licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

środa, 27 listopada 2013

Jak mi jeszcze...

...raz ktoś zaciumka na psa na spacerze, albo zakląska, albo za"ojakionśliczniusimogępogłaskać" to kurwa dam w mordę.
Już mi się raz zdarzyło zapytać panią, czy ja na nią cmokam chociaż jest śliczniusia?
I jednego pana czy śliczne dzieci też głaszcze i przytula na ulicy.
I tysiącpierdylion razy odpowiadałam na pytanie, że nie, nie można pogłaskać.
Zawsze, ale to zawsze odpowiada mi wrogie burczenie i ofukiwanie.
Jakby do chuja wafla cudzy pies na smyczy był publicznym dobrem służącym uciesze gawiedzi i ogólnej dogoterapii.

I nie, nie będę sobie wiązała żółtych wstążeczek w imię "mój pies potrzebuje więcej przestrzeni", bo musiałabym i sobie pierdolnąć dwumetrowy żółciutki szaliczek. I nie, bo uważam, że skoro nie macam obcych dzieci, nie rzucam się na nie moich przystojniaków, i nie obwieszczam każdej napotkanej pięknej kobiecie, że jest piękna, to oczywistym jest, że do obcego, cudzego, nie mojego psa też nie podchodzę, trzymam łapy z daleka i mordę na kłódkę.

I tak, jestem rozdrażniona. I nie, nie mam PMSa. I tak kurwa, doprowadza mnie to do furii. Doczekać się nie mogę kiedy Ravel będzie miał 20 kg więcej i wtedy nikomu, ale to nikomu nie przyjdzie do tępego łba, żeby się socjalizować. Pierdolę socjalizację, jak idę z psem, to a) jest 6 rano i kurwa nie mam nastroju na ojakiśliczniusi, b) doskonale się bawimy i proszę ode mnie spierdalać, c) właśnie usiłuję go czegoś nauczyć i wtedy proszę spierdalać jeszcze bardziej, d) se nie życzę.

Czy to nie powinno być dla wszystkich oczywiste?

3 komentarze:

  1. Ciesz się, że pytają o pozwolenie na głaskanie ;)

    Ja tam lubię od czasu do czasu głaskać cudze psiaki, szczególnie, że to one pierwsze mnie zaczepiają nochalem, czując sucz. Zawsze pytam właściciela o zgodę i jeśli się zgadza, to oddaję się uciechom czochrania, a jeśli nie, to idę dalej - proste jak drut. Oczywiście w sytuacjach szkoleniowych czy innych tego typu nie zaczepiam, nie wchodzę w paradę. I tak też traktuję innych - jeżeli zapytają, to odpowiadam zgodnie z moją oceną sytuacji i albo pozwalam, albo nie. Uważam, że takie postawienie sprawy jest w porządku. A cmokaczy i ciumkaczy (zwykle miejscowe pół-żuliki) komentuję głośno "co za idiota znowu mi na psa cmoka, jak zaraz spuszczę ze smyczy to będzie spierdalał w podskokach" - i zaraz mam spokój.

    Btw. jak Ravel będzie miał 20 kg więcej, to zmieni tylko tyle, że nie będzie słodkim szczeniakiem. Nie dostanie z miejsca plakietki bestii, do której nie wolno podejść - moją sukę nadal chcą głaskać, mimo 30 kg masy i dość powszechnego strachu przed owczarkami.

    OdpowiedzUsuń
  2. w sensie, że a prim, b prim, c prim...?
    Widzę pewne podobieństwo do Naszej Przyjaciółki... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. na pytanie w odniesieniu do naszego domowego pieseczka: czy on gryzie... odpowiadam zawsze stanowczo: Nie, połyka w całości.

    :P

    OdpowiedzUsuń