Umyłam chaszcz. Mokry chaszcz dynda i się kołtuni. Diaboł sięgnął po grzebień i zabiera się do rozczesywania. Targa, ciągnie, mnie jest blosko. Łatwo Mu pewnie nie jest, ale się uczy chłopina.
Diaboł: Ty Cleosia to mnie zawsze musisz wypuścić na głęboką wodę. Czuję się jakbym jechał na nartach i zapierdalał na krechę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz