licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

sobota, 23 lipca 2011

Sprzątnięcie...

…łazienki zajęło mi prawie dwie godziny. Normalnie zajmuje pół. Nad brudnym kiblem rzucałam takimi słowami, że nie podejrzewałam się o to, że takie znam. Uroczy obrys syfu na wannie wgryzł się w lakier czy czym tam jest pokryta wanna. Diaboł posprzątał największy burdel, ale to co zostało, nieuchwytne kurna dla męskiego oka doprowadziło mnie do ślepej furii.
Do tego dołóżmy porysowane panele NOWE KURWA MAĆ PANELE w jadalni, wyrąbaną futrynę w drzwiach łazienki MOICH KURWA DRZWIACH i MOJEJ CIĘŻKIEJ PRACY NAD NIMI oraz brak w domu czegokolwiek co było w nim wcześniej do jedzenia typu makaron, płatki, oliwa. W lodówce została rozmrożona i zapleśniała kapusta z grzybami. Żeby kurwa mać zostawili chociaż listę tego, co się skończyło i trzeba kupić.
Nie mam nawet jak ochrzanić, bo teoretycznie oddali nam przysługę opiekując się kotami i żółwiem podczas naszego urlopu. Zwierzęta żyją, ale szorując wannę obiecałam sobie, że to był OSTATNI RAZ.
Jak można w obcym domu zostawić taki chlew, zniszczenia i braki?

1 komentarz:

  1. Oook, no to już wiem, o czym wczoraj była mowa. Gwoli wyjaśnienia:
    Nie wiem skąd się to wzięło, skoro sprzątałam ciągle na bieżąco, z myciem podłóg włącznie. Łazienka rzeczywiście została do umycia, nie zdążyłam tego zrobić – Filip mówił, że Diaboł wraca później. To prawda, podobnie jak kwestia futryny w łazience – tyle tylko, że zniszczona futryna była skutkiem ubocznym wielu prób dostania się do łazienki, więc podejrzewam że mimo wszystko lepiej mieć obitą futrynę, niż przyjechać do domu z łazienką, której nie da się otworzyć (zaznaczam, że nie z naszej winy – klamka w Twoich drzwiach była wypaczona).
    Na panelach nie widziałam żadnych nowych rys, a uważaliśmy, żeby nie porysować. Co do jedzenia, osobiście mówiłaś, że możemy wam wyjeść zapasy, choć nie za wiele macie. Okazało się, że coś tam macie, i zgodnie z ustaleniem używaliśmy tego, przy czym u Was został nasz olej, ryż, galaretki, sól, bazylia, oregano i nie pamiętam co jeszcze, przy czym Diaboł przyjechał na gotowy obiad – także nie był to taki całkiem jednostronny interes. To celem wyjaśnienia skąd wziął się taki a nie inny stan mieszkania. Weź też pod uwagę, że kiedy wróciłaś z urlopu, nas już od tygodnia u Was nie było, i trudno się ustosunkować czy w takim razie kiedy przyjechałaś było czyściej czy brudniej niż wtedy, kiedy my wyjeżdżaliśmy. Opieprzyć zawsze można, jeżeli nie spełniliśmy Waszych oczekiwań (oczywiście tych, o których nas poinformowaliście PRZED faktem), a już na pewno lepiej opieprzyć w twarz, niż obsmarowywać na blogu. W sumie to nawet czuję się w obowiązku Was przeprosić, ale skoro zamiast przyjść z tym do mnie czy do Filipa po wyjaśnienia, wolisz wyładować swoje emocje w cyberprzestrzeni, to chyba właściwszą postawą jest obrona własnego imienia niż kajanie się, skoro już i tak dostaliśmy po głowie w sposób, w moim mniemaniu, nie fair-play, czyli za naszymi plecami.

    OdpowiedzUsuń