licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

piątek, 30 września 2011

8,2 kg...

…samotnie. No bywa. Jednak kiedy obcy człowiek, dziadek do tego idzie w twoim kierunku trzymając w wyciągniętej ręce kilka kasztanów i podaje ci je z uśmiechem, to myślisz sobie, że świat nie jest jednak tak parszywy, jak ci się wydaje (wbrew temu jak słoneczna jesteś), a ludzie to nie tylko banda skurwysynów i żałosnych skunksów. Że jednak jest cudnie, bo ten dziadek, i słońce, i kasztany lecą ci na łeb.

A na dodatek Drożdż z łbem unurzanym w żelu – bezcenne.

czwartek, 29 września 2011

3,1 kg...

…nazbierane przez MJ.

Książkę taką czyta, i dławię się ze śmiechu oraz podziwiam sposoby wsadzenia Shreka, Obeliksa i jeszcze paru innych w jedną fabułę. Nawet Górniaczka ze Szcześniakiem się tam znaleźli.

wtorek, 27 września 2011

13 kg...

…kasztanków, dla kurna głodujących zimą sarenek przytargałam na własnych plecach. Nie, żebym wątła była, ale ścieżka zdrowia pt.: o kasztan-kucnąć-podnieść-wstać-wygiąć się do plecaka-o kasztan-kucnąć…troszkę mnie wytentegesowała. Do parku nie dotarłyśmy, uprzednio napatoczyło się bowiem miejsce kasztanopędne. Hesusienazareński. W czwartek obiecałam temu Smoku, że idziemy znowu, ale tym razem od odwłoka strony, żeby zahaczyć i o inne miejsca, gdzie być może… Bo wiecie, te sarenki… i dziki… a… no i konkurs jest w szkole, ale on jest zupełnie nieistotny (no wiesz mamo!), bo w końcu te sarenki… i dziki…

I jeszcze news z paska TVN.
Ja jestem człowiek o rozbudowanym, szerokim, obejmującym wiele poczuciu humoru. W piguły wielkim i wieleznoszącym. Ale jak mi się ktoś nożem na mnie zamierza, nawet w żartach, to mi się włącza opcja „upierdolić rączki przy samej dupie”. Bo możemy symulować duszenie, wygłupiać się skręcając kark, tłuc się mniej lub bardziej serio, nawet żartobliwe kopanie w zadek zniosę, ale nożem to już ktoś kiedyś próbował i to całkiem serio, nie raz i nie dwa razy. I więcej nie zniosę. A jak to jeszcze jest Druid, to nie jestem pewna czy to żart był, czy przymiarka do wysłania mnie na tamten świat, bo mu tak demoniszcze kazało. Nie pomoże żadne tłumaczenie i przeprosiny. Zapowiedziałam grzecznie, że następnym razem połamię mu rączki bez ostrzeżenia. Zapowiedziałam grzecznie, chociaż wszystko we mnie prosiło w imieniu instynktu samozachowawczego „wstań i wbij mu twarz w ścianę, tak spokojnie  i bez słowa, żeby się opamiętał.” No nic nie poradzę, że moje poczucie humoru nie obejmuje nożowników. Trzech mi w życiu będzie musiało  wystarczyć.

poniedziałek, 26 września 2011

Z dziewięciu...

…pomieszczeń w domu, za skończone i niewymagające zakupienia najmniejszej nawet pierdoły uznaję niniejszym pięć: kuchnię, smoczy, łazienkę i dwie garderoby.

Do reszty dobry bloże daj mi cierpliwość:)

APDEJT:
Cleos: A może też byś przyjeżdżał potańczyć z Misiami, co?
Diaboł: No w sumie…
Cleos: To jak? Zaczynamy 3 października?
Diaboł: Dobra…

Diaboł: Ja się chyba faktycznie zdrowo piergolnąłem w tą czaszkę.

Nie ma to tamto – zadeklarował się, obiecał. Przepadło:)

niedziela, 25 września 2011

Szóstego dnia...

…odpowiadania na te same pytania w temacie śmierci, umierania, kremacji zwłok, zjadania przez robaki, nieba, wędrówki dusz, reinkarnacji, ujęcia zgonu przez ateistów i agnostyków wymiękłam i posłałam Diaboła pod pręgierz dzieciowej dociekliwości i na szafot smoczego strachu. Skończyły mi się pomysły, chyba zdam się na Wujka Googla, albo już nie wiem na co, bo Ona wszystko rozumie, wszystko daje sobie wytłumaczyć, o wszystko pyta z sensem, po czym wpada w płacz i histerię.
Jakby ktoś miał potrzebę przypierdolić komuś szpadlem, to ja uprzejmie służę adresem.

