licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

niedziela, 17 maja 2009

Na pikniku...

…z lat 20-tych tudzież 30-tych wygraliśmy z  Don Diabole konkurs charlestona. Smieszno bylo i straszno też, ale daliśmy radę. Mogłabym w sumie żyć w  tamtych czasach. Po skompletowaniu garderoby – sukienka w grochy, kapelusz, czarne futro i czerwona szminka sama bym na siebie poleciała, gdyby to nie było próżne i niestosowne (tfu tfu). No trudno widać jestem próżna i niestosowna…

…co w kontekście kompleksów jak stodoła jest  dodatkowo paradoksalne i dziwaczne.

Trudno, Cleosia najwidoczniej składa się z pierdyliona porąbanych części i taką ją trza kochać:)

4 komentarze:

  1. Cleosia wyglądała bombowo – mogę zaświadczyć.
    Ba, cały duecik wyglądał stylowo i bombowo!

    OdpowiedzUsuń
  2. „… kompleksów jak stodoła..”?? No proszę Cię!!
    Chociaż Ty mnie nie osłabiaj, ok??

    OdpowiedzUsuń
  3. Mła Ci dziękuje Kate za te słowa ;) Kleoś dobre 15 min polewała z mojej fryzury „na alfonsa”, tuż przed Twoim przyjściem.Śmieszno i straszno to pewnie odnośnie moich podrygów w tańcu – kiedy przestawało być śmieszno, to dlatego, że robiło się straszno ;PA Kleosia była gwiazdą estrady ;))

    OdpowiedzUsuń
  4. Don Diabolo, Twój fryz był absolutnie wspaniały, a jeszcze ta srebrna spluwa!

    OdpowiedzUsuń