licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

wtorek, 17 lutego 2015

Jestem staromodna...

...staroświecka, z innego świata w odległej galaktyce, z innej epoki.
Najwidoczniej.
Mam wrażenie, że ogarnięcie współczesnej, młodszej o o połowę mojego życia rzeczywistości mnie przerasta.
Totalnie.
Ze swoimi średniowiecznymi upodobaniami - i nie mam tu na myśli żelaznej dziewicy, czy szafotu - żyję sobie w świecie, który totalnie mi się nie podoba.
Czasami.
Czy doprawdy oczekiwanie szacunku dla czasu drugiej osoby, dla niej samej w końcu to za dużo.
Najwyraźniej.
Jestem staroświecka, staromodna i w ogóle nie z tej ziemi.
I jest mi z tym do twarzy.
Chociaż okazuje się, że czasem i do dupy.

niedziela, 15 lutego 2015

Powinno to być...

...w jakiś sposób gwarantowane w konstytucji... naprawdę, zaoszczędziłoby mnóstwo nerwów, powietrza oraz gwarantowałoby miłą, przyjacielską atmosferę.
Wraz z orzeczeniem wyroku rozwodowego były mąż oraz była teściowa (która jak się okazuje wcale nie jest była, tylko jest nasza do końca życia) powinni schodzić z tego łez padołu. Śmiertelnie. Najpóźniej w momencie uprawomocnienia. Serio.
Słuchając opowieści Who nawet ja się zirytowałam, wyobrażam sobie zatem, co dzieje się w niewinnym, pałającym dobrocią whoeverzym serduchu.
Pomijam drobnostkę, że moja niebyła teściuniuniunia wypisuje na Fejsbuku jak to kocha zwierzęta i nieśmy im pomoc, a wnuczki swej mogła pół roku nie widzieć, bo była obrażona - teściuniunia, nie wnuczka, na nas a nie na wnuczkę.
Pomijam fakt dopierdalania się w różnych pojedynczych słówkach, wypowiadanych nie do mnie, bo blogu dzięki nie mamy ze sobą kontaktu, ale do Smoka, że to źle, tamto niedobrze.
Pomijam wypaczanie faktów i wyinaczanie rzeczywistości.
Pomijam zapominanie o swoich niedoskonałościach i wypieranie z głębi mózgu czy może muskó w jej wypadku, że mogła też coś w swoim hiperdoskonałym życiu spierdolić.
Pomijam wciskanie synusiowi, że jest objawieniem tego świata i wszyscy powinni padać mu do stóp i całować drogę, po której stąpa.
Pomijam kłamstwa, które opowiada  na temat na szczęście już byłego małżeństwa synusia z tą jędzą, znaczy ze mną.
Pomijam w ogóle, niesympatyczny, a nawet antypatyczny wyraz pyska noszony wszędzie, niezależnie od okazji, jakby świat był jednym wielkim gównem, po którym ona niestety w swej łaskawości stąpa z obrzydzniem.
Pomijam wyimaginowane miejsce urodzenia i szlacheckie pochodzenie.
Pomijam w ogóle, bycie królową z audiencjami, że weź się człowieku nie ruszaj, oddychaj powoli, żeby jej nie zaburzyć atmosfery livingroomu.
Wszystko kurwa pomijam. Judzenie, zakłamanie, obgadywanie, wymyślanie, mitomanię, fałsz i hipokryzję. Bo to jest generalnie mało istotne. Istotne jest to, że powinny zdychać z urzędu, z mocy prawa, żeby normalni ludzie nie musieli miotać inwektyw pod ich superfantastycznym adresem.