licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

piątek, 24 stycznia 2003

ZMĘCZENIE

Padam na dziób… Delikatnie mówiąc chyba nie ma takiego mięśnia, który by
mnie nie bolał. Jeśli możliwie szybko nie pójdę na urlop to w końcu rozpadnę
się na milion kawałeczków i świat straci jednego pajaca:) A to byłaby
niepowetowana strata.
Wczoraj jakbym miała mało zajęć zabrałam się za robienie poświątecznych
porządków. Stosy łańcuchów, wieńców, świeczników, choinek. Na choinki mam
sposób:) Nie rozbieram ozdób tylko w całości chowam w worki i wstawiam
Grzechowi do garderoby. Na razie Grzech nie protestuje:) Co z tego, kiedy
wczoraj padłam o 22 z kawałkiem i nie pamietam jaki to był kawałek bo zegar
widziałam jak przez mgłę. Cóż takie życie. Muszę wyszukać wygrzebać trochę
czasu dla siebie (poza sauną i basenem co piątek) bo inaczej marnie ze mną
będzie.

5 komentarzy:

  1. u mnie po choince juz tylko wspomnienie…

    OdpowiedzUsuń
  2. oj cleos cleos…kto na mnie bedzie narzekac…a choinka u mnie jeszcze jest:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie, że przynajmniej masz te ozdoby do sprzątania ….

    OdpowiedzUsuń
  4. i już wszystko jasne ;)
    pozdrawiam Faraonka o wdzięcznym imieniu Julka
    osobę o really oryginalnym imionq Cleos
    i oczywiście boksera Traktora!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki za pozdrowionka:)
    —> Faraon – specjalnie dla Ciebie – już nie ma:)

    OdpowiedzUsuń