…makami, kozibrodami, maruną, macierzanką oraz takim fioletowym czymś, co Who ode mnie kiedyś dostała i ja nie wiem co to jest:) Oraz z cała masą skrzypu na herbatki i olejki do kąpieli. Tiaaa, Diaboł ma rację, że posiadam manię kwiatową objawiającą się szałem zbierania, sadzenia, przesadzania, wyrywania i robienia cudów na kiju. Tak mam, no i co? Znający Mój Majestat potwierdzą, więc i tak się nie wyprę:)
Wczorajszy wieczór na klachach przy cieście, dzisiejszy poranek na polach i łąkach. Początek weekendu ogólnie udany. Do tego Who uraczyła nas informacją o Niwach Jakichśtam, gdzie będziemy przyczyną codziennych katastrof furmanek oraz limuzyn marki BMW. A na koniec pobytu otworzymy za posesją Rodziców Who „Schrott u Gwiazd” i zarobimy kupę kasy:) Dzięki temu Kate pojedzie do Mongolii, Who nie będzie musiała mieszkać w Sromie, a my z Diabołem skończymy remont. Tak, taki jest plan. Laseczki szykujcie biusty i inne detale:)))
Mój naszykowany i czeka :)
OdpowiedzUsuńTia… o ile BMW jeżdżą polnymi drogami ;PSzrot z częściami zamiennymi do furmanek to by było coś! ROTFL ;))
OdpowiedzUsuńJa mogę handlować nawet drewnianymi resorami, byle by na wyprawę na pustynię Gobi i inne jedwabne szlaki starczyło;) A może się i trafi jaki traktor marki lamborghini…..
OdpowiedzUsuńPomarzyć można.
No jeśli tę pustynię Gobi zamienisz na Błędowską, a jeszcze lepiej na obłędną, to owszem z drewnianymi resorami swojskiej marki Lampburakgini masz szansę ;))
OdpowiedzUsuńNo dobra, ale co to jest maruna?
OdpowiedzUsuń