...natchniuzą...
Dostałam książkę w darze od Dziobaka. I serio nie wiem, czy Ona naiwna, czy wiarę taką ma, czy może nadzieję. Czytam i nie wierzę, bo takie rzeczy się nie dzieją. Co mi zupełnie nie przeszkadza ryczeć na leżaku w Hydropolis - lokalnym Aquaparku. Gdyż ja tu na urlopie jestem, 32 stopnie, greckie wino, morza szum, a mnie się romansów w ramach lektury zachciało.
Codziennie rano 10 kilometrów, ze słuchawkami w uszach, odcięta od świata, to serio dużo czasu żeby myślotoki ogarnąć. Wylaszczam się. Mam plan i nie zawaham się go użyć. Wrócę i będzie po mojemu... Może.
Tymczasem priorytetem jest opalenizna, relaks i 5 książka w 7 dni. A w uszach albo salsa, albo kizomba... Potańczyłabym...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
czy należy o mnie wspomnieć na nagrobku?
OdpowiedzUsuńNo bo jeślim muza...?
dobrze czasem odciąć się od wszystkiego
OdpowiedzUsuń