licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

czwartek, 26 lipca 2012

Do puli zakładów...

…dołączyła moja MatkaChrzestna i brat MJ zwany Buniem.
W związku z tym ogłoszenie parafialne

O G Ł O S Z E N I E

WSZYSCY biorący udział w obstawianiu,
bez względu na to kto wygra,
zaproszeni są
do siedziby MatkiChrzestnej
 na wspólne opijanie wygranej
finansowane z składek wpisowych w zakładach.

Impreza przewidziana z noclegiem – do naszej dyspozycji
MatkaChrzestna oddaje jedno mieszkanie
i dodatkowo parę łóżek w drugim.
(Zadeklarowała, że nas zniesie jakoś w komplecie)
Zależnie od pory roku przewidziane garden party lub impreza inside’owa.

Aktualnych grających – 14
Oczekiwanie na głosy – 4

Wszystkich chętnych zapraszamy do zabawy!!!

Z rozmów...

…telefonicznych…

G: No i jest taki kurs, pół roku trwa. Mnie by najbardziej interesował pakiet tanatokosmetyka i rekonstrukcja zwłok.
C: Poślij chłopa do kanału.
G: Kiedy chłop siedzi w kanale. Bo mieliśmy taką trudną rozmowę na ten temat i ja mu powiedziałam, że bym chciała.
C: I?
G: No i on mi na to „No cóż jeśli cię to uszczęśliwi…” To ja mu, że bardzo, tylko teraz kasiurę potrzebuję, żeby się uszczęśliwiać. I siedzi w tym kanale.
C: Cudnie. Tylko, żeby nie nabrał wstrętu lekkiego do tła, jak ty będziesz robiła wizaż pośmiertny.
G: Powiedział, że się najwyżej dokładniej potem umyje…

Tiam. Jak to pięknie, kiedy bliscy ci ludzie spełniają swoje marzenia:)

sobota, 21 lipca 2012

Wpadłam w...

…fazę Śpiocha.
Wracam z pracy i zasypiam.
potem…
Wieczorem czytam 2 strony i zasypiam.
W weekendowe poranki piję wczesnoporanną kawę i zasypiam.
potem…
Zalegam z książką gdziekolwiek i zasypiam.

URLOPIE PRZYBYWAJ!

czwartek, 19 lipca 2012

Bo wiecie...

…onegdaj odbyła się ta konwersacja…

„Bo generalnie nie jestem złym człowiekiem…”

„Bo wtedy potraktowałabym ją, jak na to zasługuje – z góry i po pańsku.”

„Jakby strzelił, jak łysy grzywką w parapet.”

„On jest raczej nieciuciajny.”

„Ona powinna ze względów darwinistycznych zmieniać sposób bycia.”

„On myśli fiutem na zasadzie zaprzeczenia, znaczy ma leniwego fiuta.”

No.
Obiecałam, że nie powiem kto/co/jak/gdzie/kiedy. Nic nie powiem.
Ciiii…

czwartek, 12 lipca 2012

Bywa tak...

…,że trzeba usłyszeć własne myśli wypowiedziane przez kogoś innego, żeby dotarło z siłą wodospadu. A do tego jeszcze, kiedy ten ktoś mądrze mówi, co w prostej linii prowadzi nas do konluzji, że również mądrze myślimy, siła dotarcia jest spotęgowana. I ostatecznie wypowiedziane oczywiste oczywistości nabierają świetlistości niczem natchnione, wwiercają się w czaszkę, osiągają poziom świadomości, potem podświadomości i już tam zostają, umoszczone wygodnie między innymi mądrymi myślami, które nas naszły podczas żywota (wiecznego, jament).
Dobrze jest móc w odpowiedniej chwili znaleźć się w odpowiednim miejscu, żeby powiedzieć  komuś coś, co się kiedyś od kogoś (motyla noga*) usłyszało. Takie małe podziękowanie w ramach pozytywnego jak Kuba blogu, tak blog Kubie. Niedużo potrzeba, naprawdę niedużo.

Tymczasem znad morza docierają do mnie wieści pt.: „dostałam pieniądze za świadectwo”. Nagły szlag mnie trafia, ale co ja mogę? Poza tłumaczeniem temu Smoku, że uczy się dla zdobywania wiedzy i bycia mądrą dziewczynką, a nie dla kasy za piątki – nic. Szczęśliwie dziecko jest mądrzejsze niż EweLizzarda i samo komentuje „tak mamo wiem, to było kieszonkowe na wakacje, no przecież wiem po co się uczę, no mamo daj mi coś powiedzieć…” To się zamknęłam, niech mówi, skoro mówi mądrze. Generalnie mogłabym z Nią gadać godzinami przez telefon, bo opowiada tak, że WIDZĘ ten Jej dzień, te stragany, tą plażę na której padało, to wszystko o czym mówi.  I rozwala mnie hasłami. Nieustannie.

Smok: Nie chciałam iść na plażę, bo się nie wyspałam. Ale wiesz mamo tato powiedział, że idziemy. I poszliśmy, ale byliśmy chyba z pół godziny tylko, bo zaczęło padać. Bóg istnieje!

Oj tam od razu istnieje. Moc sprawcza tkwi w NAS Smoku i będzie tak jak MY chcemy – TY i ja.

* bo ja nie przeklinam proszę Państwa od jakichś 156 godzin.

wtorek, 10 lipca 2012

Smok z wakacji...

…opwiada mi o „Włatcach móch”, o których wie od Żony Nr 3 zwanej Alutką. Niech mnie ktoś przytuli.
Bloże w niebiesiech! Gdybym nie była pewna, że rzuci mi słuchawką, powiedziałabym tej pannicy co myślę o Jej szerokich horyzontach.

Z innej beczki. Idziemy z Diabołem przez okoliczny skwer.
Cleos: A jak będziemy starzy będziemy tu sobie siedzieć i grzać się na słonku…
Diaboł: Jak damy radę tu dojść…
Cleos:… ty na jednym końcu skweru, ja na drugim, żebyśmy się nie pozabijali.

Uroczo?

niedziela, 8 lipca 2012

Dostaję piany...

…i zaczynam sopelkować w drugiej sylabie, kiedy zdarza się, że dzwoni ktoś, nie przedstawia się, z powitania nie wynika kim jest, na zadane pytanie „ale z kim rozmawiam?” odpowiada chichotem, na ponowione „chciałabym wiedzieć komu się przedstawiłam właśnie”, zadaje zagadkę „a kogo znasz z Kopydłowa? kto ci kopnął w dupę w 2a? kto dłubał w nosie na ostatniej imprezie?”, a potem uhahany kontynuuje rozmowę jakby nigdy nic. W normalnych okoicznościach z oziębłym „mama mówiła, żeby nie rozmawiać z nieznajomymi” odkładam słuchawkę. Dziś się powstrzymałam, w sumie sama nie wiem dlaczego, być może dlatego, że z każdym moim wycedzonym słowem, siedzący obok MJ robił oczy coraz większei większe – bałam się, że Jej wyjdą na szypułki.
Przeprowadzona konwersacja z mojej strony składająca się głównie z „Mhm… acha…tiaaa… no” utwierdziła mnie tylko w powziętym przekonaniu. Nie mamy o czym rozmawiać. I nadal nie interesuje mnie, że dziecko wylazło z pieluchy i kupczy jak dorosły, waląc w kible. Nie podniecam się opowieściami o ciąży i nie nie byłam w ciąży roztargniona, bo „wiesz jak to jest w ciąży”. Nie nie wiem. Następnym razem się rozłączę.

sobota, 7 lipca 2012

Po piętnastu...

…latach pożegnałam okulary. Się potłukły. No dobra, trochę im pomogłam, ale nie przewidziałam zasięgu rażenia fikusa. Never mind i tak będę musiała kupić nowe. I tu powstaje dylemat dotyczacy kalibru. Dylemat brzmi: okulary czy kanapa, kanapa czy okulary?

Państwo Młodzi i Smok dojechali. Po 12 godzinach. Życzyłam „bawcie się dobrze”, ale przeszło bez echa. I bądź tu człowieku ludzki. W dupach się poprzewraca i tyle z tego będzie.

Tymczasem jeśli ktoś myślał, że nie da się opalać topless we własnym salonie, to otóż da się. Skutecznie nawet.

I obraz zaczęłam malować. I nawet mi się podoba.

piątek, 6 lipca 2012

Smok pojechał...

…na wakacje. Nie mam w planach wariowania. Za to mam w planach malowanie obrazów oraz ogarnięcie Jej kuwety. Na pożegnanie popłakało się dziecko:
Cleos: Ale przecież masz zdjęcie w portfelu, jak już będziesz bardzo tęskniła.
Smok: (hlip, hlip siorb) Ale zdjęcie nie powie mi, że mnie kocha.

Moje Misie Puchate, po pół godzinie treningu stwierdziły, że w tych temperaturach nie dadzą dłużej rady. Ja co prawda rozumiem, że było ciepło, ale jakże do tego upału pięknie pasowała pachanga.

Dzwoni MJ:
MJ: Cześć.
C: Cześć.
MJ: Czy Steven Seagal trenował aikido?
C: Tak.
MJ: To cześć.
C: Cześć.

Nie rozumiem?

niedziela, 1 lipca 2012

Moje Drogie...

…Drodzy, Niedrodzy i  Wszyscy,

otóż mamy swojego własnego Michała Wiśniewskiego. Umarłam ze śmiechu widząc zbieżność dat i ilości.