licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

czwartek, 28 października 2004

W parku...

… na spacerze robiłam zdjęcia wiewiórkom i dzięciołom – obiecałam Smokowi, że uwiecznię ten parkowy świat. Nazbierałam malutkich, kolorowych liści z różnych drzew. Są tak samo malutkie, delikatne i śliczne jak Smok. Zasuszę je i kiedyś pokażę Jej jakie kolory miała pierwsza w Jej życiu jesień.
Masa Pracy dodaje sił i powera takiego, że nic tylko góry przenosić. Właśnie przekopałam się przez ustawy o PAP i statuty spółki. Mam pomysł na artykuł. Znalazłam potrzebne definicje (Alaska dzięki za chęć niesienia pomocy). Poszukuję dyktafonu. Nie mam pomysłu na audycję radiową.
Po aerobiku wracam do domu na czterech – zmęczona, ale zadowolona, bo wysiłek fizyczny mi służy. Po basenie i saunie z kolei wracam tak rozleniwiona, że tylko Smok jest w stanie zmusić mnie do czegokolwiek.
Chciałabym znowu dawać korepetycje z angielskiego. W tym roku musiałam z nich niestety zrezygnować, no bo wiadomo… Smok. A ja tak lubię uczyć. Pozostaje mi tylko czekać do następnego roku szkolnego.
Kuzynka K. zaczęła naukę francuskiego. Moje FCE leży odłogiem. Wezmę się za to przyszłej jesieni.
Szukamy niani. Mały John w przyszłym roku będzie musiał znowu wyjechać. Tęskno mi za Nią. Gadamy przez telefon raz w tygodniu, ale co to za gadka? Mówimy jednocześnie, zaczynamy po 100 myśli i kończymy je w odwrotnej kolejności. We włoskim tle drze się Demonia, w polskim drze się Smok. Jaaaaazdaaaaaa. Niech Ona już wraca, bo mi brak…
Duży asymiluje się ze Smokiem. Nawet na spacerze razem byli, podczas gdy ja buszowałam w bibliotece. Dumny Dziadek ze Smokiem koło fontanny to widok niezapomniany:))) Widać, że przestaje się bać, że zrobi Smokowi krzywdę tymi swoimi niewprawnymi rękami. I dobrze, bo ktoś musi Smoka nauczyć prowadzić samochód (na przykład).
Wszystko gra i tarara rączka w górę, panie proszą panów, w dupie mam konwenanse, buźka rączka klapa goździk, szykuje się impreza. Kto powiedział, że z 3 miesięcznym Smokiem nie można się bawić do rańca prawie. Pora zacząć robić plany Sylwestrowe, a potem w karnawale Bal P…, i babskie party u Cleos i bal przebierańców u Pańci. Jaaaaaazdaaaaaaaaa. Kto mi dał tyle siły???:))) Jakim cudem???:)))
No to idę bo słysze z łóżeczka ciumkanie a to znaczy, że nadeszła pora dojenia:)))

Acha i jakby się kto pytał… niektórych mam w nosie:)))

6 komentarzy:

  1. a zimą zbierzesz troszku śniegu i do zamrażalnika włożysz..? :-)))))

    OdpowiedzUsuń
  2. to jest myśl!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. a pepuszek Smoczycy masz?ten kikutek zasuszony?ja trzymam na szczescie.buziaki dla was:)i zeby mleczne mam ,i pierwszy pukiel wloskow,i listki,i trawki,laurki.ech.duzo tego przez 14 lat sie uzbieralo:)

    OdpowiedzUsuń
  4. nie mam. Odpadł 3 dnia w szpitalu i gdzieś się zapodział. Ale dzięki temu odpadło nam pielęgnowanie kikutka i jeden kłopot mniej:)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Cleos a jak sobie radzisz z mleczarniami na aerobiku???? nie zalewa cię??? bo mnie czasem zalewa przy zwykłym odkurzaniu (nieodłącznie związanym z rytmicznym, zwróconym w dół kołysaniem :)))

    OdpowiedzUsuń
  6. doję się przed wyjściem, a potem nie zwracam uwagi. Zresztą mnie w ogóle nie zalało ani razu, no chyba, że mi Smok się uwali na cycku i załaduje kilka kopów jak ją mam na rękach, ale poza tymi momentami nie przeciekam:)

    OdpowiedzUsuń