licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

poniedziałek, 22 maja 2006

Z gadającą Who...

…czas mija jak z bicza strzelił. Nawet się człowiek nie obejrzy, a tu już dawno po dobranocce i Mały Bąk niechcący wprowadzony zostaje przez wyrodną matkę w błąd. Dzieci puszczone samopas jakoś nie pragnęły wracać do domu, kąpać się i iść spać i zupełnie nie rozumiem dlaczego ni z gruchy ni z pietruchy Who zdecydowała, że pora jechać. No naprwdę, godzina była jeszcze w miarę przyzwoita, a tematów do obgadania całe stado.

Hacjenda… jeśli uda nam się ją kupić… Już się rozrzewniam:))) Od frontu hacjenda ma widok na wzgórza porośnięte kwitnącymi krzaczorami, malownicze pagórki. Od zadu ciągną się łany zbóż nie wiem jakich, łąki i drzewka to tu to tam.
Grzech znalazł projekt domu – wymarzony. Z drewnianymi balkonami, okiennicami, gankiem, na którym zmieści się wielki stół, z dużymi oknami i klimatem takim, o jaki chodziło mi od początku. Przestajemy się kłócić o kolory kafelek, rodzaje podłóg i ilość mebli. Natchnieni czystym powietrzem hacjendy i wzruszeni widokiem bażanta na polu ustaliliśmy masę szczegółów, na które czas przyjdzie, kiedy trzeba będzie hacjendę wykończyć. Optymizm. Nagle wydaje się, że wszystko jest możliwe i że mogę sobie zaśpiewać „Uuuuu mogę wszystko”. Bo kiedy się w coś wierzy, tak mocno, mocno…

4 komentarze:

  1. macie już działkę? ja zaczynam nad tym pracować pomału

    OdpowiedzUsuń
  2. ….to sie spelnia:]

    OdpowiedzUsuń
  3. w Muratorze mnostwo projektowoglądam, oglądam i głowa boli ;)
    dobrze, ze on juz cos znalazł i ty to zaakceptowalas

    OdpowiedzUsuń
  4. bo On szukał takiego jak JA chcę i mi się marzy:)))

    OdpowiedzUsuń