licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

poniedziałek, 1 grudnia 2008

Złe sny...

…złe dni. Nie, nie czuję się jak owieczka (wybacz Offco) skacząca po ukwieconej łączce pdią pdią pdią. Raczej jak płyta nagrobna. Temat ciągle ten sam, codziennie po okruszku rozszerzany o nowości. Serce zwalnia, dłonie przestają drżeć w zasadzie tylko kiedy zasypiam otulona Diabołem jak kocem. Albo kiedy coś robię – pewnie dlatego otynkowałam dwa okna oraz dlatego, że mi ciągnęło po plecach. Przestałam pić cokolwiek ze szklanki, bo złapana w dłoń szklanka dygoce jak w febrze, a to nie jest dobry objaw, ooooo nie. Zajmuję się byle czym, albo byle niczym, a w głowie ciągle ten sam myślotok, te same rozwalające w pył cleosiowatość drobinki. To nie jest wcale miłe, ni wesołe…

2 komentarze:

  1. A może Diabołek wziąłby jakiś magnesik i zneutralizował drobinki?
    Bo działalność pyłotwórcza mnie martwi:) Ostatecznie, nie życzę sobie…. tetris(sic!),żeby Ci się jakaś krzywda działa. Styknie złych emocji w powietrzu:(
    Diaboł do dzieła!

    OdpowiedzUsuń
  2. pdią pdią pdią.. ŁUPS!
    witam w klubie

    OdpowiedzUsuń