licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

piątek, 30 listopada 2012

Rano przy...

...przystanku. Jakieś 20 kilogramów nadwagi, nabity jak stodoła, myślę, że wracał od Dzidziusia, a to nie wróży nic dobrego. Zaprzyjaźniać się chciał i rozmawiać. "Ssssspierdalaj" wycedziłam możliwie najspokojniej, możliwie najsopelkowiej, możliwie najodważniej - wyminęłam i ostatnie 100 metrów dzielące mnie od domu pokonałam możliwie najnormalniej, możliwie  równym krokiem, możliwie bez paniki. A myślałam, że mi przeszło na amen. Ale przed oczami stanęły mi pokazy siły po pijaku sprzed piętnastu lat. I chyba jednak nie minęło.
Kiedy jest trzeźwy, to on omija mnie szerokim łukiem podczas przypadkowych spotkań, których nie unikniemy, dopóki nie zdechnie gdzieś w pleśniejącej norze nad flaszką denaturatu. Omija, bo na trzeźwo wie, że nie schylę głowy nigdy więcej.
Kiedy jest pijany wiem, że traci kontrolę nad wszystkim, że puszczają wszelkie hamulce, a mózg w pijackim zwidzie wyłącza racjonalne myślenie.  Powinnam była przejść na drugą stronę. Powinnam była, ale  obiecałam sobie kiedyś coś i nie przeszłam. I  jeśli jest coś czego w życiu nienawidzę naprawdę, z całego serca, do samej głębi mnie, to jest to nanosekunda zwierzęcego strachu, który już chyba zawsze będzie gdzieś tam na dnie.

środa, 28 listopada 2012

Czy powinnam...

...reagować na seksistowskie, niesmaczne teksty, biorące się z żałosnego stereotypowego postrzegania mnie jako cycatej, tępej blondynki? Zadaję sobie to pytanie od tygodnia.
Jestem cycata. Jestem nawet blondynką. Tylko tępa nie jestem, ale umówmy się naród widzi dokładnie to, co chce zobaczyć. Zatem?

piątek, 23 listopada 2012

Do oddania...

...siedem szczeniąt labradorów biszkoptowych. Całkiem cudnych całkiem za darmo.

Zainteresowanych proszę o kontakt: Łukasz 793 265 158.

niedziela, 18 listopada 2012

Zimno się...

...zatchnęła nad wpisem u Frustratki - nie bardzo rozumiem. Mam takich roczników osiem osiem wokół siebie całe mnóstwo, stada całe, i? Patrzę sobie na nie, jakie są śliczne, cycki im nie oklapły, tyłki mają jędrne, chodzą  szybciej, pracują do późna, i? Moje cycki nie przeszłyby testu ołówka, ach co mówię, nie przeszłyby testu piórnika nawet, zadek ma swoje własne alternatywne życie, chodzę wolniej, pracuję tyle ile trzeba, i? I wiem więcej, potrafię dużo, lat dają mi standardowo sześć mniej niż mam. Nie gnam przed siebie niczym nasza szkapa na ugiętych kolanach w niebotycznych szpilkach, przygarbiona kompleksem za dużych buforów chowając je w ściągniętych ramionach. Idę, może wolniej, ale za to równym krokiem, wyprostowana, z podniesioną głową - zawsze patrząc na świat, nie pod nogi. Bo nawet jeśli się potknę to co, ja nie wstanę? Ja? Nie spałam, rzygi wycierałam, jadłam co popadnie, i? Nie ma takiej rzeczy na świecie, która mnie przytrzyma przy glebie. Sterana? Może. Grubsza bardziej? Na pewno. Ale czym są te dwa dodatkowe kilogramy, wobec tego co wiem, co potrafię, czy jestem, kim jestem? Rocznik osiem osiem - może są ładniejsze, zgrabniejsze, patrzą z politowaniem, ale suma summarum, to ja mam to COŚ, co mi pozwala zalajkować siebie i po prostu BYĆ, bez udowadniania światu, że jestem. Dziesięć lat więcej? Cudnie, gdyby nie te lata, w życiu nie byłabym sobą. Nie chciałabym dołączyć do rocznika osiem osiem za żadne pierścienie Arabelli. Matko kochana, one przecież nawet nie wiedzą kim była Arabella! Stracić to? Oddać? Chcieć czegoś innego? Zazdrościć? I tak ja rządzę:)

sobota, 17 listopada 2012

My tu sobie...

...na mojej drugiej siedemnastce ustalamy obsadę do opery mydlanej o wdzięcznym tytule "Żony naszego męża", a nie wiemy, że gwiazda TV siedzi między nami. Dlatego też klikamy tu i od minuty 40 i 42 sekundy oglądamy Grabarkę przy pracy:)

piątek, 16 listopada 2012

Zumba daje mi...

...takiego powera, że moje Misie Puchate potem padają na pyszczki. Inna sprawa, że zumba daje też pomysły do pachangi na przykład, a że ja to potem wszystko składam do kupy w choreografię pod prysznicem przeważnie, to Misie zabraniają mi się duszować. Mam niniejszym cuchnąć - serem, myszami i mchem mokrym najlepiej.

