licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

poniedziałek, 18 września 2006

Rozstanie wyjątkowo...

…nie zostało okupione łzami. Smok dzielnie pomagał w rozkręcaniu i podawał śrubokręt (skąd ona u licha wie CO TO JEST ŚRUBOKRĘT???). Łóżeczko, wraz z sześcioma pudłami ciuchów poszło do cioci Czupurki, która niedługo będzie miała młode w postaci małego Skorpisia. Już się zasadzam na skorpionkową edukację małolata:)))

Smok na dorosłym tapczanie śpi bez problemu. Wygląda na nim co prawda jak kruszynka, ale za to mieszczą się bez problemu wszystkie miśki. I smok.

Smok dostał smoka od cioci Skafandry. Smok nazwał smoka dźwięcznym imieniem Irek. Smok w przypływie miłości oderwał smokowi oczy, które Cleosia natychmiast przyklajstrowała kropelką. Trzymają się.

Sąsiad Psychol wrócił z pudła. Żegnaj spokoju, do pierwszego boju.

Na grzybach byłam z Dużym, Smokiem i Traktorem. Grzybobranie wyglądało tak:
Cleos: Duży! Duży! Znalazłam!!!
Duży: Wywal to. Trujący.
C: Duży! Duży! Zn….
D: Wywal to. Niejadalny.
C: Duży! Duży!
D: No jaki piękny maślak wreszcie.
Dla ułatwienia dodam, że na grzybach byłam pierwszy raz w życiu i znam się mniej więcej w tym samym stopniu co Smoczyca. A ona? Znajdowane przez nas grzyby brała w dwa palce i zanosiła do koszyka, którego pilnowała siedząc na nim – żeby nam nikt nie zabrał bloń nas blog.
Potem Traktor wpadł do rowu z jakąś namokłą glinką. Rudy jest z natury – z rowu wylazł rdzawoczerwono-brunatnobury. Bosko. Po powrocie do domu prosto pod prysznic.
A ja zrobiłam pyszną jajecznice z jednym megakozakiem, a resztę grzybów do słoików. Będzie pychota.

Mam niechcieja… strasznego…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz