licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

sobota, 8 listopada 2008

Biegałam wczoraj...

…cały dzień: kawa ,ciasto, nachos, paluszki, Black Label, piwo i inne takie. Urodziny Szefa S. Składałam mu rano życzenia, jak tylko przyszedł – uśmiechnął się „przydałoby mi się pani Cleos, oj przydało.” Bo czego można życzyć skorpionowi, jak nie tego, żeby mu wrogowie zdychali pod płotem parchami porośnięci? Zatem, niech mu zdychają.

Dwa dni temu zostawałam dłużej w Nowej, czekając na sprzątaczki. Przyszła jedna, lat ok. 65. Zaniosłam jej na górę mopa  i wiadro, żeby nie musiała targać po schodach, a ona po pięciu minutach opowiedziała mi historię swojego życia. OWdowiała młodo, została z piątką dzieci, jakoś dała radę i dzxiecic na ludzi wyszły, ale co z tego kiedy w 80-tym syn jej w wojsku zginął, a trzy lata temu drugi pojechał do Anglii, gdzie dostał wylewu, zawału i też zmarł. Córki pracy znaleźć nie mogą, jedna ma padaczkę, druga coś tam też. Smutna historia, smutnej kobiety, która uśmiechała się wyłącznie kiedy patrzyła mi w oczy. Na koniec, po tych wszystkich tragediach opowiedzianych jednym tchem niemalże, życzyłyśmy sobie miłego weekendu i żeby pogoda był ładna… Tak mam, że obcy ludzie opowiadają mi swoje życie.

1 komentarz:

  1. No, ale chyba warto było!
    Przyszli, obeżarli, popili, a jak pięknie wyli … lat minęło….:) A dziś możesz znowu świętować.
    A jak się rzekło, to:
    Wszystkiego lepszego od najlepszego! Samych trafionych w lotka, niewłaściwych decyzji,które sprawiają radość i okazują się najbardziej udanymi; drobnych radości na codzień, żebyś pamiętała, że żyjesz i na zawsze tej czarodziejskiej różdżki w ręce, co cały świat w zasięgu Twoich oczu czyni słonecznym i tęczowym!

    OdpowiedzUsuń