licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

poniedziałek, 12 października 2015

Paniśliwa...

...jest boska. Jeśli się nie zepsuje (tfu tfu tfu) to będę Ją kochać miłością prawdziwą. Nowiutkie, śmierdzące oponki zimowe w drodze. Na razie jestem w fazie zachwytu - proszę mnie nie sprowadzać na ziemię...

czwartek, 8 października 2015

Żaden nie rokuje...

...nawet w najmniejszym stopniu!
Zapisałam się na salsę, tak? Głównie w celu nauczenia się, tak? Facetów na salsie o połowę mniej niż babek, tak?
Pierwszy w ogóle nie patrzy na partnerkę. Podziwiam skupienie z jakim kontempluje potwietrze gdzieś na prawo ode mnie.
Drugiemu muzyka w tańcu zupełnie nie przeszkadza.
Trzeci ma mokre dłonie.
Czwarty jest tak spięty, jakby miał podnieść 300 kg.
Piąty ma zeza i w sumie nie wiem gdzie patrzy, ale i tak myli kroki.
Szósty od razu mówi, że nic nie umie.
Siódmy ma chyba z 17 lat i jest tak zestresowany, jakbym się miał właśnie zbiorowo rozprawiczyć.
Reszta - szkoda słów.

Gdzie ci męęęężczyźniiiiii, prawdziwi taaaacy???

poniedziałek, 5 października 2015

Zasadniczo...

..., generalnie nie mam na nic czasu. Słownie na NIC.
Zumba,
salsa,
szkolenie psa,
prawko,
Smoka judo i gitara,
bieganie,
brzuszki,
praca,
dom
i życie.

Trochę mnie to pochłania. Nie powiem - lubię. Nawet jeśli wracam do domu o 22.00 wychodząc z niego rano o 6.45.
A dzieje się, oj dzieje... zagarniam coraz więcej życia dla siebie. I może ktoś mi powie, że to egoistyczne i samolubne i w ogóle jestem skoncentrowana na sobie. Owszem. Bo kto niby ma mnie uszczęśliwić, jeśli nie ja sama? Więc się uszczęśliwiam codziennie po trochu.
I owszem brak mi jest pewnych rzeczy w pewnych sferach - ale i nad tym pracuję. Chwilowo co prawda wyłącznie tracąc na wadze, a przybierając na poczuciu pewności siebie, ale w końcu od czegoś trzeba zacząć, czyż nie?