licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

sobota, 2 czerwca 2012

Nasze domowe...

…obchody Dnia Dziecka Trwają trzy dni. Na tę okoliczność:

Wczoraj – puzzle Scooby Doo, bajka o Kolumbie i dyspensa na szlaban telewizoro-komputerowy w celu obejrzenia tejże oraz dyplom za „bycie najlepszą Córką na świecie.”
Dzisiaj – Jarmark Staroci. I co? I moje Dziecko mówi „Mamo, a może zrobimy tak, że ty mi coś kupisz za 20 złotych i ja ci też coś kupię za 20 złotych?” Tak też uczyniłyśmy. Dzięki temu ja mam świeczniko-kadzidełkownik w kształcie skorpiona komponujący się idealnie z Marokiem, a Ona czterometrowego pytona w kolorze wściekły pink i porcelanowego kotka, który „ma oczy w takim kolorze jak ty mamo, to mi będzie o tobie zawsze przypominał.” Potem jeszcze obiad i lody, a dzień się jeszcze nie skończył. Weźmiemy pewnie psa i pójdziemy na spacer.

(Bo kurna MJ ma psa na przechowaniu. O wdzięcznym imieniu Julietta. I ewentualne komendy przyjmuje (albo i nie) wyłącznie jeśli są wydawane w jakże pięknym języku Ludiwka XIV. Durna jest jak but, szczeka na mnie od progu, a potem ucieka. Widocznie nie może się pogodzić z tym, że jest ktoś, kto się nią z miejsca nie zachwyca – suka jedna).

Jutro – się zobaczy:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz