licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

wtorek, 3 kwietnia 2012

VICTORY!

…Skończyłam.

APDEJT:
W kryształowych miseczkach od MJa mieszam farby. MJ uważa to pewnie za profanację. I szczerze mówiąc mam to w nosie, bo kto teraz u,żywa kryształowych miseczek z pierdylionem żłobień i pierduśników, których niedomytych żal mi tylko wtedy, jak mi się farba spaprze?
Spełniam najdziksze prośby Przyjaciół malując im prosektoria albo inne rozkładające się trupy. Niektórzy z Najnowszej mówić „fuj” widząc zdjęcia gotowych prac. I szczerze mówiąc mam to w nosie, bo co jest cenniejszego niż Przyjaciel, któremu spełniło się zachciankę/marzenie/widzimisię?

Na różnych płaszczyznach robię INACZEJ. Czy to źle, że mam swoją drogę póki nikomu nie wyrządza ona krzywdy? A jeśli wyrządza krzywdę WROGOM, takim przez duże W i resztę? (I ja tu nie o malowaniu bynajmniej) Pomyślałam sobie ostatnio, że nie chcę mieć więcej Wrogów. Nie mam czasu – dotychczasowi jeszcze żyją i mają się nieźle. Do czasu. Przyjdzie czas na nowe napędzające nienawiści. I niech mi nikt nie mówi, że to uczucie, które nic nie daje. Bo daje – jakże wielką satysfakcję…

I jest mi strasznie przykro (no dobra łżę jak pies) – nie potrafię inaczej. I jest mi z tym dokonale. I myślę sobie, że tym, którzy są mi Bliscy też, bo wiedzą, że dla nich, kiedy trzeba włącza mi się opcja „terminator” i nie ma zmiłuj.

Tymczasem jeszcze tylko werniks i będzie. Dobrze zakonserowowane dzieło do galerii niestandardowych.

Jak na obrazie, tak w życiu – piękna galeria soczystych zemst.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz