...mniej więcej...
okładając się gorącymi olejkami i kamieniami podczas masażu Ratnaabhyanga. Bosz... Mieliśmy po tych zabiegach odstawić się jak stróże w Boże Ciało i udać na rocznicową kolację, ale skończyło się na błogim obżeraniu w dżinsach i bez kreacyjnych fajerwerków. Rozleniwienie maksymalne. Najlepsze owoce morza ever i pudding czekoladowy za który oddałabym cnotę, gdybym ją miała.
trafiliśmy akurat na Festiwal Lampionów Chińskich
A potem na korowód szkół samby i salsy
Wszystko co Cleosie i Diaboły lubią najbardziej. Muszę sobie zdecydowanie częściej wygrywać wyjazdy w różne miejsca, bo to urozmaica życie, że hej.
Kolejny wyjazd 20-22 września. Również wygrany, ale oj tam.
A poza tym? Życie panie, życie pełnymi garściami.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz