licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

środa, 2 sierpnia 2006

Urodzinowy tort czekoladowy...

…Smok momentalnie rozbabrał po różowej sukience balowej czyniąc z niej radosny misz-masz tiulu i lukru. Potem wszyscy usiłowaliśmy zdmuchnąć magiczne świeczki, które zapalały się raz za razem. Udało się Red Bullowi, który ma dmuch jak stąd do Workuty:))) Prezenty w postaci tubisiowych kaset, wózka dla lalek i edukacyjnej książeczki rozgwieździły smocze oczy niczem gwiazdozbiór Oriona. Były zdjęcia, pogaduchy i Smok poszedł spać przed północą.
Niedziela była drugim dniem obchodów. Pojechaliśmy do ZOO. I tak:
tiiiile miauuu – na widok lwa, rysiów i lapartów,
boje – uciekając przed kozą w Mini ZOO,
tuuuu tuuuu – przyrośnięta do ogrodzenia słonia,
śinia tu jesss – a była i owszem, taplała się w błotku,
hipo, mama hipo to – w basenie dwaa hipopotamy baraszkowały powodując fale tsunami,
pani idź – kiedy jakaś kobita wryła nam się w kadr z żyrafą.
Zmęczona była jak byk, ale padła dopiero po zaliczeniu karuzeli przed ZOO, już w drodze do samochodu.
I wiecie co? Taka duża jest, że sama wiedziała gdzie ma iść w prawo czy w lewo, sama wybierała kolejność zwierzątek, i w ogóle wszystko sama sama. Pannica:)))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz