licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

sobota, 30 października 2004

Leży sobie...

…Cleos na saunie, na łóżeczku. Odpoczywa i książkę Kosińskiego czyta. Leży i niechcący podsłuchuje o czym rozprawiają dwie niewiasty w wieku ok. lat 30. Niewiasty rozprawiają niedbale, ni to po hanysowsku ni to po polsku – jednym słowem gadają jakby w życiu do żadnej szkoły nie chodziły.
Niewiasta1: Te patrz, to tu można książki też czytać.
Niewiasta2: No
N1: A ty co ostatnio przeczytałaś?
N2: Trylogię w szkole chyba…
N1: Ej, ale jakieś książki w domu masz chyba, co?
N2: Pewnie, że mam. Cały regalik. Ostatnio nawet kupiłam trylogię tego… no… w kinach leciała… nie s-f tylko fantastyczna… no ta co ją napisał ten…
N1: Wiem… Matrix
Kurtyna!!!
Cleos słysząc te słowa zerwała się z łóżeczka, porzuciła Kosińskiego i wypadła z leżalni. Po czym, kiedy tylko zatrzasnęły się na nią drzwi ryknęła gromkim nieopanowanym śmiechem. Panie przebywające na saunie przyglądały się Cleos podejrzliwie, ale ponieważ powszechnie wiadomo, że Cleos oryginałem jest i basta, pogotowia nie wezwano:)))
Ludzie trzymajcie mnie… dla tych co nie wiedzą mamy nowego autora powieści fantastycznych – Matrix mu matka dała na chrzcie – i napisał trylogię…Tolkiena:)))
Jeeeeeeeezuuuuuu:))) Ubawiłam się po pachy:)))

czwartek, 28 października 2004

W parku...

… na spacerze robiłam zdjęcia wiewiórkom i dzięciołom – obiecałam Smokowi, że uwiecznię ten parkowy świat. Nazbierałam malutkich, kolorowych liści z różnych drzew. Są tak samo malutkie, delikatne i śliczne jak Smok. Zasuszę je i kiedyś pokażę Jej jakie kolory miała pierwsza w Jej życiu jesień.
Masa Pracy dodaje sił i powera takiego, że nic tylko góry przenosić. Właśnie przekopałam się przez ustawy o PAP i statuty spółki. Mam pomysł na artykuł. Znalazłam potrzebne definicje (Alaska dzięki za chęć niesienia pomocy). Poszukuję dyktafonu. Nie mam pomysłu na audycję radiową.
Po aerobiku wracam do domu na czterech – zmęczona, ale zadowolona, bo wysiłek fizyczny mi służy. Po basenie i saunie z kolei wracam tak rozleniwiona, że tylko Smok jest w stanie zmusić mnie do czegokolwiek.
Chciałabym znowu dawać korepetycje z angielskiego. W tym roku musiałam z nich niestety zrezygnować, no bo wiadomo… Smok. A ja tak lubię uczyć. Pozostaje mi tylko czekać do następnego roku szkolnego.
Kuzynka K. zaczęła naukę francuskiego. Moje FCE leży odłogiem. Wezmę się za to przyszłej jesieni.
Szukamy niani. Mały John w przyszłym roku będzie musiał znowu wyjechać. Tęskno mi za Nią. Gadamy przez telefon raz w tygodniu, ale co to za gadka? Mówimy jednocześnie, zaczynamy po 100 myśli i kończymy je w odwrotnej kolejności. We włoskim tle drze się Demonia, w polskim drze się Smok. Jaaaaazdaaaaaa. Niech Ona już wraca, bo mi brak…
Duży asymiluje się ze Smokiem. Nawet na spacerze razem byli, podczas gdy ja buszowałam w bibliotece. Dumny Dziadek ze Smokiem koło fontanny to widok niezapomniany:))) Widać, że przestaje się bać, że zrobi Smokowi krzywdę tymi swoimi niewprawnymi rękami. I dobrze, bo ktoś musi Smoka nauczyć prowadzić samochód (na przykład).
Wszystko gra i tarara rączka w górę, panie proszą panów, w dupie mam konwenanse, buźka rączka klapa goździk, szykuje się impreza. Kto powiedział, że z 3 miesięcznym Smokiem nie można się bawić do rańca prawie. Pora zacząć robić plany Sylwestrowe, a potem w karnawale Bal P…, i babskie party u Cleos i bal przebierańców u Pańci. Jaaaaaazdaaaaaaaaa. Kto mi dał tyle siły???:))) Jakim cudem???:)))
No to idę bo słysze z łóżeczka ciumkanie a to znaczy, że nadeszła pora dojenia:)))

Acha i jakby się kto pytał… niektórych mam w nosie:)))

wtorek, 19 października 2004

W ramach...

…uroczystych obchodów rocznicowych, które trwały tydzień, pojechaliśmy na wycieczkę do Ojcowa. Grzech, Smok, Trakol i ja. Rodzinka w komplecie. Słońce, jesienne złote liście, karmienie Smoka na ławce przy drodze, zamek na którym kręcono „Janosika”, obiad w restauracji pod wiatą, kiedy wokół deszcz i wiatr, pies szczeka, Smok daje koncert, powrót w strugach deszczu, lody czekoladowe „U Michała”, Dom i „Amelia”. Radosny to był tydzień i udana wycieczka.

Zainspirowana „Amelią” właśnie zaczęłam się zastanawiać, co mnie sprawia malutkie radości. Amelia puszczała kaczki na wodzie a ja? Lubię gorące kąpiele i czytanie książek w wannie. Lubie, kiedy Grzech mnie czesze. Krople deszczu na twarzy. Lubię słuchać odgłosów burzy. Cieszą mnie kolorowe liście jesienne. Przyjemne ciepło, kiedy ubieram gruby golf. Misie pluszowe. Uśmiech Smoka. Zapach farb, kiedy maluję i ubrudzone dłonie kiedy odnawiam starocie. Zapach antykwariatów. Cieszy mnie czekolada na gorąco i kolor niebieski. Promienie słońca przebijające się przez drzewa. Wiewiórki w parku. Lubię uczucie zmęczenia po przepłynięciu długiego dystansu. Zasypianie na łapie Grzecha. Widok kiedy w weekend robi nam śniadanie. Cieszy mnie głos Małego Johna w słuchawce. Szybka jazda samochodem. Uczucie zadowolenia, kiedy uczę się czegoś nowego. Wysiłek fizyczny…
Mogłabym tak wymieinać bez końca chyba. Tyle jest drobnostek, które uszczęśliwiają – trzeba sobie z tego tylko zdać sprawdę.

wtorek, 12 października 2004

To już trzy...

…lata. Tylko i aż.

Na wspólną radość
Na wspólną biedę
Na chleb codzienny
I na poranne otwarcie oczu
w blasku słonecznym
Na nieustanne sobą zdziwienie
Na gniew i krzywdę i przebaczenie
Wybieram Ciebie.

Jak powiedziała kiedyś Ally McBeal „Oni się kochają, to nie tylko wystarcza, to jest najważniejsze.”

niedziela, 10 października 2004

Słucham Rysia...

…Rynkowskiego, we włosach mam gumki z kaczorkiem i misiem, piszę bajki, Smok gada po swojemu. Jestem Królową Świata, przeniosę góry, wszystko mi się uda. Jestem Panią Siebie a małe smocze łapki usiłujące objąć mnie za szyję uspokajają i dają nieprzebrane siły. Pokonam wszystko: ćwiczenia dykcji, robienie reportażu, przygotowanie startera i voice-over, referat o Powstaniu Warszawskim, nocne pogaduchy ze Smokiem, jesień pokonam – bo u mnie cięgle wiosna – bo JA tak chcę i tak ma być. Nic nie jest w stanie mnie zatrzymać, nic nie może mnie zniechęcić, nikt nie zakłóci mojej harmonii – bo JA nad nią czuwam i ona jest MOJA.
Jestem Władczynią Swojego Życia – będzie tak, jak JA chcę.

wtorek, 5 października 2004

Dziś...

…ok. 11.30 Cleos została napadnięta na własnej klatce schodowej przez sąsiada psychopatę. Sąsiad ma 190 cm wzrostu, był naćpany jak stado rozjuszonych ćpunów z dworca Centralnego i uzbrojony w donicę glinianą uwieszoną na sznurku. Sąsiad najpierw przepraszał Cleos, że o 3.00 w nocy walił meblami w ścianę, a potem gonił Cleos po schodach w dół rycząc, że ją zapierdoli.
Wobec powyższego Cleos się lekko wystraszyła i składa zawiadomienie o przestępstwie. I uwali skurwysyna na całej linii.
Powzięte kroki będą jedynie uzupełnieniem wniosku o eksmisję sąsiada, który Cleos z Grzechem i resztą mieszkańców złożyli w ADM. Wniosek został przyjęty i procedura odzyskania mieszkania została rozpoczęta.
I jak Babcię kocham, żaden złamas nie będzie straszył mnie, a w przyszłości mojej Smoczycy!!!

sobota, 2 października 2004

Dla siebie...

…aerobik, basen, sauna, zajęcia na uczelni i poszukiwanie butów.

Dla Smoka długie spacery, wieczorne tańce, czytanie bajek i wymyślanie własnych.

Kocham Cię życie, ach życie kocham Cię, kocham Cię nad życie:)))