APDEJT:
A tak poza tym i zupełnie obok:
Noc Teatrów w Operze Śląskiej – boska. Jedyny zgrzyt – Juliusz Ursyn-Niemcewicz. Jak długo żyję nie widziałam takiego aroganta, chama, nadętego buca. Na karaoke z ariami operetkowymi wcinał się ludziom w śpiew, krzyczał, poganiał. Taki egzemplarz, który dostaje spazmów, kiedy nie jest w centrum uwagi. Fuj. I tej jego tapir mający dodać mu wzrostu. Ale sprawiedliwość dziejowa jest, podczas schylania się po coś odpadły mu trzy guziki od kamizelki – wyglądał jak arogancki typ z nadwagą. Mimo jego zakapiorskiej mordy bawiliśmy się świetnie.

Oraz rolki i dialog po:
Cleos: Czy ty widziałeś jak ja do ciebie gnałam, kiedy się wypiętroliłeś?
Diaboł: Noooo, nie.
Cleos: To gdzieś patrzył jak ja gnałam?
Diaboł: W chmury.
A tak pierdyknął, że myślałam, że nie wstanie – łbem o asfalt. Ran ciętych brak, ran otartych pierdylion (woda utleniona czyni cuda),  guz jak melon. Wreszcie nie mam największej głowy wśród domowników.

sobota, 24 września 2011

Zakupy...

…z córką bywają rozczarowujące. Znalazłyśmy zarąbiste buty dla Smoczycy, zarąbiste na tyle, że postanowiłam obczaić, czy jest też mój rozmiar. Był. Mierzę.

Pani z Córką: Zobacz jakie pani fajne buty mierzy. Wygodne?
Cleos: Wyjątkowo.
Pani z Córką: Może też byś takie chciała?
Córka z Panią: Eeeee.
Smok: Mamo zdejmuj, robisz mi siarę.

Zdjęłam. Nie kupiłam. Ubolewam. Na pocieszenie Smok kupił mi z własnej kasy leliję, która teraz pięknie śmierdlaczy na cały salon i jadalnię.

A dwa piętra nad nami, nad oknem wisi tak piękna otoczka z jakiejś zaprawy i trzyma się na nie wiem czy, ale być może jest to słowo honoru. Jak spadnie potłucze mi stolik, że nie wspomnę o tym, że zasnęłam dziś na balkonie i mogła mi rozpiergolić łeb. Równie dobrze może jutro, bo też zamierzam na balkonie siedzieć. A remontu elewacji budynku jak nie widać, tak nie słychać.

piątek, 23 września 2011

Służbowa...

…dyplomacja vol. 5

Rozmawiamy z Trafokowym Kierownikiem o zdjęciach stacji z dołów kopalń. Na to wszystko przychodzi Druid.

TK: Te, Druid, kaj som te wszystkie zdjęcia trafoków co my robili na dole.
D: Jak przyszły na aparacie to są na serwerze, jak ich nie ma to blablablablablabla… (o jakieś 1000 zdań niepotrzebnie)
TK: Te, ty tak nie skokej, jak wsza po kraglu, bo jo sie ino pytom.

I jak tu nie uwielbiać tej pracy?:)

czwartek, 22 września 2011

Służbowa...

…dyplomacja vol. 4

Siedzimy z Derektorem Grzywką i gaworzymy. Zaiste tematy snują się same.

DG: No i kumpel kupił se takie tabletki wspomagające spalanie tłuszczu. Byłech u niego ostatnio i on mi mówi „idź zobacz sobie instrukcję obsługi do nich”. Patrza, a tam 4 kartki A4 i wszystkie możliwe powikłania od oślepnięcia, przez zaburzenia równowagi, udar mózgu i takie tam.  Ale i tak najlepsze były „wiatry plamiste”.
Cleos: Buahhahahah (zapluwając biurko kawą)
DG: Znaczy taki pierd z kleksem.

Kurtyna:)

środa, 21 września 2011

Część kasy...

…na zmianę auta spadła z Chmielnej.

Pan od ubezpieczenia rozbawił mnie do łez, poprawił nastrój na spotkaniu Whoever, ubawił Kate oraz Obsi. Siedzimy bowiem przy stole w jadalni, ja i Pan.
Pan: Blablablablalba (o ubezpieczeniach)
Cleos: …
Pan: (milknie)………………(czerwieni się)…………………(przestaje oddychać)………………..(spogląda pod stół) O matko! To kot! A ja myślałem, że pani mnie stopą mizia i nie wiedziałem jak mam zareagować.
Cleos: Pfffffbuahahahahahahahahah
Pan: Niech mi pani da chwilę, bo muszę ochłonąć.

Czerwienił się, rumienił, speszony był, zawstydzony, zatchnął się i nie mógł gadać. A ja do dziś nie mogę się przestać śmiać.

Zrobiłam do smoczego pokoju klamry do firan ze SpongeBobem. Nie pytajcie mnie jak. Wszystkie palce mnie boląod wycinania. Tak się skupiałam jakbym robiła na tym doktorat. Ale wyszło tak, że teraz mogę robić na zamówienie.

Rozsadziłam kwiaty. Jeśli ktoś pragnie amarylisy i  sansewiery laurenti, to jeszcze mam. Jeszcze nie skończyłam, ale już dzisiaj nie mam siły.

To pójdę fugi robić w kuchni, albo klej nakładać na kafelki, bośmy tego jeszcze też nie skończyli.

Bleh.

APDEJT:
Cleos: No gdzie tam idziesz, jak się program skończył.
Diaboł: ….. drept drept drept
Cleos: Jaki ty jesteś gupi, to ludzkie pojęcie przechodzi.
Diaboł: A ty boroczka.

Cleos: Jak możesz.
Diaboł: Z opóźnionym zapłonem.
Cleos: Ja wypiłam piwo i jeden kieliszek ajerkoniaku. Jesteś pewnien, że chcesz ze mną zadzierać?

Diaboł: … Nie:) Przepraszam:)

poniedziałek, 19 września 2011

Pozwolić dziecku...

…oglądać jakiś bzdurny serial kryminalny, gdzie wszczepiają babie mikrochip w mózg i umiera w czasie operacji. A potem odstawić dziecko do domu.
I ja mam jazdę na temat „mamo boję się śmierci” z histerycznymi płaczami, trzęsieniem rąk i wuj wie czym jeszcze.

niedziela, 18 września 2011

Jak mnie...

..wkurza ten Józefowicz w Tańcu z Gwiazdami, to ludzkie pojęcie przechodzi. On z jakiejś innej planety jest, czy tylko mnie pogięło nagle w kwestiach tanecznych? Istnieje też opcja, że on może ogląda jakieś inny program i inne tańce, bo jest tak totalnie odklejony od rzeczywistości, że dopiero co zaplombowane zęby mnie bolą. Nawet Diaboł, laik taneczny totalny do sześcianu patrzy na to z pewną dozą „czy jego popierdoliło?”
I ta jego Nataszka, uśmiechająca się ciągle, bez względu na wszystko. Zakładam, że nawet gdyby któraś para dostała cztery jedynki, to ona cieszyłaby się do kamery i tę jakże radosną decyzję podała widzom z pełnym uzębieniem na wizji. Pomyliła oceny turniejowe z tymi programowymi? Czy może nie umie nic innego poza uśmiechaniem.

Marudziłam na Skrzynkę, że jest taki malutki kiwaczek, ale give me my Skrzynka back!!!

sobota, 17 września 2011

Wir...

…gehen nach IKEA gefahren.

:)))

APDEJT:
Otóż są takie lampki, które doskonale spełniają rolę mikrofonu i można się przez nie porozumiewać z obcymi cywilizacjami. Nie rozumiem tylko dlaczego obsługa sklepu dziwnie wtedy patrzy.
Jest też pastorał, o którego opierający się MJ udawał papieża, tudzież waląc nim w glebę uskuteczniał otwieranie  posiedzenia sejmu słowami „Spieradalać do domu dziady”. Też jakoś dziwnie na nas patrzono.
I są też biustonosze usztywniane, bardzo seksi, na które panie przy kasie reagują lekkim parsknięciem. Doprawdy nie wiem dlaczego.

A wszystko to okraszone dialogiem:
Cleos: Z wami się nie da normalnie wyjść.
MJ: Ale za to jak jest wesoło.
Cleos: No i patrzą na mnie jak na nienormalną.
MJ: A na mnie jak?
Cleos: Ty jeseś o jedno pokolenie nienormalniejsza.

piątek, 16 września 2011

W głowie...

…mi się kręci, mdli mnie strasznie, słabo mi i umieram.

O co chosi?

To na pewno ten kilkumiesięczny środek antykoncepcyjny zza ściany sypialni, który darł się w nocy trzy godziny bez przerwy.

Albo ciasteczka Gieneczka.

Albo Druid Pierwszym Kluczem Henochiańskim zrobił mi kuku.

Albo już nie wiem sama, ale białe lilie na mogiłę, jakby co.

środa, 14 września 2011

Hasło na dziś...

…:
„My cię lubimy, bo zawsze jesteś uśmiechnięta.”

A potem w radio „I believe I can fly” i rozwijam skrzydła. I nastolatki przepuszczone na pasach tak się fajnie uśmiechały.
A moja Nadworna Dentystka zrobiła mi taki uśmiech metodą czyszczenia elewacji starych kamienic, że się nauśmiechać nie mogę. I jeszcze zaoszczędziłam na tym kasę.
I znalazłam fajny regał do sypialni, teraz tylko muszę wymyśleć za co go kupić, bo oszczędności poczynione na szczęce mogą nie wystarczyć.

I to był dobry dzień:)

wtorek, 13 września 2011

Zobaczywszy...

…legitymację szkolną Smoka zapłonęłam świętym  gniewem, oburzeniem z głębi trzewi i wścieklizną. Bo pani sekretarka nie wie, jak poprawnie zapisać datę urodzenia, w której miesiąc jest zapisany słowem, a nie cyfrą arabską czy rzymską. Trafił mnie szlag. Kate jednak potwierdziła, że nie ogarnął mnie wtórny analfabetyzm i zaćmienie oraz zmitygowała, że Smok do tej szkoły chodził będzie jeszcze 6 lat, więc robienie awantury w pierwszym miesiącu nie jest wskazane.

Racja.

Zatem w zamian oraz zamiast wysmarowałam maila do miejskiej Straży Pożarnej z informacją o nieprofesjonalnym i pożałowania godnym zachowaniu strażaków podczas sobotniej imprezy miejskiej.

Ktoś oberwać musiał…

APDEJT:
Jak ocenić sytuację, kiedy lekko ponad trzydziestolatka, wskakuje lekko ponad trzydziestolatkowi na barana i gana jego siłami wokół stołu w salonie drąc się jak opętana?

poniedziałek, 12 września 2011

Pytała kiedyś...

…Gabs, czy to już koniec i nie będzie więcej o panelach, gipsach, itd.

Otóż

KUPILIŚMY KAFELKI!!!!!

W weekend akcja kafelkowanie, gipsowanie, szlifowanie, malowanie.

:)))

sobota, 10 września 2011

Przed...

…dobranockiem…

Cleos: Smoku, jakim cudem udało Ci się jedną kolacją tak utytłać stół?
Smok: Jestem mistrzem.

:)

piątek, 9 września 2011

Historie targowe...

…bywają różne.

Stoimy w pięć na zapleczu i mieszamy w szklankach. Kątem oka widzę, że nadchodzi Pan
Pan: Przzzepszam bardz. Mogę dossztać kieliszzzek wódki?
Cleos: Oczywiście, że pan może.
Pan: (stoi chwiejąc się lekko)
Cleos: Pójdzie pan sobie usiąść, przyniosę. (po chwili niesie kielicha i zapitkę)
Mija chwila
Pan: Przzzepszcham.
Cleos: Ależ proszę.
Pan: To jesssszt poważszna sprrrhrrrawa
Cleos: Bardzo poważna.
Pan: No nie, nie róbmy sssszobie jaj.
Cleos: A kto robi?
Pan: No jak, jessszt wasz tu, raz,dwa, czy, czsztery, pięcz, szsześć… Czy ja mogę jeszzczche pięćdziesiątkę proszicz?
Cleos: Z zapitką?
Pan: Zapitka to zło.
Cleos: Zaraz podam.

Podałam, a potem umarłyśmy ze śmiechu, wszystkie pięć.
A następnie dostałyśmy wszystkie kwiaty, wyszabrowane ze stoiska obok, przy aktywnej współpracy pracownicy tegoż stoiska – w podziękowaniu za tyranie.
A wcześniej usłyszałam od Chłopaków, że Im mnie brakuje.
A jeszcze wcześniej była Wizytacja.
I jestem do przodu o jednego brudzia.
I o kilka „och i ach, pani Cleosiu ależ pani wygląda bosko”. Oraz usłyszałam, że jestem bogiem i mam pomysły.
I jeszcze parę miłych rzeczy się wydarzyło. I było fajnie.

Urobiłam się trochę, stopy mnie tak bolą, że pieką, ale w takim towarzystwie mogę tyrać.
Ktoś się jeszcze dziwi, że lubię targi?:)

środa, 7 września 2011

Komplement...

…jest ważny, jeśli jest prawdziwy.

