licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

sobota, 5 sierpnia 2006

"Otworzyłam sobie dzisiaj...

…Twoje pierwsze notki i takie były bardziej żywiołowe. Napisałabyś coś, możesz mnie tylko pozdrowić.”

A co to kurna koncert życzeń???

Niniejszym pozdrawiam Iwę, skoro już tak ładnie prosi.Chciałaś babo, to msz:)))

Że niby było żywiołowo i nagle sflaczałam? Oklapłam i powietrze mi uszło? Że może nie chce mi się? A otóż, nie, chociaż okoliczności mam raczej mało sprzyjające. Kermit zmienił pracę, poszedł na lepsze i wymarzoną reporterką zachwyca świat w Radiu ESka. Częstotliowści nie pamiętam, niech sam wpisze w komentarzach, bo mnie czyta namiętnie w pracy. Czułki Kermitku. W związku z odejściem jeden temat Jego wygłupów oddalił się kurcgalopkiem w siną dal.

Tofikę szefowa wykopała na zbite ryło. Więc jakby mizianiowa tematyka i nasze pierdoluchanie w pracy też się skończyło i kolejna tematyka poszła w las i szczere pola.

O kablu mi się gadać nie chce, bo lubię swoje czerwone krwinki i nie chcę, żeby mi się zagotowały. Dodam tylko, że kablowanie potwierdza się w szczegółach wypowiedzi Śmierdzielizardy, więc mnie odeszły wszelkie odruchy litościwe i wdepczę gada w ziemię prędzej czy później.

Wyjaśniam: Śmierdzielizardę piszę z dużej litery, bo jaka jest każdy widzi i czuje i nikomu oczu fałszem nie mydli. kabel będzie zawsze z małej, bo nad wyraz cenię sobie lojalność, a ktoś kto włazi w zadek wszystkim byle wyciągnąć z tego dla siebie korzyści, o lojalności czytał tylko w książkach o średniowieczu i na szacunek nie zasługuje. Amen.

Mały John podejmował wczoraj w swej letniej rezydencji księżnę. Z Neapolu taką – starą arystokrację. Z Indii dzwonią, jakiś generał karabinierów się przyplątał, konsul jakiś. Może ja powinnam w mordę jeża porzucić stadło małżeńskie i gnać robić furorę na wyspie???:))) Się rozpędzam, chociaż propozycja kusząca, zostaliśmy tam zaproszeni wszyscy we trójkę – znaczy Grzech, Smok i Mój Majestat. Paszporty wyrobić już czas!!!

Wystarczająco żywiołowo było Iwa?

No to idę kulać dalej płytki ze zdjęciami ze ślubu i wesela dla gości, którzy nas wtedy zaszczycili. Bleeeeh – nie na gości tylko na te zdjęcia.

3 komentarze:

  1. … mam być szczera czy miła…. to nie to co z początku…. no ale wybaczam i tak czytuję…. ale wiesz czego Ci nie wybaczę nawet jak już będziemy chodziły o balkonikach :))) pozdrówka i buziak

    OdpowiedzUsuń
  2. ja tam nie narzekam na twoje notki…chyba flakowata jestem bo mnie się wydaja pełne energii ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. :)))))
    Kable na pohybel :)

    OdpowiedzUsuń