w kuchni Małego Johna. Smok je kukurydzę z puszki z Kinder Delice oraz bułeczką z masłem, ja – żurek. Gadamy ze Smokiem jednocześnie – Smok o planowanej wycieczce do Muzeum Chleba, ja o pierdołach.
Mały John: No i co misiaczku?
Smok: Nic babciu.
Cleos: Nic, a co ma być.
MJ: (do Cleosi) To nie do ciebie kobieto było.
C: (zawodząc) Jak możesz!? Ty mnie już nie kochasz? Już do mnie nie mówisz misiaczku, ani w ogóle nijak!
MJ: (przytulając zawodzącą Cleosię) No chodź tu sieroto obrzygana, chodź…
Nie ma to jak matczyna miłość:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz