licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

piątek, 29 maja 2009

To był...

…zdeydowanie zły dzień. Wkurw i nietrzęsie ziemi. Wyżyłam się na jednej Pańci- nie było co zbierać. Mnie pomogło średnio, może o tyle, że teraz Pańcia mędzie trzymać pysk i pomyśli 100 razy zanim otworzy gębę w niestosownym momencie z niestosowynm komentarzem…

sobota, 23 maja 2009

Wróciliśmy z chabrami...

…makami, kozibrodami, maruną, macierzanką oraz takim fioletowym czymś, co Who ode mnie kiedyś dostała i ja nie wiem co to jest:) Oraz z cała masą skrzypu na herbatki i olejki do kąpieli. Tiaaa, Diaboł ma rację, że posiadam manię kwiatową objawiającą się szałem zbierania, sadzenia, przesadzania, wyrywania i robienia cudów na kiju.  Tak mam, no i co? Znający Mój Majestat potwierdzą, więc i tak się nie wyprę:)

Wczorajszy wieczór na klachach przy cieście, dzisiejszy poranek na polach i łąkach. Początek weekendu ogólnie udany. Do tego Who uraczyła nas informacją o Niwach Jakichśtam, gdzie będziemy przyczyną codziennych katastrof furmanek oraz limuzyn marki BMW. A na koniec pobytu otworzymy za posesją Rodziców Who „Schrott u Gwiazd” i zarobimy kupę kasy:) Dzięki temu Kate pojedzie do Mongolii, Who nie będzie musiała mieszkać w Sromie, a my z Diabołem skończymy remont. Tak, taki jest plan. Laseczki szykujcie biusty i inne detale:)))

wtorek, 19 maja 2009

Jeżeli w ciągu dnia...

…zaserwujemy sobie cztery ibupromy max, dwa apapy, voltaren emulgel, ketonal gel, a na wieczór poduszkę elektryczną, piżamę flanelową i szalik, to jest mizerna nadzieja, że uda nam się zasnąć bez wycia z bólu.

Zapalenie mięsnia czorobocznego to jest doprawdy zajebista sprawa. Serio serio:)

poniedziałek, 18 maja 2009

Chciałam mieć nowe...

…wyzwanie i trudne dzieci na stanie? To mam. Bo zdyscyplinowanie tej bandy Hunów graniczy z cudem, pokłady cierpliwości co prawda posiadam i nawet nie czuję, żeby zostały naruszone, ale już widzę siebie za dwa miesiące z nerwami w strzępach i trzęsącymi się dłońmi:) A tak poważnie to jest ich pietnaścioro – gwarantuję im i sobie, że po trzech zajęciach zostanie osiem osób maksymalnie. Niegrzeczni, pyskaci, głośni, zawadiaccy, posłuszeństwo mają w nosie i jedyne co ich powstrzymuje przed zlinczowaniem mnie to mój pożal się bloże autorytet. No niech będzie. Widzę wśród nich ze trzy perełki, to mogę się „męczyć”. A tak serio serio to uwielbiam to:) No co ja poradzę, tak mam. A najbardziej chyba te spojrzenia zaskoczonych Pań Wychowawczyń, zadziwionych moim widokiem żywej po ponad godzinie zajęć i ich widokiem zainteresowanych nawet tym co mówię i pokazuję.
Chciałam wyzwanie, to mam. Zobaczymy na koniec czerwca, co z tego wyniknie…

niedziela, 17 maja 2009

Na pikniku...

…z lat 20-tych tudzież 30-tych wygraliśmy z  Don Diabole konkurs charlestona. Smieszno bylo i straszno też, ale daliśmy radę. Mogłabym w sumie żyć w  tamtych czasach. Po skompletowaniu garderoby – sukienka w grochy, kapelusz, czarne futro i czerwona szminka sama bym na siebie poleciała, gdyby to nie było próżne i niestosowne (tfu tfu). No trudno widać jestem próżna i niestosowna…

…co w kontekście kompleksów jak stodoła jest  dodatkowo paradoksalne i dziwaczne.

Trudno, Cleosia najwidoczniej składa się z pierdyliona porąbanych części i taką ją trza kochać:)

środa, 6 maja 2009

Przemyślenia mam...

…różne. Myślotoki skoncentrowane na  tematach… rozlicznych. Krążące jak sępy nad  padliną… o  tak tak, padlina to bardzo dobre określenie. Wszystkie nieszczęścia świata skupione w jednej myśli, czasem w kilku, żadnej dobrej wśród nich nie ma. Umysł skupiony do granic możliwości na rozpatrywaniu możliwości. Gdyby ktoś chciał zobrazować stan umysłu, zwizualizować sobie to dla ułatwienia proszę sobie wyobrazić czarny bezkres, z którego wydobywa się kłąb nienawiści. Nie przepadam za tym stanem, nie lubię takiej siebie, ale to daje siłę większą niż może się pomieścić w jednej Cleosi. Strach poszedł się paść, obawy zdechły, zdematerializowały się – została tylko sycząca, z uniesioną głową, z rozpostartym płaszczem i niech Ją ktoś tylko ruszy. Kąsam. Albo z pogardą odwracam się i zamykam drzwi. Bez słowa, bo jak trzeba oczy mówią wszystko. Nie lubię takich moich oczu. Ktoś mi powiedział niedawno, że by tak nie potrafił, tak z miejsca zamienić pozytywne uczucie na nienawiść. Przydatna umiejętność, chociaż spala i ogarnia coraz bardziej…

wtorek, 5 maja 2009

Ustawiam muzę...

…na kompie. Mają lecieć polskie przeboje lat 60-tych i 70-tych. Smok ryje się do komputera, miącha mi miedzy palcami i nagle leci jakaś rąbanka.
Cleos: No ładnie, chciałam sobie puścić moją muzę…
Smok: Cóż takie jest życie mamo, dziecko chciało, to ma.

Nie mam pytań:)))