którzy potrafią tylko „jojczyć” powinni sobie od razu w łeb strzelić i zaoszczędzić ludzkości wątpliwej przyjemności obcowania z nimi. „nie mogę, nie potrafię, nie da się, ojejku co robić.” Dorośli – raczej duże dzieci wychowywane w cieplarninych warunkach. Podawano im wszystko na tacy pod nos i teraz proszę – banda nieudaczników, którzy sami nic, za to posyłać kogoś do załatwienia czegoś to i owszem. Glock się w kaburze sam odbezpiecza. Nie daję rady, staję się niemiła i obrzydliwie asertywna. Życiowe kanalie powinny mieć swoje getta i tam w gronie sobie podobnych spędzać życie na marudzeniu jak jest trudno i okrutnie niefajnie. No ja przepraszam. Najgorsze zaś jest to, że coraz więcej takich ofiar losu zauważam w swoim otoczeniu i to nie staruszków niedołężnych, tylko ludzi młodych acz dorosłych, którzy „nie potrafią, nie umieją.” I tak im strasznie źle na świecie… Rada jedna – w tym całym nieumieniu nauczyć się dobrzee robić pętlę i heja na drzewo!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
ja też taka bywam i „NIE UMIEM” na to nic poradzić ;)
OdpowiedzUsuńpo prostu nie wierzę w siebie i swoje możliwości..
co innego jest „bywać”, a co innego „być ciągle”:)))
OdpowiedzUsuńno to ide szukac drzewa
OdpowiedzUsuń