licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

poniedziałek, 24 lipca 2006

Wrócilim...

Nic mi się nie chce, nawet pisać, a to już dziwne raczej.

Trzy tygodnie nieustającego słońca i laby zaowocowały:
- odwiedzinami u Pierników,
- opalenizną jak z Tunezji,
- 133 bocianami liczonymi pieczołowicie podczas wycieczek,
- tonami zjedzonych skrzydełek z grilla,
- i żeberek,
- konkursem na lodożercę, który nie został rozstrzygnięty, bo żarliśmy te lody bez opamiętania,
- wspomnieniami o gofrach ze WSZYSTKIM,
- śniadaniami w ogrodzie,
- Smokiem wytaplanym w morzu,
- zamkami z piasku,
- Big Laguną wykopaną przez Grzecha na plaży,
- bąblem po bąku co mnie użądlił,
- poszerzonym smoczym słownikiem o: mecz, goool, jeeeedzie, tile buuuutów, tile muuuu, patrz, jucam, tatusia Dzieś, jacaj, dzieci, dzidziuś, itd.,
- imprezami w knajpoie karaoke,
- tańcami na trawie,
- fascynacją Tubisiami,
- kilogramami ziemniaczków z koperkiem pożartymi przez Smoka,
- wędzonymi węgorzami na tony,
- chlapaniem w basenie, wszyscy się chlapaliśmy,
- gotowaniem bobu co dwa dni dla Smoka na kolację,
- przeczytaniem przez mła ośmiu książek, Grzechowi nie liczę, ale chyba dwunastu,
- paleniem czekoladowych cygar o północy,
- dzikim zadowoleniem ze wszystkiego.

Wrócilim…
I nic mi się nie chce…
Znaczy chce mi się…
Jechać na urlop!!!

3 komentarze:

  1. Jeronie… witej Dziołcha… miło Cie widzieć, pewnie żeś jest strzaskano jak pieron, Ślonsk Cię wito i pozdrawio :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaale urlop!
    Jeeej!
    :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że już jesteś :)))

    OdpowiedzUsuń