licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

poniedziałek, 1 września 2008

W niedzielę...

…pamiętając dzikie uczucie zazdrości skierowane do Who pijącej kawę na tarasie, zasiadłam na balkonie o chorej godzinie 07:20 i wypiłam kawę. Boskie uczucie. Koty się ocierały, kawa z przyprawą pachniała, Reszta spała. A potem pojechaliśmy na Dożynki do Brennej, gdzie konie, korowód, piwko, golonko, kiełbaski, karuzele. I pierwszy raz chyba od ogólniaka zadensowałam na amfiteatrze. Do Gangu Marcela dodam na marginesie, stąd też pewnie zdziwione spojrzenia tej części widowni, która już powinna w jakimś towarzystwie geriatrycznym balować. I wszystko blosko i cacy…

…i tylko chwilami, krótkimi w miarę dostaję wkurwu wszechczasów, który mija mi dopiero po tym, jak parę razy przelecę się po schodach o 23-ciej w nocy w celu wyniesienia na śmietnik kawałków futryny i innych dosyć ciężkich jak na wątłą niewiastę elementów budowlanych. Żeby się zmęczyć, wyładować, bo inaczej poszłabym chyba w miasto szukać obiektu do piergolnięcia.

Właśnie przed chwilką Dziobak zadał mi na gadu pytanie kluczowe: „Szczęśliwa? i czy wszystko ok?” Otóż tak szczęśliwa i tak, z grubsza ok. Bo nawet kiedy chwilowo mi nie ok, to mam świadomość, że JA mam komu o tym powiedzieć, do kogo się przytulić, komu wyprzeklinać, wyżalić i wypłakać jeśli trzeba. A płacz ze złości bywa oczyszczający. I pewnie wkrótce się uodpornię, na te wszystkie zachowania z klasą i kulturą. A póki co,staram się być ponad, co wychodzi mi różnie, ale niezależnie od tego jak mi wychodzi NIE JESTEM sama. I to jest moja wygrana…

1 komentarz:

  1. Tym razem mi się należą tantiemy za klasę:)
    A płacz ze złości bardzo oczyszcza, tylko czasem po długich kuracjach!!
    Kiedy czytam gorzkawe wpisy Twoje i Who, to zastanawiam się nad reakcją na takie red alerty – bo w zasadzie jestem tak zaprawiona obecnie w bojach,że wystarczy tylko słówko….

    OdpowiedzUsuń