…napisać bajkę na zajęcia z kultury języka polskiego. Wszystko byłoby proste, gdyby nie zestawy słów, których należy w tej bajce wykorzystać:
1. kobieta, zapalniczka, gazeta, park, szyfr
2. dziewczynka, dróżka, upadek, na zdrowie, jabłko
3. myśliwy, kaczka, strzelba, pies nadwaga
Chcecie bajki??? Oto bajka…
O rozmówkach damsko męskich
Razu pewnego, kiedy dzień był słotny,
szła przez park niewiasta…kobieta…motyl ulotny.
Celem jej wędrówki był cafe-kabaret,
który prócz gorącej kawy, wiele innych miał zalet:
muzyka taneczna, towarzystwo płci silnej,
miały wieczór umilić białogłowie niewinnej.
Jednak już u drzwi problem pojawił się mały –
wszystkie miejsca zajęte, liczne pary stały.
Bystre Jej oko śród tłumu zgrabnie wyłowiło
jedno puste krzesło – „Mój Boże, jak miło!”
Szkopuł w tym tkwił jednak, że tuż zaraz obok
zza wielkiej gazety dymu unosił się obłok.
„Czy to miejsce wolne?” „Proszę, Pani siada”
niedbała odpowiedź zza gazety pada…
I nic… i cisza dalej, więc dama na siebie
ciężar konwersacji bierze, czuje się jak w niebie.
O swej samotności, o potrzebie ciepła,
o tym, jak serniki co tydzień by piekła,
o pragnieniach ukrytych i o zimnych nocach,
o miłości do tańca, piknikowych kocach -
rozprawia radośnie czując zrozumienie,
w słuchaczu za gazetą znajdując natchnienie.
Wtem On podnosi się, bierze Ją w ramiona.
Jej się zdaje, że płynie, że ze szczęścia kona.
Potem noc jest upojna, dzika i rozpustna,
rano Ona się budzi, Jego strona łóżka – pusta…
Rozpacz, żal, łzy, szlochy na darmo i po nic,
chce Go szukać, lecz gdzie? Chce Go jeszcze gonić…
A On siedzi w parku, na ławce wśród bzów wielu
i rozmyśla o Jej opowieściach o hucznym weselu.
Siega po zapalniczkę, cygaro zapala,
w uszach ma Jej słowa o rodzinnych balach.
Myśli – „Przecież im, jak nam wszystkim, chodzi o zaspokojenie,
po co więc to całe banalne bredzenie?”
Jaki z tego morał wynika niewiasto?
Chcesz mieć chłopa w domu i móc piec mu ciasto?
Chcesz by wreszcie zrozumiał kim jesteś dla niego?
Szyfr samczy musisz złamać – inaczej nic z tego.
szła przez park niewiasta…kobieta…motyl ulotny.
Celem jej wędrówki był cafe-kabaret,
który prócz gorącej kawy, wiele innych miał zalet:
muzyka taneczna, towarzystwo płci silnej,
miały wieczór umilić białogłowie niewinnej.
Jednak już u drzwi problem pojawił się mały –
wszystkie miejsca zajęte, liczne pary stały.
Bystre Jej oko śród tłumu zgrabnie wyłowiło
jedno puste krzesło – „Mój Boże, jak miło!”
Szkopuł w tym tkwił jednak, że tuż zaraz obok
zza wielkiej gazety dymu unosił się obłok.
„Czy to miejsce wolne?” „Proszę, Pani siada”
niedbała odpowiedź zza gazety pada…
I nic… i cisza dalej, więc dama na siebie
ciężar konwersacji bierze, czuje się jak w niebie.
O swej samotności, o potrzebie ciepła,
o tym, jak serniki co tydzień by piekła,
o pragnieniach ukrytych i o zimnych nocach,
o miłości do tańca, piknikowych kocach -
rozprawia radośnie czując zrozumienie,
w słuchaczu za gazetą znajdując natchnienie.
Wtem On podnosi się, bierze Ją w ramiona.
Jej się zdaje, że płynie, że ze szczęścia kona.
Potem noc jest upojna, dzika i rozpustna,
rano Ona się budzi, Jego strona łóżka – pusta…
Rozpacz, żal, łzy, szlochy na darmo i po nic,
chce Go szukać, lecz gdzie? Chce Go jeszcze gonić…
A On siedzi w parku, na ławce wśród bzów wielu
i rozmyśla o Jej opowieściach o hucznym weselu.
Siega po zapalniczkę, cygaro zapala,
w uszach ma Jej słowa o rodzinnych balach.
Myśli – „Przecież im, jak nam wszystkim, chodzi o zaspokojenie,
po co więc to całe banalne bredzenie?”
Jaki z tego morał wynika niewiasto?
Chcesz mieć chłopa w domu i móc piec mu ciasto?
Chcesz by wreszcie zrozumiał kim jesteś dla niego?
Szyfr samczy musisz złamać – inaczej nic z tego.
och jak bardzo chciałabym poznać ten samczy szyfr!!!! pomocy !!! ;-))
OdpowiedzUsuńJa tam pisarz nie jestem ale nie powinno byc „bialoglowej” miast „bialoglowie” ?
OdpowiedzUsuńZona mi pedziala ze godom gupoty. Zech poszukol w internecie i ok.
OdpowiedzUsuńNiech Ci bydzie „bialoglowie” ale mie i tak pasuje „bialoglowej” :P
A moze tak lobie formy som dobre he ? ;-)
wow!
OdpowiedzUsuńbuziaczki dla Misiątka
„bialoglowie” czy „bialoglowej”…w tym wypadku idzie w uzycie tzw.”licencia poetica”.tu nalezy przytoczyc tytul powiesci marii dabrowskiej „noce i dnie”.slowo „dnie ” uzyte jest w niepoprawnej formie:)hahahaa.ale sie pomadrzylam:)bravo Mamo Cleos!bajka cudna…w swoim stylu przypomina mi tworczosc michala zablockiego:)a ja ja bardzo lubie…..piekne:)pozdrawiam goraco ciebie i misiatko:)
OdpowiedzUsuńopadła mi szczena..
OdpowiedzUsuńbrawo! masz talent dziewczyno!!
:)
a to jeden z limerykow michala zablockiego.taki wiosenny:)PEWNA DAME-A BYL TO JUZ KWIECIEN-
OdpowiedzUsuńGDZIES WYMIOTLY ZYCIOWE ZAMIECIE,
LECZ-CO RZADKO SIE ZDARZA-
PRZY POMOCY ROZDZKARZA
ODNALAZLA SWE MIEJSCE NA SWIECIE.:):):):)
jak Babcię kocham (a kocham bardzo) pierwszy raz słyszę o tym Zabłockim:)))
OdpowiedzUsuń:))) Elegancko
OdpowiedzUsuńzablocki pisze teksty dla piwnicy pod baranami:)i michala bajora tez:)
OdpowiedzUsuńwieszcza mamy nowego!
OdpowiedzUsuńszyfr samczy? WASZ szyfr trzeba zlamac a nie nasz…jestescie logiczne jak czegos potrzebujecie a my zawsze jestesmy logiczni…wesolych swiat cleos:) i spolka:)
OdpowiedzUsuń