
że to nie te, tylko tamte.
D: No co ty, one nie
pasują. Te trzeba opalić.
No to opaliłam. Jedno
skrzydło, węższe. Powiesiliśmy.
Diaboł: Hihihihi
(lekko nerwowo) To nie te drzwi.
Cleos: Zamorduję cię. Ubiję jak prosiaczka. Mówiłam, że tamte.
D: No… to się nadaje
na blogusia.
No to skoro się nadaje
to ma. Cztery dni klęłam na czym świat
stoi, przemawiałam do nich, że je zrobię śliczniutkie, że piękne będą i cudne. I co? I nie te, tylko tamte.
Szlag. Zaparłam się, nie opalam tamtych. Trza coś wymyśleć,
poprzekładać, poranżerować, pomiąchać żeby było i pasowało. A następną razą
należy zdecydowanie słuchać Cleosi, bo może ona i blondynka, wątła, bidulka,
sierotka Marysia z zapałkami, ale wie co widzi. No.
I wiecie co? Tak se
siedzę na tych drzwiach, skrobię, gorąco mi od opalarki, koty łażą i żrą kwiatki, Smok biega w pasie z
narzędziami a la Bob Budowniczy, jak jestem w sypialni to do telefonu, który
dzwoni mam hektar do przebiegnięcia, na balkonie mam cały dzień słońce, pianino
jest siwe od pyłu, ciuchy są siwe od pyłu, Diaboł jak wychodzi z garderoby jest
siwy od pyłu i co z tego?:) Może i jest niespecjalnie czysto i higienicznie, że
tak to dyplomatycznie ujmę. Stan czystości Duży skomentował „Jakbyśmy z mamą tak mieszkali to ona by mnie
po trzech dniach zabiła. Trzeba ten remont ruszyć.” No i ruszył. Może nie jest straszliwie
wygodnie/poręcznie/komfortowo, ale jest CIEPŁO. Ciepło od uśmiechów, spojrzeń,
puszczanych oczek, przytuleń, nocnych
rozmów, śmiechu Smoka. Tak ciepło, że koty wylegują się na kredensie w plamie
słońca. Tak ciepło, że nawet po niemiłych rozmowach telefonicznych zmartwienia topnieją…
…Tylko te drzwi
cholerne opalone nie te co trzeba!!! No, ale widać nie można mieć wszystkiegoJ