licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

środa, 13 września 2006

Podłe plany...

…nie uknują się same. Święta ta maksyma przyświeca mi w działaniach życiowych i trzymam się jej kurczowo. Zawsze. kabel ma przechlapane. Najpierw okłamała nas, potem Szefową, potem zabrnęła w tym kłamstwie gdzieś w okolice Moskwy. Więc…: Najpierw ja wymyśliłam co zrobić, potem Zadziorek zadzwonił gdzie trzeba z mojego telefonu z wyłączoną identyfikacją numerów, potem dowiedziałyśmy się czego trzeba, a na koniec czekałysmy. Do dziś. Dziś zakończyła się era dobrych stosunków kablal i Szefowej. Na zawsze. Może nawet ją wykopią z pracy. Victory!!! I otóż nie, nigdy nie mówiłam, że jestem sympatyczna, delikatna niczem mimoza i intrygi są mi obce. Kłamię jak z nut jeśli ma to pomóc komuś bliskiemu lub zaszkodzić wrogom. Stanę na rzęsach żeby dopiąć swego. I tak – wyznaję zasadę, że cel uświęca środki i że po trupach to tegoż celu. Osiągam go zawsze. A że w Zadziorku znalazłam godną współintrygantkę – dzięki niebiosom i komu tam chcecie. kable, obrzydliwcy, fałszywcy nie mają z nami szans:)))

Jakiś czas temu Cleosia udała się na disko ponad wszystko. Położyła Smoka spać, uzupełniła nocny zapas soczku w kubku, przyodziała się niekoniecznie zwiewnie i wybyła. Wróciła w okolicach godziny po 2 w nocy i będąc pod prysznicem usłyszała pierwsze, wyraźnie i poprawnie gramatycznie wypowiedziane smocze zdanie „Gdzie jest moja mamusia???” A potem był już tylko dziki ryk.

Na tym disko ponad wszystko balowałam z Iwą, która wróciwszy do formy po szpitalnych perypetiach ganiała po parkiecie tak, jakby NIGDY nie była chora – NIGDY W ŻYCIU, oraz z Zadziorkiem, który do domu wrócił o 7 rano, gdyż połączenie autobusowe miał kiepskie. Dla ułatwienia dodam, że ja o tej porze robiłam już Smoczycy pierwsze śniadanie. Się wyszalałam, doprawdy. Co prawda skończyło się jedynie na piwie i 2 (słownie: dwóch) wściekłych psach (chociaż Zadzior obiecywał pijaństwo do rana), ale i tak warto było i trzeba to powtórzyć.

Smoczy słownik się rozrasta w tempie, które mnie nieustannie zadziwia. Wczoraj jeszcze nie odpowiadała na „dobranoc”, dziś usłyszałam „manoc mamusiu”. A już „totam cie mamusiu i tate i Tatola i babcie i dziadzia Julta” rozwala mnie momentalnie.

Jeśli wszystko pójdzie nie po mojej myśli jutro wieczorem wyruszam do Słupska. Pragnie się ktoś spotkać w przelocie na dworcu??? Będę o 9.17. Masakra:(((

3 komentarze:

  1. Bym się zamieniła.W Słupsku mam koleżankę. Dobrą. Od dawna niewidzianą.I ciągle mi do tego Słupska nie po drodze…

    OdpowiedzUsuń
  2. iwa była w szpitalu …. :)) może i tak ale to w niczym nie przeszkadza żeby tańczyć, tańczyć, tańczyć bo iwa to taki stworzenie, które ponad wszystko uwielbia to robić (no może nie ponad wszystko), parę dźwięków i świat przestaje istnieć…. kto widział ten wie… :)) pozdrowionka ciepłe

    OdpowiedzUsuń
  3. Aż umieram z ciekawości co takiego się wydarzyło i jakie będą tego konsekwencje dla kabla. Fiu fiu… jestem dumna z Was obu.

    OdpowiedzUsuń