Stopy dziś najchętniej wystawiłabym za okno i to wcale nie dlatego, że ten "szwajcarski serek latem ajajaj...", tylko dlatego że zajęcia prowadziłam dziś na gumolicie, a od tego boli wszystko poniżej kostki. Wszyściuchno. Za oknem jest szansa, że odmarzną i odpadną, nie?



czwartek, 15 listopada 2012

Uwielbiam...

...mojego DowCipologa, bo za prywatne wizyty nie bierze ode mnie kasy, zawsze mnie rozbawia i mam mnóstwo czasu w Jego poczekalni żeby czytać. Dziś czekałam ponad 2 godziny, wizyta zajęła mi 120 sekund - z zegarkiem w ręku niemal.

Azazel kazała mi zrobić listę. Zamknęłam ją w 25 punktach - nieźle jak na listę o takim tytule jaki jej nadałam.

Do gorączki białej doprowadza mnie drożdżowe olewanie Smoka. Coraz bardziej doprowadza i coraz bardziej olewa. Zbierze plon, oj zbierze.

I wkurwia mnie jak ktoś, kto od miesiąca mówi, że nie ma kasy na ratę za ubezpieczenie mieszkania, beztrosko idzie do sklepu i kupuje książkę. Książka jest do wuja pana dobrem luksusowym i gdybym nie miała, na żarcie na przykład, to książkę umieściłabym na szarym końcu checklisty. Ale nie... Już nawet nie wiem jak to nazwać.

piątek, 9 listopada 2012

To był dłuuuugi...

...dzień. Naprawdę.  Mam psa i nowy przydomek Medussssa. Oraz dodatkowych dziewięć, atrakcyjnych języczków do zaoferowania. Przeprowadziłam kilkadziesiąt wyjątkowo sympatycznych rozmów w tym od Ojca Derektora, który mnie nie lubił, a teraz tęskni, od Dupeczek moich kochanych, Rodziny, Młodszego Brata, Przyjaciół, odebrałam mnóstwo @, na przykład od Ibi z Węgier. Utwierdziłam się w jedynym, słusznym przekonaniu, że pracuję z wariatami, którzy albo dają mi w prezencie dziwaczne nakrycia głowy, albo odtańcowują ze mną kółko graniaste w głównym hallu, pod okiem kamery.

Dziękuję. Za wszystkie życzenia, za dzisiejszy śmiech i za śmiech w ogóle. Dzięki Wam, na warsztatach z piktogramami mogę rysować to słoneczko:)

czwartek, 8 listopada 2012

Tak zwyczajnie...

...jest fajnie. Siedzę sobie na blacie w kuchni a Diaboł deklamuje: "Ani w kosmosie, ani w bigosie nikt tak nikogo nie kocha, jak ja moją Cleosię." Tia, nieźle jak  na siedemnastolatkę:) podwójną niemal.


wtorek, 6 listopada 2012

Pan Czarnylud...

..na spotkaniu dla rodziców dzieci komunijnych powiedział, żeśmy się "uniezdolnili do prawdziwego żalu za grzechy i sakramentu pokuty". Cytuję wurwa. Wolę chyba, żeby Smok nie słuchał za bardzo Czarnegoluda, niech się uniezdolni do nabywania głupoty. Oraz w ramach opowieści o sakramencie pokuty DLA DZIECI, snuł przez kwadrans historie o alkoholikach, dzieciach w Paryżu, które przed  pierwszą komunią nie mają spowiedzi i kobiecie, która trzy razy w roku latała do Stanów na seks z kochankiem. Też była uniezdolniona. A potem włączył mi się mp player w telefonie, co to się nie był zablokował, a że ostatnio chwaliłam się dzwonkiem, po nawach kościoła poniósł się Boguś.
Cóż, wyłączyłam dopiero przy królu Julianie, który oznajmia mi co rano "wstajemy, szkoda takiego dnia". No się zakałapućkałam w kieszeni.
Trochę mi to poprawiło humor, ale nie bardzo.
 

poniedziałek, 5 listopada 2012

Nie chce...

..mi się doprawdy. Uskuteczniam tu taką sielankę, że jak popatrzę na bloga, to musiałabym pisać i pisać i pisać.
Tymczasem wolę poświęcić czas na rodzinne malowanie kalendarza na przyszły rok. Albo na robienie ozdób choinkowych, albo na Sons of Anarchy - nowy serial, który wynalazł Diaboł. Opcjonalnie przebieramy się za zombi, albo upijamy z moim Młodszym Kuzynem. (Być może dlatego, że Starszy Kuzyn nie raczy dupy przytachać do nas.) Jeszcze montujemy karmnik i obserwujemy Jaśka z Małgośką, albo robimy szpic na pracową choinkę, albo latam na zumbę, albo kuję ten niemiecki zachromolony. Albo jeszcze czytam Grę o Tron w oryginale, co umówmy się ze względu na nagromadzenie giermków, przyłbic, napierśników i ogierów na centymetrze kwadratowym strony nie jest łatwe. I korzystam z kanapy.
Zwyczajnie nie mam czasu na wirtual, skoro real jest taki zajmujący.

Bywa.