licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

poniedziałek, 3 sierpnia 2009

Tak mnie rano...

…nakręciła „Zuppa Romana” i „Quando quando”, że aż wysłałam maila dziękczynnego do radia. A co, niech wiedzą, że dobrze mi robią. Szef S na mój widok, śpiewającej pod nosem i gnającej do Niego z kawą w podskokach skwitował „O, ktoś tu dobrze zaczął tydzień”, „Mogę trochę dobrego humoru odstąpić, sporo mam.” Niech ma wódz, jak mówił Diaboł. Trza się dzielić w końcu, niekoniecznie z biblijnego przykładu. Trza się dzielić, bo kiedyś też się dostanie. Przed oczami staje mi film „Siedem dusz”. No to się dzielę, jak mam, a jak nie mam to oddaję darmo.

Potem zrobiłam sobie dobrze pracą. Bo ja lubię dobrze pracować.

Potem załatwiłam co miałam w planie. Jubilerrrr nadal mnie namawia na ten pierścień Arabelli, co to mi się na niego oczy błyszczą. Ale nu nu, nie ma takiej opcji.

Lekki wkurw skutkował Moonspelem i powerem, że góry przenosić. Albo sufit jak kto woli, bo jest – to i jest co przenosić. Drzwi jutro jak tylko uporam się z dywanem do sypialni. Powiem Was… pięknie będzie.

Plany mamy na dwa tygodnie w pełni. W końcu Smoka nie ma, to nadmiar czasu się zrobił. Gówno prawda moi drodzy. Latam jak potrzaskana i nie wiem, gdzie w następnej kolejności powinnam powieźć własny zad. Jutro do banków na przykład, obu, bo co się będę rozdrabniać.

Aaaa, no i Kate była. Ryjan w sensie. Pozostało po niej przeświadczenie, że faceci nabawiają się zapalenia pęcherza od sikania blisko pokrywy śnieżnej – na klęcząco znaczy, że lecę na różowe kawałki plastiku, że Diaboł się myje dokładnie oraz, że podnoszę Jej upadłe poczucie własnej wartości. A także dowcip prosze Państwa miesiąca (niech będzie, bo się dopiero zaczął)
Kate: Bo ja się widzę jako ten krystaliczny aniołek fru fru.
No błagam, takiej bredni nawet moje odporne uszy  nie zniesom. Ale nic to, niech dziewczę ma dobre samopoczucie przynajmniej. I mam nadzieję, że Jej durchfall po popcornie z lodami nie męczył:)

Co by tu… No dobra, jeszcze chwila i spać idę, ale najpierw 3 strony „Lśnienia”, bo wakacyjnie czeka cała sterta pt.: „przeczytaj bo warto.” No to czytam i zasypiam po tych 3 stronach a Diaboł gasi światło.
Gut najt zatem:)

2 komentarze:

  1. W sensie Kate: a już się łudziłam, że mi odpuścisz cytaty:) Cóż, i tak obeszłaś się bardzo delikatnie z moimi wyczynami słownymi, więc niech Ci będzie. Choć jak babcię w kapcię, nie przypominam sobie, czemuż to podnosisz mi poczucie własnej wartości. No,ba!

    OdpowiedzUsuń
  2. Tia… „Dupa Urbana” jest rzeczywiście pozytywistycznie nastrawajająca ;)

    OdpowiedzUsuń