Diaboł: Cleoś, ona mi opluła nos!!!
Smok: Mamo, ale tylko trochę!!!
D: Jak mały wielbłąd. Albo całkiem spora lama!
S: To z przejęcia, mamo!

I potem się dziwić, że On się cieszy, kiedy Ona Mu mówi „Jesteś fajny, bo masz umysł jak siedmiolatek.”

wtorek, 6 września 2011

Od godziny...

…5.45 do 18.00 pomykałam na obcasach po terenach targowych oraz okołotargowych. Po 18.00 ledwo żyłam, ale byłam hiperzadowolona ze wszystkiego.
O godzinie 16.00 w szkole Smoka było zebranie.
Drożdż na stwierdzenie „Bardzo dobrze, że byłeś na zebraniu” odpowiedział tylko „O kurde”. No kurde, zapomniałeś mule parchaty.
MJ od 16.00 do 18.00 pomykała po terenie szkoły dowiadując się wszystkiego.
Dzięki ci bloże za MJa.
Jakbyś mógł drogi Lucku pofatygować się po Drożdża, byłabym dozgonnie wdzięczna.

poniedziałek, 5 września 2011

W październiku...

…2007 roku tknięta matkosmoczym przeczuciem zakupiłam na allegro zegar-budzik w pluszowym smoku. Stał, kurzył się latami, zapomniany i w ogóle taki tam se sam.
Od jutra Smok będzie wstawał do jego wycia do szkoły. Smoczy budzik, na smocze potrzeby.

niedziela, 4 września 2011

Przeczytane...

„- Widzę, że podjęłaś decyzję – rzekł po chwili.
- Gdybym nie zrobiła wszystkiego, co w mojej mocy (…) nie mogłabym sobie spojrzeć w oczy. Bóg nienawidzi tchórzy.
- Bóg nienawidzi głupców, Noro.
- Czy uważasz mnie za głupią?
- Tak – odparł wolno – ale więcej nie powiem ani słowa przeciwko tobie.
Wypełniła ją wdzięczność tak ogromna, że nie była w stanie wymówić słowa. Dotknęła jego ręki, potem  grubego ramienia i objęłi się serdecznie.”
„Teoria względności”  Jacquelyn Mitchard

Znaleźć wsparcie wobec podjętej decyzji, nawet jeśli będzie ciężko – bezcenne.

sobota, 3 września 2011

Nie lubię...

…Tarantino i na widok „Kill Billa” czy „Pulp fiction” uciekam z wrzaskiem, ale „Bękarty wojny” zasysnęłam ze smakiem. Wyjątek od reguły?

Leniwe skwierczenie na plaży, ciepła woda w jeziorze, książka i Diaboł zachwycający się moim tyłkiem – jakże miło i przyjemnie.

Wszelakie dziwaczne decyzje otoczenia, idiotyczne posunięcia, kretyńskie pomysły przestały mnie już dziwić. Kate ma rację, że świry nisko latają, tyle tylko, że bez względu na fazę księżyca, odległość Ziemi od Marsa i inne warunki atmosferyczne. Z fascynacją obserwuję co się z tego wszystkiego wykluje, urodzi i wyjdzie. I jestem przekonana, że niepoprawny optymizm mój doprowadzi kogo trzeba do szału.

czwartek, 1 września 2011

Miałam urlop...

…z racji pójścia do szkoły. Dlatego właśnie o 7.30 byłam na terenach targowych  i odbierałam bramę na stoisko, przekładanie podłogi, wieszanie banerów i kładzenie wykładziny. Właśnie z racji urlopu o 9.30 jadąc do okulisty i optyka, żeby cokowiek widzieć na tej akademii i zauważyć własne dziecko z tytą odebrałam 3 telefony od firmy stoiskowej, Prezesa Stolicznego i już nie pamiętam kogo. Brak mandatu za rozmawianie przez telefon podczas jazdy to cud jakiś. Z racji urlopu po powrocie do domu wykonałam pierdylion telefonów w tym do firmy, do firmy znowu, do firmy, do Prezesa Stolicznego, do Pani od Stoiska.

Jak na okolicznościowym urlopie dla pierwszaków poszłam na akademię. Smok zachwycony wszystkim i dumny.

Po powrocie ze szkoły – 6 nieodebranych połączeń. Więc w ramach urlopowego relaksu zadzwoniłam tu, tu i tam.

Jak na urlop przystało zjadłyśmy obiad na balkonie. A potem minęła godzina urzędowania wszelakich firm i poczułam się jakbym właśnie wróciła z pracy.

Uwielbiam taki młyn:) A najbardziej uwielbiam Smoka i Jej radość z początku szkolnej udręki:)