licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

piątek, 15 grudnia 2006

Olewam pisanie...

…wiem. Ale po pierwsze tyle się dzieje, że musiałabym tu spędzić pół nocy. Po drugie jakoś miewam ciekawsze zajęcia. Po trzecie nie chce mi się, jak już zdaje się wspomniałam parę notek temu. A po czwarte i najważniejsze jestem lekko zagoniona – ukochana atmosfera Świąt sprowadza się do wypsikiwania litrów Pronto, Ajaxu i innych chemikaliów, a do tego jeszcze praca, bajki i przyległości. Dziękuję, postoję, albo się raczej przewrócę.

„Smoka Guzdroka codzienne przypadki” powstają wieczorami, albo przed pracą, albo w pociągu, albo już nie wiem gdzie, bo mam pustkę w głowie. Nie wyspałam się.

Mały John w ramach Obchodów, zakupił taką bluzkę, że się zakochałam. W bluzce, Małego Johna kocham nawet nago i w pokrzywach. W prezencie zażyczyli sobie wraz z Dużym WAGĘ, która waży, oblicza zawartość tłuszczu w cielsku, stepuje, zmywa i śpiewa kolędy. Znajdę taką, choćbym miała rozkopać Media do fundamentów.
A Teściuniuniunie zaopwiedzieli swoją obecność na Obchodach… (Wszyscy ze zdziwienia robimy „Oooooooooo?”). I nawet Teściuniuniunia pytała jakie stroje obowiązują. A to oznacza, że wesele własnego syna chyba ją jednak czegoś nauczyło.

Rozmówki Dużo-Smocze.
Duży: Smoku, ty to chyba masz robaki w pupie, co?
Smok: Nie mam lobatóf pupie.
D: No, bo się tak cały czas kręcisz. Usiądź na chwilę chociaż.
S: Nie ma moły.(I co Cleosi) Dziadziuś jest maluda.

Dziękuję za uwagę. A Duży faktycznie czasem jest maludny:)))

1 komentarz:

  1. Wag takich pełno na allegro. Może jeszcze zdążysz. A nawet jeśli nie, to w MM będą na pewno :)

    OdpowiedzUsuń