licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

sobota, 6 września 2008

Po pierwsze primo...

…pojechaliśmy z Diabołem do lasu. Na grzyby. Przywieźliśmy trzy pojemniki jeżyn. Kto WIE o co chodzi, ten się cieszy (Kate się cieszy szczególnie).

Po drugie primo pogryzły mnie komary, gdyż będąc dorozwiniętą inaczej, w ramach lansowania swojego najboskiejszego tyłka przed Diabołem pojechałam do tego lasu – kretynka ja – w krótkich galotkach. Można się śmiać i stukać znacząco palcem w głowę. Komary niby nic, ale zapomniałam, że Mój Majestat od jakiegoś czasu uczulony jest  na jad komarzy, pszczeli i inny robaczny – w ilości większej niż trzy ukąszenia. Zatem nazbieraliśmy tych jeżyn co miały być grzybami, dojechaliśmy do Helplandu, zjedliśmy co nieco i mła poczuła reakcję uczuleniową. Reakcja polegała na koszmarnym bólu w okolicy prawego dołu biodrowego, promieniującym przez mostek aż do ramienia. Zapalenie wyrostka robaczkowego to przy tym pryszcz. Reakcja spowodowała, że nie mogłam się ruszyć, ani wyprostować, ani zgiąć ani nic w ogóle, a Diaboł chciał gnać za róg na pogotowie. Minęło. Bąble po komarach zostały – sakramencko spuchnięte. Trudno. Ale za to cieszymy się, bo WIADOMO CO i WIADOMO z czego się cieszyć a propos tych jeżyn. Radość można okazywać dowolnie, by SMS, via e-mail oraz osobiście ciesząc się do telefonu lub Cleosi w facjatę.

No to buzi, idę wykąpać bąble.

4 komentarze:

  1. Czy Ci co się cieszą najbardziej, „spożywają” najwięcej? ;) Ekhmmm…

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że się cieszysz:)

    OdpowiedzUsuń
  3. No i znowu zrobiły ze mnie baby jeżynowego pijaka:) A ja tylko Cleosiowy soczek z jeżyn uwielbiam!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Offca soku nieznająca proponuje rozpoczęcie produkcji taśmowej przy użyciu środków unijnych:)

    OdpowiedzUsuń