licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

piątek, 6 stycznia 2006

W skrócie po netowym drucie...


Teściuniuniunie wynosząc starą wersalkę zablokowały się na półpiętrze, gdzie tkwiły ponad godzinę. Dobrze im tak.

Sylwester w konwencji kinderbalu udał się przednio. Balety do 5 nad ranem, zaowocowały tańcami ze Smokiem, wygrzmoconą (solo przez mła) butlą wina czerwonego słodkiego, brakiem zawiania tudzież chociaż kaca, sztucznymi ogniami i zadowoleniem.

Herman się oswaja. Biega po mnie wieczorami, smyra ogonem po karku. Dostaję gęsiej skórki bynajmniej nie z obrzydzenia. Zboczenie? Lubię smyranie, co ja na to poradzę???

Sala weselna załatwiona, grajek kościelny umówiony, obrączki wybrane, zaproszenia podobnie. Wszystko w 5 dni Nowego Roku. Jak tak dalej pójdzie mogę wychodzić za mąż zaraz wracać za miesiąc.

Pietruszka na ostatnich nogach w 9 miesiącu ciąży skacze po krzesłach i myje okna po upapraniu kurzem ze szlifowania gładzi gipsowej. Tej pani gtratulujemy pomyślunku.

Za dwa tygodnie moje pierwsze zlecenie artystyczne. Maluję pokój dziecięcy u Pietruchy właśnie. Wizja już jest, a kasa z tego będzie jakaś być może.

Wszystko idzie ku lepszemu. To się zmienia, tamto przemija, coś robi change of the wind i inne takie. Nowy Rok proszę Państwa upłynie mi pod znakiem przemian niekoniecznie duchowych. Duchowo jestem constans.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz